Poszukiwanie zbawców Polski zaczęło się od Janusza Palikota, a kończy na Aleksandrze Dulkiewicz – pisze Stanisław Janecki w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.
Stanisław Janecki opisuje poszukiwanie przez obecną opozycję tego jedynego, długo wyczekiwanego „zbawcy” antypisowskiej koalicji:
W polityce III RP zapotrzebowanie na zbawcę zaczęło się kształtować wcale nie na przełomie lat 80. i 90., lecz dopiero od około połowy 2010 r. […]. A od 2011 r., szczególnie w kampanii przed wyborami parlamentarnymi oczekiwanie na zbawcę stało się trwałym elementem polityki. Co znamienne, dotyczyło to obozu wtedy rządzącego albo sił z nim sympatyzujących. Obecnie rządzący zbawców nie poszukiwali”. Autor zaznacza, że „stawianie na zbawców jest rozwiązaniem irracjonalnym, wyrazem opierania się na cudownych przypadkach, które jak wygrana w totolotka mają zmienić rzeczywistość. W tym sensie jest to czysta magia. Magiczny sens istnienia zbawcy ma budować aurę i stawiać taką osobę ponad przyziemnościami bieżącego życia i bieżącej polityki. Jak w baśniach wokół postaci zbawcy ma dominować atmosfera cudowności i wyjątkowości.
Janecki omawia również przyczyny pojawienia się tego zjawiska, a także przypomina, jak wyglądały jego początki, kiedy to tajemniczego „zbawcy” upatrywano w Januszu Palikocie.
[…] jest dziecinną wiarą w polityczny konstruktywizm i kreacyjną siłę mediów. I najczęściej wynika z tego, że zawodzi normalna polityczna droga wyłaniania oraz dojrzewania przywódców […]. Poszukiwanie zbawców jest praktyką przeniesioną z show-biznesu i talent show z dodatkiem magii […]. Mechanizm kreowania i poszukiwania zbawców nie funkcjonuje w żadnej zachodniej demokracji. […] pierwszym obsadzanym w tej roli był Janusz Palikot. Potem zastąpiła go Elżbieta Bieńkowska. Wypracowane wtedy schematy, techniki i metody kreowania zbawcy do dziś obowiązują. A obecnie są wręcz desperackie, opozycja bowiem pilnie poszukuje zbawcy, który jednocześnie byłby jej kandydatem na prezydenta RP. O desperacji świadczy to, że kolejni kandydaci na zbawców charakteryzują się coraz krótszym terminem przydatności do użycia. […] Palikot miał być nową jakością jako politykujący filozof, myśliciel i mecenas sztuki […]. Mimo tylu zalet i bardzo szerokiego lansu Palikot nie został zbawcą. Został natomiast pospolitym hejterem, którego atrybutami nie były dzieła Platona ani Kanta, lecz sztuczny penis, świński ryj, alkoholowe »małpki« i rynsztokowy język
— pisze.
Publicysta stwierdza, że po wielu innych kandydatach na zbawcę, obecnie jedyną osobą, jaką może wskazać opozycja, jest prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz.
Uwierzyła we własną wyjątkowość, zaufała Tuskowi, że teraz ona. […] były pochlebstwa, wielkie nadzieje i wielkie plany, przez co na wiele sposobów łechtana próżność skromnej dotychczas urzędniczki uderzyła jej do głowy. Gdy 4 czerwca w Gdańsku odbywały się uroczystości 30. rocznicy kontraktowych wyborów, Dulkiewicz już była przekonana, że ma status jednej z liderek opozycji. Tym bardziej że Tusk postanowił wylansować ją na kandydatkę na prezydenta RP. Od tego momentu sama Dulkiewicz zdaje się wierzyć, iż jest na najlepszej drodze do zajęcia najwyższego stanowiska w polskiej polityce. Ile to potrwa? Zapewne jeszcze kilka tygodni. A potem zdarzy się to, co się dzieje od czasu lansowania na zbawcę Palikota. Głównie dlatego, że przetargi na zbawcę są czymś całkowicie sztucznym i nieefektywnym
— podsumowuje Janecki.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 19 sierpnia br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/460355-janecki-w-sieci-przetarg-na-zbawcow-opozycji?wersja=mobilna