Nie wierzę w przypadki w polityce. Na czele partii lewicowych stoją ludzie rozumni, znający prawo lub mający dobrych doradców. W związku z tym nie trudno było przewidzieć, że w pewnym sensie jest to pułapka zastawiona przez SLD na inne partie
— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Kazimierz Kik, politolog.
CZYTAJ RÓWNIEŻ Czy Czarzasty udobrucha koalicjantów? Muszą używać nazwy „SLD” zamiast „Lewica”, ale mają nowy… znak graficzny
Co nie przekreśla celowości tworzenia wspólnego bloku. To jest tylko przeszkoda formalna. Natomiast nie zmienia się zasada, logika i korzyści wynikające z tworzenia bloku lewicowego. W moim przekonaniu najważniejsza jest jednak idea wspólnego startu
— dodaje.
Politolog ocenił decyzję partii „Razem” o starcie z list SLD.
Zgodzili się na ten start pod warunkiem, że kampania będzie pod szyldem „Lewica”. Robią dobrą minę do złej gry
— zaznacza.
To jest także postęp i zysk dla „Razem”, bo „Razem” do tej pory nie było w parlamencie. Dla nich korzyścią będzie koło poselskie. Za cenę politycznej elastyczności uzyskają rzeczywistą korzyść. Sami nie weszliby do Sejmu
— dodaje wykładowca akademicki.
Zdaniem prof. Kika w polityce najważniejsze są interesy, a te zostaną przez partie lewicowe zaspokojone dzięki wspólnemu startowi w wyborach.
Polityka to gra interesów a nie wartości. Wychodząc z tego założenia każda z tych partii ma swój rachunek w tym wspólnym bloku. Największy rachunek i zasoby ma oczywiście SLD. Nawet Kukiz wszedł na lisy PSL-u, bo po postu uznał, że ma słabsze struktury, więc poczucie realizmu także na lewicy powinno pozwolić na przejście do porządku dziennego nad tą proceduralną kwestią
— mówi.
Został zaproponowany manewr, że co prawda będzie komitet SLD, ale do wyborów pójdą pod szyldem „Lewicy”. Świadomość liderów tych trzech ugrupowań lewicowych jest na wysokim poziomie. Kierują się interesami swoich ugrupowań, a ideą jest połączyć siły, żeby wejść do Sejmu. Wydaje mi się ze przejdą do porządku dziennego nad tym i będą stosowali ten manewr formalny – na karcie wyborczej komitet wyborczy SLD a na szyldach, w spotach, w kampanii będzie „Lewica” i tak to będą tłumaczyć wyborcom
— ocenia prof. Kik.
Według politologa korzyści odniesie też „Wiosna”, ale przede wszystkim SLD.
Wiosna może zyskać kandydata na prezydenta - Biedronia. Wejdą do Sejmu i złapią przyczółek. SLD odniesie największą korzyść, ponieważ wróci do Sejmu, a budowniczym wspólnego frontu będzie Włodzimierz Czarzasty
— zaznacza.
Ja tu widzę same korzyści. Byłoby szczytem dogmatyzmu, gdyby te problemy formalne stały się przeszkodą w utworzeniu wspólnego bloku lewicy. Polityka to jest moim zdaniem zdolność do elastycznego działania i zdolność do myślenia kategoriami perspektywicznymi
— dodaje.
Prof. Kik wróży lewicy współpracę po wyborach, choć trwałość ich związku uzależnia od osiągniętego wyniku.
Myślę, że wspólny front lewicy będzie zachowany. Zależy to też od wyniku. Być może w ramach lewicy w parlamencie powstaną trzy koła, ewentualnie dwa kluby i jedno koło
— kończy.
kb
-
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/459452-prof-kik-wspolny-start-lewicy-z-list-sld-to-gra-interesow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.