Czy prezydent Donald Trump ogłosi podczas zbliżającej się wizyty w Warszawie relokację żołnierzy US-Army z Niemiec do Polski? A jeśli tak, to wszystkich, czy ilu? A może to tylko takie gadanie? A właściwie, to dobrze, czy źle, gdyby ich zabrał z RFN? To pytania, które nurtują dzisiaj niemieckich polityków i komentatorów, ale nie tylko…
Jeśli oprzeć się na opiniach niemieckich mediów, Trump jest „nieobliczalny” i „psuje stosunki z Europą”, więc co teraz kombinuje zrobić z żołnierzami w Niemczech jednoznacznej odpowiedzi nie ma. Wiadomo tylko, że na osi Berlin-Waszyngton skrzypi na całej linii, i to z wielu powodów, począwszy od utrąconej przez prezydenta unii celnej z Europą, a na ostrych połajankach w sprawie niedotrzymywania przez Niemcy zobowiązań wobec Sojuszu Północnoatlantyckiego skończywszy. Tymczasem relacje USA z Polską wręcz kwitną, więc niemieccy publicyści zachodzą w głowę: zabierze z Ramstein czy spod Stuttgartu swych żołnierzy i ulokuje w jakimś „Fort-Trump” między Bugiem a Odrą, czy nie…?
Kontyngent żołnierzy stacjonujących obecnie w RFN liczy 35 tys. mundurowych, do których należy doliczyć prawie 30 tys. ludzi z obsługi cywilnej (17 tys. Amerykanów i 12 tys. Niemców). Niby, jak zapewniała niedawno na łamach weekendowego wydania „Bilda” Annegret Kramp-Karrenbauer - nowa minister obrony i szefowa CDU, brana też pod uwagę jako następczyni kanclerz Angeli Merkel, „obecność Amis w Niemczech leży w obopólnym interesie” i nic jej nie wiadomo, by Stany Zjednoczone miały jakieś relokacyjne zamiary.
…Tere-fere. Minister Kramp-Karrenbauer z pewnością zna twitterowy wpis ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher, która wytknęła Niemcom wieloletnie lekceważenie sojuszniczych zobowiązań w NATO, więc…:
We would welcome American troops in Germany to come to Poland.
W świecie dyplomacji takich wpisy nie są przypadkowe - to po pierwsze, a po drugie, co racja, to racja - Niemcy od dawna skąpią pieniądze na cele obronne i nic nie wskazuje na to, aby coś wkrótce miało się zmienić. Nikt inny, tylko sam wicekanclerz i minister finansów w gabinecie Merkel, socjaldemokrata Olaf Scholz (SPD), zakłada, że do 2023 Niemcy, które na biedę raczej nie narzekają i na dorobku też nie są, będą wydawać na cele wojskowe co najwyżej 1,26 proc. PKB, zamiast (zgodnie z ustaleniami na szczycie NATO w Walii w 2014r.), wymaganych 2 proc. Polska te wymogi spełnia z nawiązką.
W jeszcze ostrzejszym tonie upomniał Niemców poprzez agencje dpa ambasador Stanów Zjednoczonych w Berlinie, Richard Garnell:
Oczekiwanie, że amerykańscy podatnicy będą płacili na ponad 50 tys. Amerykanów w Niemczech, podczas gdy Niemcy wykorzystują swą nadwyżkę handlową do własnych celów, jest rzeczywiście obraźliwe
– skwitował.
A Polska na dorobku zobowiązała się przejąć na swe barki znaczną część kosztów utrzymania sukcesywnie zwiększanego kontyngentu US Army na naszym terenie (obecnie 5,5 tys. żołnierzy). Zatem, co zrobi Trump? Czy ogłosi powstanie nowych baz w Polsce?
Ekspert polityki bezpieczeństwa i stosunków transatlantyckich Henning Riecke przyznaje rację Amerykanom - skoro roztaczają nad Niemcami parasol ochronny mają prawo oczekiwać od nich większych wydatków.
Faktycznie powinniśmy więcej płacić na lepsze wyposażenie Bundeswehry, zbyt długo wydawaliśmy za mało na jej cele, – podsumował na portalu Euractiv.
O stanie niemieckiej armii, na lądzie, wodzie i w powietrzu kpi już niemal cała kadra, że zdezelowany i zdziesiątkowany sprzęt, zbyt mało ćwiczeń, że - jak tak dalej pójdzie - zamiast strzelania na poligonach żołnierze będą musieli krzyczeć: pif-paff…! Do argumentów o oszczędzaniu rządu federalnego w wydatkach na cele obronne dochodzą te natury politycznej. Politycy zza oceanu z pewnością nie zapomnieli antyamerykańskich manifestacji w Bonn czy w Berlinie, w czasach kanclerzy Helmuta Kohla (CDU) i Gerharda Schrödera (SPD), pod hasłami „Fuck U$A”, „Amis go home!” itp. Od upadku żelaznej kurtyny w bilateralnych stosunkach USA-RFN częściej jest pod górkę i jak po grudzie, zaczynając od odmowy Niemiec udzielenia pomocy Amis w wojnie w Zatoce Perskiej, po geszefty z Rosją, jak gazociąg Nord Stream, godzący w bezpieczeństwo energetyczne całej Europy, przy równoczesnym żądaniu dostawienia krzesła dla RFN przy stole głównych decydentów o losach świata - stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ - temat i lista rozbieżności długa jak rzeka.
Strategiczne znaczenie naszego kraju na arenie międzynarodowej rośnie - to jest bezsprzeczne. A jednak, przy rozważaniach o relokacji wojsk USA z Niemiec do Polski należy zadać sobie istotne pytanie: czy likwidacja amerykańskich baz w RFN leży w naszym interesie? Moja odpowiedź brzmi: nie. Jak mówi niemieckie porzekadło: „Vertrauen ist gut, Kontrolle ist besser!” - zaufanie jest dobre, kontrola jest lepsza…
-
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/461103-czy-trump-oglosi-w-warszawie-relokacje-zolnierzy-us-army