Święto Pracy, 1 maja 2017 roku – lewica celebruje je razem i to dosłownie, bo przedstawicielka Partii Razem, Marcelina Zawisza, stoi na trybunie tuż obok Włodzimierza Czarzastego i Bogusława Liberadzkiego z SLD. Czarzasty wyciąga rękę do Zawiszy, ta jednak ignoruje ten gest. Potem się tłumaczy, że szef SLD próbował wymusić na niej „gest polityczny”, na który ona się nie zgadza. Informuje media, że Razem nie będzie współpracowało z SLD, tłumaczy dlaczego: „SLD wprowadziło agencje pracy tymczasowej, eksmisje na bruk”. W trakcie wiecu zwolennicy Razem krzyczą „Znajdzie się cela dla Leszka Millera”, a Marcelina Zawisza tak to wyjaśnia: „Trzeba jasno powiedzieć: on powinien stanąć przed Trybunałem Stanu za więzienia CIA w Polsce. On jako premier i Aleksander Kwaśniewski jako prezydent zgodzili się na to, żeby te więzienia w Polsce były”.
Piotr Gadzinowski, dziennikarz, poseł SLD przez trzy kadencje, kilka dni po tym incydencie pisze tekst, publikowany na stronie internetowej SLD Białystok, pt. „O cnotliwej Marcelince, która komuniście nie dała”, w którym w charakterystycznym dla siebie bezpardonowym stylu tak ocenia to wydarzenie:
„Taki tytuł mogłaby mieć bajeczka, jakże podobna do tej o Wandzie, która nie chciała Niemca. Tyle, że Wanda nie chciała Niemca z przyczyn estetyczno-ideowych, a Marcelinka Zawisza, liderka Partii „Razem” zaprezentowała swe polityczne chamstwo z czystego, zimnego wyrachowania. Targana chorobą zwaną „mediaholizmem”, albo „parciem na szkło”. Obsesyjną chęcią pokazywania się w mediach, zwłaszcza tych głównego nurtu, tych liberalnych, komercyjnych, ale masowych. Bo przecież gdyby Marcelinka naprawdę ideowo brzydziła się SLD, to nie przyszłaby na ulice Kopernika, nie wskoczyłaby na scenę zdominowaną przez „ohydną komunę”. Ale jaka alternatywę miała? Z radykalna lewicą Piotra Ikonowicza nie mogła iść, bo Partia Razem, Ikonowicza i komunistów też nie akceptuje. Gdyby Partia „Razem” poszła sama, to kamery pokazałyby te pół setki aktywu z buraczkowymi flagami. Nadrabiających marność szeregów gromko głoszonymi hasłami.”
Adrian Zandberg, szef Partii Razem, rusza na odsiecz koleżance i pisze na Twitterze:
„Nie spodziewam się wiele po formacji panów Pęczaków, Millerów i Czarzastych, ale ordynarne, seksistowskie szambo, które pojawiło się dziś na stronach SLD, jednak mnie szokuje (…) Autor tego dzieła jest byłym posłem Sojuszu. Seksizm postkomunistów to nie nowość. Media wielokrotnie donosiły, w jaki sposób są traktowane w SLD kobiety. Liczni panowie Iwińscy są znani z tego, że nie potrafią kontrolować, gdzie pchają swoje ręce. (…) Pierwszego maja SLD odegrało cyniczną szopkę. Na demonstracji zorganizowanej przez związki zawodowe – demonstracji, na której był gościem, a nie gospodarzem – pan Czarzasty usiłował zmusić Marcelinę Zawiszę do symbolicznego zawarcia sojuszu politycznego”.
Dwa lata później Marcelina Zawisza zostaje pełnomocnikiem komitetu wyborczego SLD, pod którego skrzydłami znalazły schronienie partie Wiosna i Razem.
O ile jeszcze można zrozumieć motywy Roberta Biedronia, oddającego partię Wiosna , którą wykorzystał jako trampolinę do Parlamentu Europejskiego, w jasyr SLD, by załatwić „jedynki” na listach dla swojego partnera i kilku totumfackich, o tyle dziwi łatwość, z jaką Zandberg i jego najbliżsi współpracownicy zapomnieli, co i w jaki sposób mówili o Sojuszu i jego prominentnych działaczach, na czele z Czarzastym i Millerem. Jeśli jednak uważnie obserwuje się scenę polityczną i nabierającą tempa kampanię wyborczą, to widać, iż część polityków zapadła na amnezję wsteczną i nie pamięta, co kiedyś mówiła i robiła. Liczą zapewne na to, iż wyborcy także zostali tą chorobą dotknięci…
I tak oto Czerwony Kapturek, Marcelina Zawisza, pod rękę ze Złym Wilkiem, Włodzimierzem Czarzastym, w towarzystwie Adriana i Roberta, zmierza dziarskim krokiem w stronę foteli na Wiejskiej, nie widząc, a może nie chcąc zauważyć, że jednak Babcia (Wiosna i Razem) już została zjedzona.
I tylko ciekawa jestem, czy jeśli na jakiejś konwencji wyborczej Lewicy spotka Aleksandra Kwaśniewskiego, Leszka Millera czy też Tadeusza Iwińskiego, poda im rękę. Dwóch pierwszych chciała przecież postawić przed Trybunałem Stanu i wsadzić do więzienia, a ten trzeci…no cóż, może „nie kontrolować, gdzie wsadza swoje ręce”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Najpierw ograł Schetynę, teraz – dwóch tenorów… „Włodzimierz Czarzasty, mistrz politycznych warcabów”
-
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/459476-czerwony-kapturek-bez-obrzydzenia-podaje-reke-zlemu-wilkowi