xWedług większości sondaży vstraty obozu rządzącego po aferze wokół lotów marszałka Kuchcińskiego oraz po skandalu wokół działalności wiceministra Piebiaka są tak minimalne, że mogą zostać szybko odrobione. W każdym razie nic nie wskazuje na to, by okazały się przełomem w kampaniiv. Znów opłaciła się - który to już raz? - szybka reakcja kierownictwa PiS. Można nawet uznać, że to właśnie tego typu dymisje w sytuacjach oburzenia opinii publicznej są jednym ze źródeł poparcia dla obozu rządzącego; przekonują one bowiem opinię publiczną, że ma ona wpływ na to, co robią rządzący. Skutecznie także podmywają opowieści opozycji o rzekomo narastającej dyktaturze.
Polacy (nie mylić z mediami) sądzą, że skoro władza wsłuchuje się w oczekiwania społeczne, to znaczy, że to nie jest żaden zamordyzm. Czują, że jeśli na czymś będzie im bardzo zależało, to władza tego nie zrobi, wycofa się nawet z mocno zaawansowanych projektów. Można to nazwać swego „społecznym prawem weta”, które kreuje poczucie bezpieczeństwa i impregnuje na pohukiwania opozycji.
Konsekwencje skandalu z internautka Emi oraz byłym już wiceministrem Piebiakiem mogą być jednak istotne także dla kampanii opozycji. Wydarzenia, które w oczach lewicowo-liberalnych mediów potwierdziły rysowany przez nie od lat obraz, wywołały coś w rodzaju amoku po stronie zapiekłych przeciwników rządu. TVN, „Wyborcza”, „Newsweek” i oczywiście Onet, a także pomniejsze tytuły, rzuciły się na tę sprawę z całą dostępną im mocą. Rzuciły się z takim zapałem, że przykryły wszystko inne, i właściwie całkowicie przejęły kampanię opozycji. Liderzy partii opozycyjnych, zwłaszcza Platformy, mogą swoim kołem sterowym kręcić do woli, a i tak nie zmienią kursu.
Skutek jest taki, że programem opozycji w oczach większości Polaków znów jest tylko i wyłącznie zestaw rytualnych antypisowskich haseł. O sześciopaku Schetyny nie pamiętają już chyba nawet posłowie PO, nie mówiąc o sympatyzujących z opozycją dziennikarzach. Poza wrzaskiem i histerią nie ma nic.
Ten wrzask i ta histeria mogą oczywiście przynieść sukces, ale pod warunkiem, że rzeczywiście uda się przełamać nastroje. To jest sytuacja zerojedynkowa. Albo Polacy uwierzą, że mamy dyktaturę, i wówczas na pewno obalą rząd, albo nie uwierzą, i wówczas dadzą PiS kolejną kadencję. Sądząc po tym, że w tezę o szalejącym zamordyzmie nie uwierzyli w ciągu ostatnich czterech lat, trudno sądzić, że uwierzą teraz.
Wniosek z tego jest jeden: obóz rządzący za wszelką cenę musi mówić swoje. Nie może dać się wciągnąć w bitwę na afery i skandale. Nie, on musi mówić do Polaków o swoich sukcesach, planach, o sprawach bliskich ludziom. Jeśli będzie mówił na tyle głośno i wyraźnie (ale także spokojnie), by przebić się przez wrzask, to utrzyma władzę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/461134-czy-sprawa-piebiaka-pogrzebie-opozycje-znow-siedza-w-okopie