Władze Gdańska muszą skończyć z udawaniem, że nic się nie stało . Kilkanaście gdańskich rodzin przeżyło piekło
— mówi Kacper Płażyński w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Płażyński odnosi się do sprawy jednej z gdańskich kamienic, która przeszła w prywatne ręce, a jej mieszkańcy padli ofiarami szykan. W tej sprawie skazana została miejska urzędniczka.
Wyrokiem karnym skazana została pani Halina P., która do 1 stycznia 2019 roku była zastępcą dyrektora Wydziału Skarbu w urzędzie miejskim w Gdańsku. A teraz pracuje w jednej ze spółek miejskich, w radzie nadzorczej. Mówimy o bardzo wpływowej osobie
— powiedział Płażyński.
Została skazana ws. kamienicy przy ul. Grunwaldzkiej 597. W przypadku tego budynku doszło do sprzedaży mienia komunalnego. Chodzi o kamienicę, która należy do Gdańska, a której to własności władze miasta de facto się wyparły. Lokatorzy kamienicy przez 3 lata byli zastraszani, grożono im mafią. Przez trzy lata zwracali się do miasta z prośbą o pomoc. Żaden z prezydentów nie znalazł czasu, by spotkać się z tymi ludźmi. Nagłaśniałem sprawę podczas kampanii wyborczej. Przewidywałem, że za tę sprawę polecą głowy. Dwa tygodnie temu pani Halina P. została skazana. Wyrok nie powala, bo mowa tu o 40 tysiącach złotych grzywny i dwóch latach prac społecznych. Została jednak skazana i musi ponieść odpowiedzialność. Pani Halina P. dobrowolnie poddała się karze i musiała zaakceptować warunki, które jej zaproponowano
— dodał.
Płażyński zwraca uwagę na fakt, że pomimo wyroku ws. Haliny P., miasto wciąż nie odniosło się do sprawy.
Wyrok zapadł już dwa tygodnie temu. Do dzisiaj nikt z urzędu miejskiego nie skontaktował się z mieszkańcami tej kamienicy. A potwierdziło się, że miejscy urzędnicy wysokiego szczebla są współodpowiedzialni za ich tragedię. Jedna osoba popełniła samobójstwo, druga zmarła na zawał. Formy nękania były przeróżne. (…) Miasto Gdańsk udawało, że ta kamienica nie jest ich własnością. Zapadł wyrok karny. Pani P. udawała, że nie jest to własność miasta. Toczy się postępowanie wytoczone przez prokuraturę w sądzie cywilnym, o unieważnienie aktu notarialnego sprzedaży tej nieruchomości. Musi się zakończyć procedura cywilna, by wszystko wróciło do normy
— mówił radny PiS.
Uważa też, że władze miasta powinny wyciągnąć konsekwencje wobec urzędniczki i spróbować wynagrodzić krzywdy, których doznali mieszkańcy.
Oczekiwałbym sprawiedliwości. Skoro wysokiej rangi urzędnicy miejscy łamią prawo i są za to skazywani wyrokami karnymi, to tych stanowisk piastować nie powinni. Liczyłbym na natychmiastową dymisję pani P. z rady nadzorczej z jednej ze spółek miejskich i na zakończenie jakiejkolwiek współpracy ze skompromitowaną urzędniczką. Chciałbym, by władze miasta w jakikolwiek sposób wypowiedziały się na ten temat i wynagrodziły tym ludziom trzy lata cierpień, żeby uderzyły się w piersi. Muszą skończyć z udawaniem, że nic się nie stało . Kilkanaście gdańskich rodzin przeżyło piekło
— powiedział Kacper Płażyński w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Not. TK
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/457594-tylko-u-nas-plazynski-gdanskie-rodziny-przezyly-pieklo