Niektóre media, z wypróbowaną manierą, przepisują zagraniczne oceny wydarzeń w Polsce, choć nie raz i nie dwa pisano tam kompletne bzdury nas dotyczące. Sztandarowym przykładem są uporczywe doniesienia na temat „polskich obozów zagłady”. Czasem za to enigmatycznie przeproszą, czasem wykręcą się prawem do odrębnego zdania jakiegoś publicysty, co oczywiście niczego nie zmienia i upoważnia nas do oceny, że za opisywanie historii Polski zabierają się nie tylko ignoranci, ale często osoby Polski nienawidzące, próbujące ukryć wady, a także zdrady własnego środowiska.
Coś mi się wydaje, a nawet jestem pewien tego, że z czymś takim mamy właśnie do czynienia czytając doniesienia zachodniej prasy o uroczystościach związanych z 75. rocznicą utworzenia Brygady Świętokrzyskiej. „Zauważono, że choć historycy twierdzą, że Brygada Świętokrzyska z nazistami, reprezentant weteranów, Jan Józef Kasprzyk (szef Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych) próbował zaprzeczyć temu powiązaniu”. Nikt tu nie przypomina, że największymi krytykami i paszkwilantami byli historycy pisujący w czasach komunistycznych, a więc wypełniający ówczesne zamówienie. Wielu ich wiernych uczniów tkwi w tych oskarżeniach do dziś. Wywiad amerykański już dawno oczyścił Brygadę z tych zarzutów, ale część amerykańskiej prasy ma te opinie gdzieś, bo nie pasuje ona do tezy o jedynych, największych ofiarach II wojny światowej. Ciekawy jest też fragment twierdzący, że Kasprzyk próbował zaprzeczyć, a nie że zaprzeczył.
Na nic zdają się takie świadectwa, jakie przedstawił w Ameryce Jan Karski, bohater na miarę, której zatrwożony świat nowojorskich bogaczy nie mógł nie tylko zaakceptować, ale nawet przyjąć do wiadomości. Wygodniej było uznać, że dowody zgromadzone przez Karskiego z wielokrotnym narażeniem życia, z wywiadowczym mistrzostwem, to wszystko tylko wytwory dziwnej wyobraźni. Łatwiej było przyjąć do wiadomości, że Auschwitz, morderstwa w Polsce na przemysłową skalę, bestialstwo Niemców, to wymysł i urojenia szalonego Polaka, niż rzeczywistość, z którą trzeba się natychmiast zmierzyć, więc zorganizować, przygotować z pewnością bardzo kosztowną pomoc. I właśnie z tej perspektywy powstają w tym samym środowisku następne, tak samo prawdziwe oceny i przedsięwzięcia. Lepiej nadal pisać o „polskich obozach zagłady” i powtarzać bzdury stalinowskich znawców historii, niż szukać prawdy i oddać hołd tym, którzy zamiast liczyć pieniądze walczyli.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/459004-nadal-probuja-uczyc-nas-historii