W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Leszek Miller skomentował bieżące wydarzenia polityczne. Podkreślił, że w wyborach prezydenckich nie poparłby Roberta Biedronia. Na jego głos może liczyć Donald Tusk.
Rozmowa z byłym premier rozpoczyna się od pytania o słowa arcybiskupa Jędraszewskiego o „tęczowej zarazie”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ Mocne słowa arcybiskupa Jędraszewskiego: Pojawiła się nowa zaraza, neomarksistowska. Nie czerwona, ale tęczowa
Problem w tym, że polski Kościół nie ma jednego stanowiska. W zależności od tego, kto mówi różne rzeczy, można sobie wyrobić różne opinie. Uważam, że linia polskiego Kościoła odbiega od sposobu ewangelizacji, którego chciałby papież Franciszek
— mówi Leszek Miller wchodząc w buty znawcy nauczania Kościoła.
Były premier bagatelizuje symboliczne znaczenie wizyty Donalda Trumpa w Polsce w rocznicę wybuchu II Wojny Światowej. Jego zdaniem jest to czysty biznes.
Po prostu Trump jest komiwojażerem, który jeździ po świecie, po Europie i wpycha różnym krajom i różnym rządom to, co uważa, że trzeba upchnąć z amerykańskiej produkcji, amerykańskich inwestycji. Polska jest dla niego numerem jeden w Europie, póki kupuje amerykańską produkcję. Ale jeżeli przestanie kupować, no to już nie będzie numerem jeden
— zaznacza.
Jak się chce coś sprzedać, to trzeba jeździć do tego, który chce kupić. To biznes
— dodaje.
Leszek Miller zdaje się nie zauważać, że na tym właśnie polega polityka - na wzajemności w relacjach. Donlad Trump wzmacnia bezpieczeństwo Polski wysyłając swoich żołnierzy do naszego kraju, podkreśla rolę Polski w II Wojnie Światowej, jednak nie robi tego bezinteresownie. Z drugiej strony, Polska kupując od Amerykanów broń zyskuje nowoczesny sprzęt, który jest niezbędny do modernizacji armii.
Dalej były premier odpowiada na najczęściej zadawane pytanie w ostatnich tygodniach - czy PiS może przegrać wybory?
Będzie trudno, ale nie jest tak, że PiS musi wygrać.
— przekonuje.
Trudno nie zgodzić się z tą „analizą”.
Według Leszka Millera na wynik wyborów wpływ może mieć zamieszanie związane z lotami marszałka Kuchcińskiego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ Nie milknie sprawa lotów marszałka Sejmu. Brudziński komentuje: Na pewno należy dodać słowo „przepraszam”
Elektorat PiS jest w stanie znieść wiele (…) ale jeżeli widzi, że stanowiska państwowe są wykorzystywane do takiej ordynarnej, bezczelnej prywaty, to coś się dzieje w tym elektoracie. Tym bardziej, że miała być praca, umiar i pokora. A tutaj nie ma ani umiaru, ani pokory, ani pracy
—zaznacza.
Były premier podkreśla jednak - analizując sytuację opozycji - że „błędem był rozpad Koalicji Europejskiej”. Jego zdaniem 7 pkt proc. różnicy z wyborów europejskich partie opozycyjne mogłyby nadrobić jesienią. Nie wskazują na to jednak żadne sondaże.
CZYTAJ TAKŻE Ostry, chwilami wręcz wulgarny kurs opozycji nie popłaca? Obóz Kaczyńskiego wciąż zyskuje! Sprawdź nasz sondaż
Ale to już przeszłość. Wszystko jest otwarte. Zwycięstwo PiS nie jest przesądzone. Może się tak stać, że te trzy bloki, idąc do wyborów oddzielnie, łącznie otrzymają więcej mandatów niż PiS. Piłka w grze
— podkreśla.
W ciekawy sposób Leszek Miller odpowiada na pytanie o to, kogo poprze w wyborach prezydenckich. Wcale nie będzie to Robert Biedroń - zapowiadany kandydat lewicy, a Donald Tusk - o ile oczywiście wystartuje.
Obstawiam Donalda Tuska. Nie ma dzisiaj bardziej kompetentnego i doświadczonego polskiego polityka, który mógłby być świetnym prezydentem. On zna warunki wewnętrzne, dwa razy wygrywał wybory w Polsce. Jest politykiem międzynarodowego formatu. Idealny kandydat na prezydenta. Gdybym miał wybierać, jeżeli chodzi o kandydata na prezydenta, między Biedroniem a Tuskiem, analizując ich przygotowanie merytoryczne, doświadczenie, umiejętności, to oczywiście głosowałbym na Tuska
— przekonuje.
kb/ „Rz”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/457893-rozlam-w-lewicy-miller-popiera-tuska