Konwencja Lewicy została przerwana przez alarm przeciwpożarowy! Wszyscy uczestnicy, ze względów bezpieczeństwa, musieli opuścić salę. O zdarzeniu Lewica poinformowała na Twitterze.
Alarm włączył się podczas wystąpienia Roberta Biedronia, szefa Wiosny, kiedy ten mówił o aborcji i związkach partnerskich.
Sorry, jest ogień, daliście czadu, przegięliście
— żartował Biedroń po uruchomieniu się alarmu, zamiast od razu zaapelować do ludzi o opuszczanie sali.
Po dłuższej chwili konwencja została wznowiona. Za mównicę weszli Włodzimierz Czarzasty i Adrian Zandberg. Szef SLD zażartował, że jest ich trzech po to, że „jednego szukają, a dwóch się zwabi i jest spokój”.
Adrian wszystko uspokoi. Ania zaraz zaśpiewa, ja ugotuję kaszę i opowiem wam o ptakach
— żartował Czarzasty.
Siłą polskiej lewicy jest to, że w trudnych sytuacjach umie improwizować
— dodała Żukowska.
Po chwili odnalazł się również Biedroń, który kpił, że przerwa była nieprzypadkowo, bo PiS się boi.
Bo wiedzą i próbują nas podzielić, ale my się nie damy, nie jesteśmy ani czerwoną, ani tęczową zarazą
— kpił Biedroń
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/460744-alarm-przeciwpozarowy-na-konwencji-lewicy