Klapą zakończył się Marsz Równości w Zabrzu. Na manifestację przyszedł… sam organizator, którego ochraniało kilkudziesięciu policjantów. Na pochodzie pojawiło się też dwustu kibiców. Manifestacja budziła spore kontrowersje jeszcze przed rozpoczęciem, a to wszystko przez jej organizatora, od którego odcięli się organizatorzy Parady Równości w Warszawie.
Organizator - Artur Grala, który jako jedyny pojawił się na Marszu Równości Zabrzu, przekonywał, że frekwencyjna porażka wynika z powodów bezpieczeństwa. Całe wydarzenie trwało około kilkanaście minut - informuje portal zabrze.com.pl. Wątpliwości wokół Marszu Równości pojawiły się jeszcze przed jego rozpoczęciem. Podejrzewano, że manifestacja może być prowokacją, zorganizowaną przez jej organizatora.
Czarę goryczy przelały oświadczenia organizacji związanych z LGBT i działaczy aktywnych na tym polu. Marsz sygnowany nazwiskiem Artura Grali został powszechnie uznany za potencjalnie niebezpieczny, przygotowany i zabezpieczony w sposób amatorski, budzący wiele wątpliwości
—czytamy na portalu zabrze.com.pl.
Artur Grala samodzielnie ruszył w trwający kilka minut marsz. Towarzyszyli mu kontrmanifestanci, którzy jednak szybko się rozeszli.
kk/zabrze.com.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/460774-marsz-rownosci-czy-prowokacja