W żelaznej logice tez i mądrości obowiązujących na aktualnych etapach działalności opozycji w Polsce może się człowiek pogubić. Ale po kolei.
Przez prawie cztery lata gadania o nowej jakości, wyciągania tysięcy ludzi na ulicę w celu wyłowienia nowych talentów i aktywistów, pokazano listę, która równie dobrze mogłaby być stworzona w ostatnim dniu premier rządów Ewy Kopacz. A jeśli kogoś dokooptowano - to byłych pisowców. Ciekawy zabieg i interesująca puenta czterolecia.
Powtórzę pytanie: co powinniśmy zatem sądzić o pisowcach - dobrzy są, czy źli? Jeśli źli, to dlaczego tylu ich (ukąszenie pisowskie jest podobno nie do wyeliminowania), znaczących kiedyś, znalazło się na listach Koalicji Obywatelskiej? Jeśli dobrzy, to nie lepiej do PiS się przyłączyć? Po co organizować podróbkę?
Przez trzy i pół roku warunkiem wygranej opozycji było zjednoczenie (prawie) wszystkich sił antypisowskich. Jednak 26 maja ta teza przestała obowiązywać.
Nowa teza głosi, że zwycięstwo przyjdzie przez podział - trzy bloki, które sprawniej zwiodą Polaków rzekomymi różnicami pomiędzy sobą.
Jednak nie do końca - bo w wyborach do Senatu zwycięstwo ma jednak przyjść przez zjednoczenie, jeden antypisowski sojusz, który akurat w tym głosowaniu (w tym samym dniu i w tym samym lokalu, co do Sejmu) zawiesi swoją „różnorodność”.
Kampania się uda, bo opozycja „będzie wszędzie - w każdej gminie, każdym powiecie, każdym regionie”, co właśnie ogłosił pan Grzegorz Schetyna. Pogubiłem się, gdyż myślałem, że właśnie byli i wrócili. Ale widocznie ten rajd szpicy kampanijnej to był tylko zwiad. Albo coś się komuś już pokręciło.
Armią Schetyny pokierować miała nowa sztabowo-organizacyjna gwiazda polityczna III RP - pan Krzysztof Brejza. Ale gwiazda to widocznie z ograniczeniami, bo startuje nie do Sejmu, a do Senatu.
Chyba, że coś nakłamały pisowskie media, kierowane przez ludzi nazwanymi przez pana Schetynę - z widocznym wstrętem - „pisowskimi czynownikami”. Na sali byli i klaskali m.in. pan Tadeusz Zwiefka, w latach 1976-1990 członek PZPR, w komunistycznej TVP przez niemal całą karierę oraz pan Tomasz Zimoch, w Polskim Radiu od 1978 roku do 2016. Dorobku panów nie przekreślam, ale jednak zazgrzytało.
Dużo radości dostarczyła wtajemniczonym informacja, że i pani Klaudia Jachira, autorka kuriozalnych happeningów, odnajdzie się na liście. Kto widział, wie o czym mówię. Kto nie widział, niech nie patrzy, to są rzeczy „nie do odzobaczenia”.
Szukałem wzrokiem prezydentów wielkich miast, ale siedzieli tylko na widowni. A mieli masowo kandydować! Co się stało? Plan sięgnięcia po tę cudowną polityczną broń nie wypalił? Jeśli tak, to wypadałoby choćby słowem wyjaśnić powody. W końcu zajmowano nas tym przez ostatnie pół roku.
Może właśnie wskutek tych wyczuwalnych niedopowiedzeń atmosfera była tak gęsta, że pot lał się z wodzireja spotkania strumieniami, a obrazy z prezentacji kandydatów - jak zaznaczono wyraźnie „dostarczone telewizjom przez organizatora” przypominały raczej partyjną konwencję powiatową, na przykład w Legionowie niż start po zwycięstwo.
Im głośniej Grzegorz Schetyna krzyczał (jaki diabeł podpowiedział mu, że ciągły krzyk to sposób na dowiedzenie własnej charyzmy i energetyczności?), tym wyraźniej wyłaziła pustka przesłania.
Z jednej strony, to smuci. Jakość opozycji współtworzy życie polityczne. Ta obecna niestety, choć nazwała się dumnie „drużyną jutra”, nie chce stać się niczym innym niż ekipą antypisowskich mścicieli. Z drugiej strony, jest w tym wszystkim, od układu list po formę prezentacji, jakaś kapitulacja, jakieś przyznanie, że chodzi tylko o silną pozycję pana Grzegorza Schetyny jako lidera opozycji w nowym parlamencie.
Dla Polski to byłaby dobra wiadomość.
Tak czy inaczej, coś chyba poszło opozycji nie tak, jak planowała.
Kampania będzie więc opierała się na najważniejszym zasobie polityków III RP - jej dominacji medialnej, możliwości walenia w PiS z tysięcy redakcyjnych armat. Już się zaczęło.
PS. Polecam najnowsze wydanie naszego tygodnika - pisma bezkompromisowego, nie skaczącego od ściany do ściany, konsekwentnie pilnującego Polski i prawdy:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/460009-cos-chyba-poszlo-opozycji-nie-tak-jak-planowala