Niespełna dwa tygodnie po dymisji marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego o sprawie nie wspomina już niemal nikt. Sprawa lotów polityków też już mało kogo ekscytuje. Zdarzenia („afery”), które miały odwrócić bieg kampanii, znów okazały się jedynie niewiele znaczącymi epizodami. Który to już raz w ciągu ostatnich czterech lat opozycja przeżywa to samo rozczarowanie?
Przeżywa z dwóch powodów: po pierwsze, PiS naprawdę dobrze gra z kontry, i wie, kiedy musi się cofnąć, ustąpić, poddać kogoś ze swoich, choćby bardzo ważnego. Ta umiejętność, wyrastająca i z doświadczenia, i także ze specyficznej konstrukcji obozu (olbrzymi autorytet i niezależność lidera, nieporównywalnie większe niż w przypadku PO) nie tylko skutecznie zamyka sprawy i zbija napięcie, ale także skutecznie przekonuje Polaków, że PiS ich słucha. Że jeśli opinia publiczne (nie mylić z mediami) naprawdę czegoś sobie nie życzy, to tego nie będzie.
Po drugie, PiS zmieniło reguły gry, i tak naprawdę tzw. PR traktuje tak, jak się powinno traktować tego typu narzędzia: jako sferę, która ma promować realną politykę, a nie ją zastępować. To jest także bardzo ważne źródło poparcia obozu rządzącego. Wyborcy wyczuwają, że nastąpiło zasadnicze przywrócenie sprawczości w polskiej polityce, że skończył się czas imposybilizmu, że nawet trudne sprawy społeczne zaczęły być krok po kroku załatwiane. To jest równie ważne jak same transfery socjalne, które - rzecz jasna - również odgrywają ważną rolę.
Opozycja odpowiada na to jeszcze większą dawką tego samego. Już hasło wyborcze PO - nie wiadomo, czy ostateczne, czy tylko tymczasowe - a więc „Uzdrowić Polskę”, jest w obecnym kontekście dużym błędem. Oznacza odwoływanie się do frustracji silnie obecnej w kręgach mocno opozycyjnych, ale całkowicie nieobecnej wśród większości zwykłych wyborców. Dla nich Polska, która troszczy się o rodziny, o biedniejsze regiony, o dzieci, jest Polską uzdrowioną. Chore było raczej to, co serwowano nam wcześniej.
PiS wybory wygra. Oczywiście, władzę może stracić, nie jest to scenariusz nieprawdopodobny. Wiele zależy od szczegółów, od jakości kampanii, od zwykłego szczęścia. Ale jedno wydaje się już jasne: kreowane przez lewicowo-liberalne, opozycyjne media afery i skandale, czy to realne, czy to podkręcone czy też ulepione z niczego, losów tej kampanii nie zmienią. Tym razem to jest inna gra, to nie jest rok 2007-y.
-
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/460101-afery-realne-czy-wymyslone-losow-tej-kampanii-nie-zmienia