Barbara Dolniak nie zapłaciła za paliwo na jednej ze stacji benzynowych. Teraz wicemarszałek Sejmu tłumaczy się z całej sytuacji.
Ciepłe lato, śląski Ustroń i Barbara Dolniak za kierownicą swojego samochodu. W pewnym momencie zjeżdża na stację benzynową i tankuje auto. Wchodzi do budynku, bierze sok, podchodzi do kasy i kartą płatniczą reguluje należność. Problem w tym, że płaci tylko za napój, a za benzynę już nie
— donosi „Super Express”.
Okazało się, że całe zdarzenie to efekt pomyłki kasjera, który nie naliczył odpowiedniej sumy za paliwo. Dolniak nie zauważyła, że kwota jest tak niska, zapłaciła i odjechała ze stacji. Gdy tylko dowiedziała się o całej sprawie posłanka wróciła na stację i wyrównała różnicę w rachunku.
Nie było tu żadnej mojej winy, wbiłam PIN, odebrałam kartę i wyszłam ze stacji
— mówi wicemarszałek Sejmu.
Słowa Dolniak potwierdza policja:
Wcale nie miała zamiaru kradzieży. Była przekonana, że zapłaciła wtedy rachunek za paliwo i napój. Sprawa została rozpatrzona jako nieumyślne działanie, wynikające z roztargnienia obydwu stron
— powiedział komisarz Rafał Domagała z komendy powiatowej policji w Cieszynie.
Mly/se.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/458470-dolniak-nie-zaplacila-za-paliwo-i-odjechala-ze-stacji