W czwartym roku krwawych, dyktatorskich, autorytarnych a czasem już wprost totalitarnych rządów, czerpiących pełnymi garściami z doświadczeń Rosji, Białorusi, Turcji, Hitlera, Mussoliniego i Franko oraz Stalina, medialna nagonka zmusiła Marka Kuchcińskiego, marszałka Sejmu, oficjalnie drugą osobę w państwie, wieloletniego politycznego druha dyktatora, do złożenia dymisji. Dymisja była wynikiem oczywistych niezręczności, braku wyczucia i dużych błędów komunikacyjnych, ale jednak dotyczyła sprawy relatywnie błahej. Zapowiedziano także ustawowe uregulowanie całej sprawy.
Cała sprawa rzuca ciekawe światło na system polityczny, w którym żyjemy; system - zdaniem opozycji - już od dawna niedemokratyczny, zamordystyczny, pełen pychy i ostentacji. Co więcej, system, w którym ponoć zagrożony jest pluralizm medialny, w którym media lewicowo-liberalne ledwo zipią. Jak to się ma do rzeczywistości, w której tygodniówka wzmożenia moralno-politycznego zmusza marszałka Sejmu do odejścia? Otóż ma się to nijak. Prawda jest taka, że PiS nie broni się na poziomie przewagi medialnej, bo tej obiektywnie nie ma, nawet licząc obecną TVP. PiS broni się na poziomie tego, co robi dla Polaków, jak wpływa na ich życie.
To dlatego nadzieje opozycję na jakąś aferkę lub aferę, która gwałtownie zmieni społeczne nastroje i załamie poparcie dla formacji Kaczyńskiego są tak złudne. Owo poparcie nie wynika bowiem z siły PR-u (choć i ten istnieje), ale ze sprawy absolutnie nowatorskiej w dziejach III RP: z powiązania życia ludzi, ich życiowego powodzenia, z trwaniem tego konkretnego rządu. Bo ile by słów nie padło, to jest jasne, że zmiana rządu będzie oznaczała także zmianę polityki społecznej. Nawet nie dlatego, że Platforma i jej koalicjanci będą chcieli tę politykę zmieniać; siły wywodzące się z III RP po prostu nie będą zdolne do zapewnienia niezbędnych dochodów budżetowych, co już nie raz udowodniły.
Afery wymyślone i realne nie są w stanie złamać poparcia dla PiS także z jeszcze jednego powodu: skala transferów socjalnych i ich bezprecedensowość w polskich warunkach sprawiają, że oskarżanie obecnej władzy o rzekomą zachłanność, o myślenie wyłącznie o sobie, o oligarchiczność, czy wreszcie wprost o złodziejstwo, brzmią po prostu pusto. Co to za złodzieje, którzy dzielą się z narodem?
W kontekście sprawy lotów marszałka ważna jest głębokość cięcia: Polacy czują, że PiS zareagowało bardzo mocno, że odcięło kawałek siebie. I że zrobiło to w odpowiedzi na medialną presję, która z kolei wykreowała presję społeczną. A w tego typu sprawach moc cięcia ma fundamentalne znaczenie. Jeśli jest wystarczająca, sprawa umiera i jest szybko zapominana.
I tak też będzie tym razem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/459158-w-czwartym-roku-dyktatury-media-zmusily-marszalka-do-dymisji