„Nie rozśmieszaj mnie, panie Zimoch” - chciałbym powiedzieć, kiedy słyszę byłego dziennikarza sportowego, podającego powody jego kandydowania do Sejmu. Dziś Tomasz Zimoch, startujący z listy PO-KO, został ubrany w uniform polityka bliżej nieokreślonej opcji przez Grzegorza Schetynę, który broni się przed ostatecznym upadkiem, zarzucając szeroko sieć wyborczą, na kogo się tylko da. O kim sądzi, że wzmocni jego listy. Nie liczy się z interesami samorządów, czego właśnie przykładem jest Łódź, w której Tomasz Zimoch, zdaniem Schetyny atrakcyjny kandydat, stał się kością niezgody.
Kiedy mówię do Zimocha, żeby mnie nie rozśmieszał, nie ma dla mnie znaczenia z jakiej listy startowałby i pod patronatem jakiego polityka. Byłby tak samo jak teraz miałki, niewiarygodny i groteskowy, gdyby na polityka pasowałby go Władysław Kosiniak- Kamysz, Włodzimierz Czarzasty, czy Robert Biedroń. Nie wymieniam na tej liście Jarosława Kaczyńskiego, bo Tomasz Zimoch w roku 2016, wychodząc poza rolę dziennikarza sportowego, wygłosił opinie o niszczeniu przez PiS sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego, plasujące go tym samym blisko każdej partii opozycyjnej.To jednak nie przypadek, że wymyślił go Schetyna, bo z punktu widzenia poziomu umysłowości mogliby być syjamskimi braćmi.
A oto to płynące z głębi intelektu Tomasza Zimocha uzasadnienie jego politycznej decyzji o kandydowaniu.
Chcę, żeby zapanowała normalność, Chcę, by Polska była krajem kolorowym, a nie szarym. Chcę by wszyscy mieli takie same prawa, by nie łamano konstytucji, nie zastraszano sędziów i prokuratorów, by każdy człowiek, bez względu na to, jakie ma poglądy, mógł się czuć w naszym kraju bezpiecznie
-– obwieścił całemu światu.
Wystarczy bliżej przyjrzeć się tym niezwykłym postulatom, by zobaczyć w nich pokłosie możliwie najpłytszych myśli, zaczerpniętych z ulicznych wystąpień obrońców praworządności i demokracji w rodzaju Mateusza Kijowskiego z KOD czy Adama Kasprzaka ze stowarzyszenia Obywatele RP.
Pomijam wartość politycznego wymogu i jego powagę w umyśle 60-letniego faceta. Żądania brzmiącego wprost rewolucyjnie: - „Chcę, by Polska była krajem kolorowym, a nie szarym”.
Czy Tomasz Zimoch mógłby podać przykład zastraszania sędziów i prokuratorów? Chyba, że chodzi o sędziego Żurka, który jest zastraszany tym, że jego orzeczenie o zgromadzonym majątku powinno być jawne, podobnie jak każdego innego sędziego w Polsce.
To wspaniale, że Tomasz Zimoch zamierza bronić konstytucji. Czy wie o tym, że sędziowie i prokuratorzy mają konstytucyjny zakaz udziału w demonstracjach i manifestacjach o charakterze politycznym? Część środowiska sędziowskiego i prokuratorskiego ten zakaz jawnie ignoruje. I niektórzy z nich pociągani są za to do odpowiedzialności dyscyplinarnej. I to jest właśnie traktowane przez nich samych oraz fundacje walczące z obecnym rządem jako zastraszanie.
A może Tomasz Zimoch, chce bronić niedawnego pracownika krakowskiej Ikei, wyrzuconego z pracy za odmowę wykonania polecenie kierownictwa firmy o tym, że „wdrażanie tzw. wartości LGBT jest obowiązkiem każdego pracownika”.
Umieszczenia Tomasza Zimocha na liście kandydatów Koalicji Obywatelskiej (na pierwszym miejscu w Łodzi) do tego stopnia zaskoczyło i zdenerwowało prezydent Łodzi Hannę Zdanowską, że zrezygnowała z pracy w sztabie wyborczym. Na pierwszym miejscu łódzkiej listy KO widziała raczej b. ministra sprawiedliwości i infrastruktury posła Platformy Cezarego Grabarczyka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/457439-smieszny-kandydat-po-ko-koscia-niezgody-w-lodzi