Jedynym podmiotem, który tak naprawdę ma interes w formalnym zawarciu paktu senackiego i oznajmieniu tego światu, jest w naturalny sposób Lewica. Jest to ugrupowanie, które bez tego paktu mogłoby prawdopodobnie walczyć – z zupełnie samodzielnymi kandydatami – w jednym, dwóch, maksymalnie w trzech okręgach
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog.
Wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego odniósł się do rozmów opozycji o pakcie senackim.
CZYTAJ RÓWNIEŻ Trwają negocjacje opozycji w sprawie paktu senackiego. Lubnauer o wspólnych kandydatach: Porozumienie ma charakter taktyczny
Na co dzień te podmioty będą między sobą walczyć o Sejm. Rywalizacja między Platformą, a SLD o wyborców jest obecna niemalże odkąd istnieją te partie, na pewno od 2005 r. Relacje między PSL-em, a Platformą bardzo się skomplikowały i to nie tylko ze względu na zerwanie Koalicji Europejskiej, ale także dlatego, że na listach PSL-u, w niektórych okręgach, będą byli, znani politycy Platformy Obywatelskiej, co oznacza zaciętą wojnę domową
— mówi politolog.
Platforma nie ma w tym interesu (red. w pakcie senackim), ponieważ chce się przedstawiać opinii publicznej jako jedyna, duża, poważna opozycja wobec potęgi Prawa i Sprawiedliwości. W jej interesie jest porozumienie tylko w niektórych okręgach – np. uzyskanie poparcia SLD dla kandydatów na ziemiach odzyskanych
— dodaje
Natomiast PSL, skoro zerwał Koalicję Europejską, to nie ma interesu w tym, żeby przyznawać się do takiego sojuszu. Jednocześnie jeśli chce mieć jakieś miejsce senatorskie, to w takim sojuszu być musi
— opisuje skomplikowaną sytuacje ludowców.
Politolog zwraca uwagę na fakt, że opozycja wysyła do wyborców sprzeczne sygnały.
Jakaś część opinii publicznej może nawet nie zetknąć się z informacjami o owym pakcie. Najważniejsze komunikaty ze strony opozycji już padły. Powstała – w podniosłej atmosferze, z diagnozą bezprecedensowości sytuacji w Polsce – Koalicja Europejska i bardzo spektakularnie się rozpadła. Pakt senacki nie rozbija prostej dychotomii myślenia, że albo koalicja jest, albo jej nie ma. Trzecie drogi, w ostatecznej rozgrywce w kampanii wyborczej, nie istnieją
— podkreśla.
Z całym szacunkiem dla Senatu, jako instytucji, to w bieżącej polityce jego znaczenie jest dużo mniejsze, niż to wynikałoby z całego historycznego etosu Izby Wyższej. Można się zastanawiać, czy w istocie – z perspektywy partii opozycyjnych – bardziej funkcjonalne byłoby nieogłaszanie paktu senackiego
— zastanawia się politolog.
Znowu słyszymy kakofonię dźwięków – że pakt jest, ale go nie ma
— dodaje.
Prof. Chwedoruk wątpi w sens porozumienia opozycji jedynie w sprawie kandydatów do Senatu. Takie rozwiązanie - jego zdaniem - uniemożliwia prowadzenie kampanii wyborczej.
Ujmując to kolokwialnie – trudno sobie wyobrazić żeby do godz. 15 walczyć ze sobą, a od godz. 15 zgodnie współpracować
— zaznacza.
Według politologa wybory do Senatu maja znacznie mniejsze znaczenie, niż te sejmowe.
Tak naprawdę to od wyników wyborów sejmowych zależą losy partii politycznych i przywódców tych partii, zależą wreszcie kariery setek zawodowych polityków w Polsce. Od wyborów senackich – z całym szacunkiem – zależą tak naprawdę losy tylko dziesiątków polityków i ich najbliższego otoczenia
— mówi.
Wybory do Senatu mogłyby odegrać jakąś symboliczną rolę, gdyby przyniosły zupełnie nieoczekiwane rezultaty – np. zdecydowane zwycięstwo jednego z bloków, powiedzmy w proporcjach 80-90 do reszty. Natomiast w żadnym innym wypadku nie odegrają znaczącej roli, więc potraktujmy to jako element rozdzielania się podmiotów Koalicji Europejskiej i próbę racjonalizowania tego w oczach części elektoratu
— podkreśla.
Prof. Rafał Chwedoruk skomentował również obecne zamieszanie wokół kontaktów byłego wiceministra sprawiedliwości z jedną z internautek.
Poprzednia sprawa z lotami była ważniejsza, ona operowała pojęciami i symbolami powszechnie zrozumiałymi. W polskiej polityce nie ma przestrzeni na game changery. Zdecydowana większość wyborców a priori sympatyzuje, z którąś ze stron i wszelkie próby przedstawiania wydarzeń jako nadzwyczajne i tak interpretuje zgodnie z tym, co podsunie ta partia
— mówi.
Działają strukturalne czynniki dzielące polskie społeczeństwo i dające w tym podziale przewagę Prawu i Sprawiedliwości. Gdyby, któryś z nich przestał działać, to wtedy drobne epizody mogłyby łatwo urastać do rangi symboli
— przyznaje.
CZYTAJ RÓWNIEŻ SONDAŻ. Absolutne prowadzenie PiS! W Sejmie Kukiz‘15 i PSL. Prawie połowa badanych deklaruje udział w wyborach. SPRAWDŹ
Mówiąc symbolicznie - gdyby Platforma nie podwyższyła wieku emerytalnego, to ośmiorniczki byłyby raczej towarzyską ciekawostką i przyczynkiem do śmiechu, a nie czymś, co stało się na trwałe symbolem polskiej polityki
— dodaje.
Zdaniem politologa sprawa ta jest ciekawa głównie ze względu na wewnętrzną sytuację w obozie rządzącym.
W tej sprawie jest pewien element „gamechangeryzmu” i dotyczy on relacji wewnątrz Zjednoczonej Prawicy. Po raz kolejny Prawo i Sprawiedliwość może zadać sobie pytanie czy cena jaką płaci za utrzymywanie niesamodzielnych politycznie, niezdolnych do samodzielnego startu w wyborach koalicjantów, nie jest zbyt duża w stosunku do efektów. W przypadku resortu ministra Ziobry jest to nie pierwsza rzecz. Była sprawa z terminem nowelizacji ustawy o IPN-ie – nie chcę wchodzić w treść samej ustawy, bo nie należałem do jej gorących przeciwników – natomiast moment, w związku z wyborami w Izraelu, był dobrany fatalnie. W przypadku wicepremiera Gowina – oprócz tego, że nie zawsze klaszcze z entuzjazmem – to problemem jest ustawa o szkolnictwie wyższym, która wzburzyła również polityków samego Prawa i Sprawiedliwości
— zauważa.
Myślę, że wcześniej czy później może zostać postawione pytanie o to jaki w zasadzie sens ma istnienie niewielkich, odrębnych partii. Pozycja koalicjantów, którzy otrzymują ogromną polityczną zapłatę ulegnie moim zdaniem zasadniczej zmianie, jeśli okaże się – inaczej niż w tej kadencji Sejmu – że PiS nie zależy, jeśli chodzi o większość w Sejmie, od głosów drobnych koalicjantów
— dodaje politolog.
Być może zresztą, jeśli nanieść PiS na to, co widzimy w świecie zachodnim, gdzie w wielkich partiach politycznych istnieją zinstytucjonalizowane frakcje, to może to jest właśnie przyszłością polskiej polityki. Zamiast utrzymywać taka fikcję, to lepiej żeby istniała wewnątrz PiS-u np. frakcja Gowina – bardziej liberalna ekonomicznie i frakcja Ziobry – np. bardziej asertywna w tematyce ukraińskiej. Moim zdaniem to jest – jeśli nic się w sondażach nie zmieni, a nic na to nie wskazuje - najbardziej istotny komunikat dla polskiej polityki
— kończy prof. Chwedoruk.
kb
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/460461-prof-chwedoruk-sceptycznie-o-porozumieniu-opozycji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.