Nie było ataku na księdza w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Turku? Taką wersję sufluje portal Gazeta.pl, a za nim powielają to kolejne media! Dziennikarz portalu powołuje się na informacje uzyskane od policji, która rzeczywiście podaje, że do żadnego ataku nie doszło. Dlaczego więc diecezja włocławska poinformowała o ataku na wikariusza, którego miały dopuścić się cztery osoby? Czy ktoś tu manipuluje? Jeżeli tak, to jest to dziennikarz Daniel Drob z portalu Gazeta.pl. Na portalu wPolityce.pl ujawniamy, jak było naprawdę!
Przypomnijmy, że we wtorek na stronie diecezji włocławskiej pojawił się komunikat o ataku na księdza, do którego doszło 26 lipca.
W relacji poszkodowanego kapłana, ok. godz. 10.30 do biura parafialnego weszło czworo ludzi (trzy kobiety i mężczyzna), pragnący złożyć akt apostazji. Po wyjaśnieniu, że taki dokument, zgodnie z prawem, może przyjąć i podpisać jedynie ksiądz proboszcz i poinformowaniu kiedy pełni on dyżur w kancelarii, ks. Zacharek został zaatakowany przez mężczyznę, który chwycił jedną ręką stojący na regale krzyż, a drugą zrzucił prezbitera z fotela na podłogę. Wszyscy atakujący używali przy tym wulgarnych określeń nie tylko pod adresem kapłana, ale także Kościoła
—czytamy na stronie diecezji włocławskiej. Kapłan nie mogąc doprosić się, aby osoby te opuściły kancelarię, zadzwonił na policję.
Co mówi policja? Na portalu Gazeta.pl, czytamy:
W odczuciu księdza nie została naruszona jego nietykalność, nie doszło do znieważenia księdza, ani do przestępstwa związanego z naruszeniem odczuć religijnych czy ataku na kościół. (…) Zachowywali się arogancko, mówili podniesionym głosem i nie chcieli opuścić budynku. Nie doszło do żadnych rękoczynów
—wyjaśnia w rozmowie z portalem. st. asp. Grzelka.
Z tych słów Daniel Drob wyciąga prosty wniosek: żadnego ataku nie było.
Z informacji, którą uzyskaliśmy od policji wynika, że żadnego ataku na księdza w Turku nie było. Kobieta z synem i synową chcieli dokonać aktu apostazji, przy czym mieli zachowywać się „arogancko” i mówić „podniesionym głosem”. Nie doszło do żadnych rękoczynów, a atak krzyżem polegał na zdjęciu symbolu ze ściany i pokazaniu księdzu
—czytamy na portalu.
Czy to oznacza, że zaatakowany ksiądz i diecezja włocławska kłamią? Nic z tego! O wyjaśnienie tej sprawy poprosiliśmy proboszcza parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Turku. Duchowny podkreśla, że wydarzenia opisane na stronie diecezji włocławskiej opisujące atak na wikariusza, są prawdziwe, ale zaatakowany ksiądz nie chciał po prostu złożyć doniesienia na policję.
To o czym czytaliśmy w oświadczeniu zamieszczonym na stronie diecezji włocławskiej jest prawdą. Policja została jedynie poproszona o wyprowadzenie tych osób z kancelarii, bo nie mogliśmy pracować. Sam zainteresowany nie chciał policji zawiadomić o przestępstwie
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. Proboszcz Marek Kasik.
Czy to oznacza, że do żadnego ataku nie doszło? Bzdura! Niezgłoszenie przez zaatakowanego księdza sprawy policji nie oznacza, że nic się nie stało. Świadczy jedynie o woli pokrzywdzonego, który nie chciał, aby policja ścigała sprawców. Jeżeli zaatakowany ksiądz nie złożył zawiadomienia o przestępstwie, to w świetle prawa można powiedzieć, że w kancelarii nic się nie stało. Nie zmienia to jednak faktu, że do ataku doszło! Stąd różnice w tym, co czytamy na stronie diecezji włocławskiej, a tym co portalowi Gazeta.pl przekazała policja.
Dlaczego Drob nie napisał o tym w swoim tekście? Niewiedza? Celowa manipulacja? Komuś nie pasuje informowanie o coraz częstszych atakach na księży?
CZYTAJ WIĘCEJ: Michał Karnowski: „Straszny czas przyszedł”. Wszyscy musimy dziś stać przy lżonym Kościele i przy dźganych nożami, krwawiących księżach
Kamil Kwiatek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/457302-ujawniamy-gazetapl-manipuluje-ws-ataku-na-ksiedza-w-turku