Dymisja Łukasza Piebiaka nie kończy sprawy dyskredytowania niektórych sędziów; ta afera musi być precyzyjnie wyjaśniona - oświadczyli posłowie PO-KO, którzy w piątek weszli do siedziby Ministerstwa Sprawiedliwości w ramach kontroli poselskiej. Podkreślili, że domagają się pełnego wglądu w dokumentację znajdującą się w resorcie.
Posłowie PO-KO Mariusz Witczak, Joanna Augustynowska i Arkadiusz Myrcha, którzy weszli w piątek do resortu sprawiedliwości, poinformowali też, że o godz. 15.30 spotkają się jeszcze z wiceministrem sprawiedliwości Michałem Wójcikiem.
Podczas briefingu po wyjściu z siedziby ministerstwa Witczak powiedział, że dymisja dotychczasowego wiceszefa MS Łukasza Piebiaka „w żaden sposób nie kończy tej afery siania nienawiści i dyskredytowania ludzi”. W jego opinii do dymisji powinien podać się także szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, zaś cała sprawa musi być bardzo precyzyjnie wyjaśniona.
Będziemy bardzo precyzyjnie każdą kwestię badać i analizować
— oświadczył poseł PO.
Dodał, że w sprawie hejtu wobec niektórych sędziów zostały złamane przepisy dotyczące ochrony danych osobowych, przepisy Kodeksu karnego m.in. ws. „przekroczenia uprawnień, nękania, siania nienawiści”.
To sytuacja absolutnie skandaliczna. Afera związana z próbą dyskredytowania przy pomocy aparatu państwa niepokornych sędziów, próba zniszczenia ich życia osobistego przypomina nam najmroczniejsze czasy lat 50
— grzmiał Witczak dodając, że „takie zjawiska nie mogą być tolerowane w demokratycznym państwie prawa, które jest członkiem UE”.
Zapowiedział, że posłowie PO będę „bardzo precyzyjnie sprawdzać dokumenty dotyczące tej afery”, a jeszcze w piątek spotkają się z wiceministrem Wójcikiem, z którym chcą rozmawiać m.in. o budżecie MS, o wydatkach tego resortu.
Poseł Myrcha dodał, że jeśli premier Mateusz Morawiecki i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro myślą, że dymisja Piebiaka „zakończyła tę aferę, to są w głębokim błędzie”.
Widać doskonale, że ta zorganizowana grupa, która sama siebie na komunikatorze nazwała kastą funkcjonowała w sposób zorganizowany nie tylko w Ministerstwie Sprawiedliwości, ale także w Krajowej Radzie Sądownictwa i „co gorsze jeszcze w Sądzie Najwyższym”
— dodał perfidnie, zapominając, jakie są rzeczywiste sympatie owej „kasty”.
To wszystko dotyczyło osób, które były bezpośrednio związane z ministrem Ziobrą i które często obejmowały funkcje z jego bezpośredniego nadania
— oświadczył Myrcha.
Podkreślał, że posłowie opozycji „domagają się pełnego wglądu w dokumentację” znajdującą się w resorcie sprawiedliwości i informacji m.in. o księdze wejść i wyjść, o tym, czy Piebiak już po swej dymisji mógł używać jeszcze służbowego telefonu i komputera, informacji o umowach cywilno-prawnych oraz o wydatkach na firmy zajmujące się wsparciem komunikacyjnym MS.
Joanna Augustynowska mówiła, że jako matka czuje się ogromnie zaniepokojona sytuacją.
Afera Piebiaka pokazała, że właściwie żadne wartości się nie liczą. Próba ataku na syna pana sędziego Markiewicza (szef Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia prof. Krystian Markiewicz) pokazuje, że ta władza nie zatrzyma się przed niczym, nie ma żadnych barier, żadnych granic
— oceniła.
Jeśli takie rzeczy dzieją się za przyzwoleniem władzy, ministra Ziobry, to trzeba zadać sobie pytanie: dzisiaj sędziowie, kto następny?
— dodała.
Posłanka PO-KO pytała również, czy tego typu zachowania były praktykowane tylko w resorcie sprawiedliwości, czy też w innych ministerstwach. I nie sposób było nie odnieść wrażenia, że wcale nie chodzi o nieprawidłowości w sądownictwie, ale polityczną grę.
PO-KO nie ma w zasadzie żadnego programu wyborczego, a cała ich taktyka opiera się na uderzaniu w PiS. Afera Piebiaka zaś od dłuższego czasu służy jako młot do rozbijania społecznego poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości.
aw/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/460641-po-ko-grzeje-temat-piebiaka-ma-to-im-zastapic-program