Nie spodziewajmy się szybko w polskiej polityce „gamechangerów”. Jest to sprawa poważniejsza dla PiS-u niż mityczne wieże, natomiast słowo „gamechanger” potraktujmy jako wyłącznie publicystyczną figurę odległą od obecnych realiów życia społecznego
— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog, odnosząc się do sprawy lotów marszałka Kuchcińskiego.
wPolityce.pl: Jak pan profesor ocenia strategię Prawa i Sprawiedliwości w sprawie lotów marszałka Kuchcińskiego?
Prof. Rafał Chwedoruk: Treść strategii jest trafna – poruszająca dwa poważne aspekty – po pierwsze słowa przeprosin i po drugie wpłacenie poważnej sumy pieniędzy na rzecz Ministerstwa Obrony Narodowej za przelot, który nie sposób było wyjaśnić w kategoriach przelotu służbowego. Natomiast gorzej oceniam formę – to wszystko powinno mieć miejsce tuż po wybuchu tej sprawy, najpóźniej w ciągu kilkudziesięciu godzin. Złożoność tej sytuacji pokazuje kontrast. Prawo i Sprawiedliwość ze względu na swój etos, nazwę i strukturę wyborców, jest partią, która nie może sobie pozwolić na kompromisy w kwestiach pokory i skromności w uprawianiu polityki. Tu PiS zawsze musi być w awangardzie i wyznaczać standardy, co zachęcałoby do radykalnych posunięć w tej sprawie. Z drugiej strony Marek Kuchciński nie jest postacią przypadkową. Jest osobą związaną z najważniejszym dla istnienia Prawa i Sprawiedliwości nurtem. Jest politykiem, który odniósł poważne sukcesy w swoim wyborczym mateczniku na Podkarpaciu.
Czy ta sprawa może stać się „bombą” - „game changerem”, na który liczy opozycja? Czy jest to jednak temat, który będzie przeplatał się z dyskusjami o LGBT, innymi sprawami i powoli niknął w gąszczu debaty publicznej?
Oczywiście w interesie Prawa i Sprawiedliwości jest to, żeby radykalny przekaz dotyczący LGBT jak najczęściej gościł na ustach ugrupowań opozycyjnych. Zajmowanie się jakimkolwiek innym tematem byłoby dysfunkcjonalne. Żyjemy jednak w czasach, w których nie należy oczekiwać politycznych bomb. Jeśli już jesteśmy przy militarystycznej terminologii to co najwyżej są to niewielkie granaty ręczne.
Które czasem okazują się kapiszonami.
Tak, tak. Wiosną tego roku mieliśmy do czynienia z huraganowym ostrzałem kapiszonami wobec PiS-u, co oczywiście nieco znieczula opinię publiczną. Po pierwsze, od lat jednak żyjemy w dobie inflacji informacji o polityce i wielu wyborcom często jest trudno odróżniać co jest ważne a co mniej. Po drugie, sympatie polityczne w Polsce są utrwalone. Gra toczy się o stosunkowo niewielki krąg wyborców i stąd ten wzajemny ostrzał jest ostrzałem zdecydowanie lżejszą amunicją, niż politycznymi bombami. Nie ma strukturalnych podstaw do tego by ta sprawa stała się “gamechangerem”, ponieważ twardego elektoratu, do Prawa i Sprawiedliwości doszlusowali wyborcy, którzy popierają tę partię warunkowo. W związku z polityką społeczną, w związku z niechęcią do środowisk opozycyjnych. Są to często wyborcy, którzy nie żywią większych złudzeń do świata polityki i wybierają pragmatycznie. Wraz z tą trudną dla PiS-u sprawą nie znikają wszakże strukturalne czynniki gwarantujące jej liderowanie w sondażach – koniunktura gospodarcza, umiejętność jej utrzymania, sprawiedliwsze rozdysponowywanie owoców tej koniunktury, niż miało to miejsce wcześniej. Nie znikają także czynniki związane z opozycją i chaosem jak tam się pojawił, który chyba najtęższym analitykom trudno byłoby teraz rozszyfrować. Nie zniknął czynnik w postaci postawy części elit społecznych, nie kryjących swojej pogardy do wyborców bliższych Prawu i Sprawiedliwości, a mniej zamożnych. Jest to granat, który niewątpliwie został wrzucony do okopu Prawa i Sprawiedliwości, wyrządził szkody, ale nie spodziewajmy się szybko w polskiej polityce „gamechangerów”. Jest to sprawa poważniejsza dla PiS-u niż mityczne wieże, natomiast słowo „gamechanger” potraktujmy jako wyłącznie publicystyczną figurę odległą od obecnych realiów życia społecznego.
Czy zdaniem pana profesora w grze była szybka dymisja marszałka Kuchcińskiego jako przecięcie tej sprawy? Jaki byłyby dla Prawa i Sprawiedliwości bilans zysków i strat takiej reakcji?
Prawo i Sprawiedliwość, co pokazała szczególnie ostatnia kampania wyborcza, pozostaje sprawniejsze od swoich głównych konkurentów. Skoro doszło do wielodniowego milczenia w tej sprawie, podczas którego zdarzały się tylko pojedyncze wypowiedzi, jak ta Joachima Brudzińskiego, to znaczy, że dylematy były bardzo poważne i dymisja była brana pod uwagę. Natomiast uznano – jak sądzę - że cała sytuacja nie ma potencjału, żeby naruszyć na trwałe sondaże, choćby w kontekście zgiełku kampanii wyborczej, w której różne tematy będą w obiegu publicznym. Również naruszenie wewnętrznej równowagi w partii nie przyniosłoby żadnego pożytku w trakcie kampanii.
kb
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/457952-prof-chwedoruk-o-lotach-marszalka-to-nie-gamechanger