Jeśli ktoś nie zweryfikował się na tyle, że będzie dobrą lokomotywą dla lewicy, to ja nie mam zamiaru popełniać samobójstwa politycznego, które popełniła Zjednoczona Lewica i Barbara Nowacka cztery lata temu
— powiedział na antenie TOK FM lider Wiosny Robert Biedroń.
Jak zaznaczył, politycy na lewicowej liście musza być „sprawdzeni” i dawać gwarancję na wygraną.
Biedroń odniósł się tez do zarzutów byłego działacza Wiosny Michała Syski, który w mediach społecznościowych zarzucił partii „brak struktur demokratycznych” i podejmowanie kluczowych decyzji „na randkach lidera tej partii i jego partnera”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wiosna się sypie? Doradca Biedronia rezygnuje: „Kluczowe decyzje podejmowane są na randkach lidera tej partii i jego partnera”
To są emocje przedwyborcze
— stwierdził Biedroń.
Polityk zapewniał, że żadne decyzje ws. „jedynek” jeszcze nie zapadły.
One nie są podejmowane w Wiośnie. (…) Jesteśmy demokratycznym ciałem, w którym są dziś trzy partie polityczne, które założyły ruch lewicowy i kilkanaście innych podmiotów. Wszyscy razem układamy te listy, rozmawiając ze sobą. Dziś one jeszcze nie są gotowe
— podkreślił.
Prowadzący rozmowę Jacek Żakowski zasugerował liderowi Wiosny, że powinien zrobić z Krzysztofem Śmiszkiem to, co Jarosław Kaczyński z Markiem Kuchcińskim.
Mówił, że był super, ale jednak go zwolnił
— stwierdził dziennikarz.
Ja nie decyduję o takich sprawach
— odpowiedział Biedroń.
Kto w takim razie znajdzie się na listach Wiosny?
Którzy zbierają duże ilości głosów i we wcześniejszych wyborach zrobili bardzo dobre wyniki, i byli dobrymi liderami swoich list
— zaznaczył Biedroń.
Jak tłumaczył polityk:
Ja pomogę i będę uczestniczył w układaniu list, które będą miały realną szansę na wygranie wyborów, a nie tylko wyimaginowaną. Ktoś sobie wymyślił, że chce mieć „jedynkę”, „dwójkę” czy „trójkę”, ale za tym nie stoją głosy.
Nie obyło się bez megalomanii.
Muszę wygrać te wybory dla lewicy i to zrobię
— oświadczył europoseł.
Odnosząc się do zarzutów o nepotyzm i roli Krzysztof Śmiszka w Wiośnie, Biedroń zapytał, dladzego nie wysuwa się podobnych zarzutów pod adresem państwa Zdrojewskich.
Mam wrażenie, że jest to podszyte czymś, czego nie chcę nazwać. Ale jest to bardzo niesprawiedliwe
— grzmiał.
Odnosząc się do statusu swojego partnera w partii, zapytał:
Co ja mam zrobić? Mam schować go do szafy i powiedzieć „do widzenia”?
Po czym stwierdził:
Jeśli pochowam dobrych ludzi do szafy to znów będziecie płakać, że lewica się nie dostała.
Jednocześnie Biedroń bardzo ochoczo wypowiadał się na temat sprawy Marka Kuchcińskiego.
W normalnym państwie prawa ktoś, kto w ten sposób nadużyłby prawa nie tylko straciłby natychmiast stanowisko, ale też stanął przed sądem
— grzmiał.
A na tym nie koniec…
Stworzono ośmiornicę z jej odnogami (…). Państwo zostało postawione na głowie, bo zaczęło służyć nie temu panu. Tym panem powinien być suweren
— mówił Biedroń.
Szkoda, że z równą wprawą lider Wiosny nie wypowiada się na temat roli Krzysztofa Śmiszka. Gdy tylko pada pytanie o jego partnera, próbuje uciekać w żart i stawiać absurdalne pytania. Tymczasem porządki w państwie warto zaczynać od własnego ugrupowania.
gah
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/458550-nepotyzm-w-wiosnie-biedron-broni-swojego-partnera