Z ostatnich dni:
Radykalny rockowy buntownik pan Paweł Kukiz nie wytrzymał perspektywy utraty miejsca w parlamencie, schował do kieszeni hasła rozwalenia partiokracji i przybił piątkę z liderem formacji z rdzenia partiokracji panem Kosiniakiem-Kamyszem. Jak sam przyznał, mógł to zrobić z każdym.
Towarzysz Adrian Zandberg, który zawracał ludziom przez kilka lat głowę wołaniem o lewicę, która nie będzie postkomunistyczna i co ważniejsze, faktycznie turboliberalna jak SLD, uznał iż te wybory może przejść na kolanach u pana Włodzimierza Czarzastego.
Przytulił się do nich także pan Robert Biedroń, z którego ust „nowa jakość na scenie politycznej” nie schodziła z ust. Na końcu okazało się, że chodzi jednak o nową europejską jakość diety dla pana Biedronia i jego przyjaciół. Pisaliśmy o tym niedawno w „Sieci”.
Pewien dawny polityk PiS tak bardzo chciał skuteczniejszej niż pisowska walki z III RP, że porzucił tę partię, a po dekadzie odnalazł się w koalicji mającej za główny cel konserwację III RP. Inny uznał, że fakt iż nie otrzymał teki ministra wystarcza za pretekst przejścia do obozu przeciwnego.
To tylko kilka przykładów. Czas układania list wyborczych sprawdza charaktery, odcedza słowa od prawdy, czyści przedpole. Nie mam żalu, nawet jakoś specjalnie nie potępiam. Wiem, że życie ma swoje prawa, a osobiste ambicje są w polityce głównym czynnikiem napędowym. Niestety. Na chłodno tylko zauważam ileż energii ci „liderzy” zmarnowali innym ludziom dobrej woli. Iluż pragnących skutecznego „antysystemu” pociągnęli za sobą, iluż im zaufało, ileż komentarzy ważących ich racje popełniono.
Ciekawie napisał o tym kilka dni temu na tym portalu Kamil Kwiatek: Okazało się, że więcej „antysystemu” jest wśród posłów Kukiz‘15, niż w samym Kukizie. Zandberg i Biedroń okazali się nie lepsi
Ja dodam: a może o to właśnie chodziło? O zagospodarowanie energii buntowników w taki sposób, by ją spalić bez żadnej konsekwencji dla systemu?
Na końcu okazuje się, że to czarna energetyczna dziura. Nic, dokładnie nic z ich aktywności nowego nie wyniknęło, przy pierwszej dłuższej dekoniunkturze ogłosili kapitulację. Jakże im śnić o zmianie Polski, kiedy tak łatwo odpuszczają?
Wiem, że rzucą się na mnie za te słowa, ale prawdę trzeba pisać: ileż lat wytrzymali bracia Kaczyńscy, zepchnięci chwilami na margines sceny, nie dając się jednak kooptować do systemu, nie wchodząc w układy, które odbierają tożsamość, które są pokłonem dla bożków z Czerskiej?
Podoba się komuś czy nie, dziś, w sierpniu 2019 roku widać, że prawdziwy antysystem jest w Prawie i Sprawiedliwości czy szerzej - Zjednoczonej Prawicy. Tylko ta formacja jest w stanie realnie walczyć z obozem III RP, reszta szybko się wasalizuje/korumpuje/ulega presji. I nie jest przypadkiem, że ludzie, którzy to dostrzegają, którzy rozumieją ile znaczy skuteczna organizacja środowiska patriotycznego z niekwestionowanym, nieprzekupnym i uczciwym liderem, którzy nie stawiają swojego ego na pierwszym miejscu, którzy nie chadzają do tefałenów, nie podlizują się, są tak wściekle każdego dnia atakowani.
Ale ten wysiłek ma sens. Polska zmieniła się bardzo, setki miliardów odzyskano z rąk złodziei, podniesiono jakość życia Polaków, wstrzymano masową emigrację i prywatyzację, odbudowuje się polską własność narodową, wzmacnia armię, państwo nie prowadzi ofensyw reedukacyjnych w duchu marksistowskim. Czasami idzie to z kłopotami, ale wektor główny nie jest kwestionowany.
Warto trwać w prawdzie, nie warto nabierać się na sezonowe „nowojakościowe” gwiazdy. O ile oczywiście chce się pewnego konkretnego kierunku polityki. Taka płynie lekcja z tych ostatnich transferów.
PS. Serdecznie polecam najnowsze wydanie tygodnika „Sieci” - ważny temat okładkowy, wiele ciekawych tekstów:
POLECAM TAKŻE NA ŻYWO:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/458825-prawdziwy-antysystem-jest-w-pis