Z jednej strony szkoda mi Jacka Wojciechowicza. Okrutny Robert Biedroń zdyskwalifikował go w przedbiegach wyborczych, nie zgadzając się, aby Wojciechowicza umieścić na listach lewicy. Trochę tchórzliwy musi być ten Biedroń. Zamiast spotkać się z Jackiem Wojciechowiczem w strefie relaksu Trzaskowskiego Rafała na Placu Bankowy (a niechby sobie Trzaskowski obserwował spotkanie przez lornetkę), wysyła Sylwię Spurek. I biednej doktorce nauk prawnych, legislatorce oraz feministce każe pełnić rolę listonosza, przynoszącego złe wieści. Biedroń, co świadczy już nie tylko o braku przez niego wyczucia wobec kobiet (temu się nie dziwię), ale jest dowodem na jego nihilizm, kiedy nie bierze pod uwagę, że Sylwia Spurek od 1999 roku (zdaje się, że to już 20 lat) ogromnie angażuje się na rzecz praw człowieka.
CZYTAJ WIĘCEJ: To koniec marzeń Wojciechowicza. Wiosna Biedronia ogłasza: Nie wystartuje z list Lewicy i nie będzie z nami współpracował
Tymczasem Biedroń każe Sylwii Spurek, aby osobiście odebrała Jackowi Wojciechowiczowi prawo do wpisania się na listy wyborcze lewicy, co powinno być prawem każdego człowieka, który ma takie szczere pragnienie.
Kto by się tak naprawdę przejmował listami lewicy, także tym, kto na nich zostanie umieszczony i na którym miejscu. Przejmują się tylko sami politycy tej formacji, ich rodziny i byli funkcjonariusze SB, którym lewica obiecuje przywrócenie poprzednich rent i emerytur, dających im specjalne finansowe przywileje. Byli esbecy wierzą, że lewica może dojść do władzy, taki jest silny pociąg do pieniądza, tchnąć nadmierny optymizm we własnych snach. To wyraz chorej wyobraźni, gdyż lewica pewnie zdobędzie ledwie kilka miejsc w Sejmie, nawet bez Jacka Wojciechowicza. I to będzie cała ich zdobycz.
Osobiście żałuję, że zabraknie w Sejmie Jacka Wojciechowicza, wieloletniego zastępcy Hanny Gronkiewicz-Waltz, głównie ze względu na jego oryginalną fryzurę. Z tego punktu widzenia nasz parlament jest nie tylko szary, ale wręcz ubogi. Nawet panie nie wnoszą nic świeżego, odkąd zniknęła nieodżałowana żona Janka Rokity Nelli, a wraz z nią jej słynne, oryginalne kapelusze.
Podobno Robert Biedroń nie chce widzieć Jacka Wojciechowicza w szeregach odnowionej lewicy, gdyż jak tłumaczy to ktoś z jego przybocznej gwardii: - „Lewica nie potrzebuje skompromitowanych urzędników, których działalność zapisała się na czarnych kartach historii polskiego samorządu”.
Oj tam, oj tam. Przesadzają. Jak pod okiem tak dbającej o Warszawę Hanny Gronkiewicz-Waltz mógłby Jacek Wojciechowicz przez 10 lat grasować w samorządzie, w którym hulała rozpasana korupcja i złodziejska prywatyzacja? Nie wierzę w te bajki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/458162-wojciechowicz-ofiara-zlodziejskiej-reprywatyzacji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.