Nie mam nic przeciw ideologicznym koszulkom tak długo, jak są w miarę estetyczne, nie prezentują obrzydliwości, nie obrażają konkretnych ludzi. Nie bardzo podoba mi się na przykład T-shirt z napisem „Zakaz pedałowania”, bo nie dość, że prezentuje ohydną czynność, to jeszcze szydzi z rowerzystów. Natomiast koszulki z „Konstytucją”, minimalistyczne i skromne w stylu i kolorystyce, mogą być. Choć bardziej podoba mi się to samo wdzianko z napisem w wersji skróconej. To strój dla ludzi uwielbiających krzyżówki. Co to będzie: jeden pionowo, cztery poziomo? „OTUA”.
Widząc, jak ulice Warszawy zalewają koszulki patriotyczne, raczej się cieszę, bo noszą je głównie ludzie młodzi. Większość tych T-shirtów zaprzecza tezie, że my, Polacy, czcimy tylko porażki. Mamy na nich husarię, zwycięskie bitwy z czasów I Rzeczypospolitej, dawnych władców, Dmowskiego i Piłsudskiego. Są też nasze klęski, ale – jak rozumiem – nie chodzi tu o świętowanie śpiewem i tańcem najazdu niemieckiego na Polskę, ale o uczczenie bohaterstwa tych, którzy polegli.
Choć Warszawa to miasto raczej liberalno-lewicowe, ludzi w koszulkach demonstrujących to widać znacznie mniej. Obok wspomnianej powyżej „OTUA” czasem pojawi się jakiś Che Guevara, ale to w zasadzie wszystko. Nie widać nawet T-shirtów krytycznych wobec Kościoła, choć antyklerykalizm w stolicy trzyma się mocno. Gdy Tomasz Sekielski zaczął sprzedawać stroje z tytułem filmu „Tylko nie mów nikomu”, wywołało to oburzenie. Chyba także wśród jego fanów, bo gdyby awanturowali się jedynie przeciwnicy, toby się nie wycofał. Mam w tej sprawie teorię: otóż zamieszkujący miasto liberałowie po prostu nie odczuwają potrzeby publicznego pokazywania swoich poglądów, demonstrowania przynależności do jakiejś wspólnoty.
Cieszę się, że Sekielski poszedł w sprawie koszulek po rozum do głowy. Ale też doradzałbym zimny prysznic prawicowym fanom T-shirtów znaczących. Są bowiem granice, których przekraczać się nie powinno. Idąc wraz z setkami warszawiaków przed paroma dniami w rocznicę eksterminacji mieszkańców Woli wczasie Powstania Warszawskiego, dostrzegłem grupkę młodych aktywistów w koszulkach z upiornym krwawym napisem „Rzeź Woli”. Rozumiem, że należy czcić rocznice i oddawać hołd ofiarom, ale to nie jest dobry kierunek. Bo co napiszecie na koszulkach w następnej kolejności? Pawiak? Palmiry? Auschwitz?
Felieton ukazał się w 32 numerze tygodnika „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/459694-t-shirt-z-eksterminacja