Choć słuszne są głosy oburzenia i sprzeciw na pomysł władz Gdańska aby „radośnie świętować” rocznicę ataku nazistowskiej Rzeszy niemieckiej na Polskę, to jednak patrząc na – nazwijmy to delikatnie – luźne podejście lewicowo-liberalnych elit do polskości, nie powinniśmy być zaskoczeni. Co prawda ojcem chrzestnym traktowania Polski jako brzemienia jest Donald Tusk wraz ze swoją słynną odpowiedzią na ankietę miesięcznika „Znak” z 1987 r., to przecież traktowanie naszej tożsamości narodowej z ignorancją i politowaniem jest wpisane w ich kod kulturowy.
Zacznijmy jednak od utrwalenia wczorajszego komunikatu z oficjalnej strony miasta Gdańska:
W niedzielę 1 września polsko–niemiecka delegacja pojawi się o godz. 4.45 na Westerplatte, by wziąć udział w 80. rocznicy wybuchu II Wojny Światowej. Na godz. 15.00 zaplanowano „marsz życia”, czyli radosny pochód który rozpocznie się nieopodal Teatru Szekspirowskiego. Stamtąd uczestnicy marszu przejdą pod Bramę Zieloną, gdzie zaplanowano koncert, tańce i wspólne świętowanie
CZYTAJ WIĘCEJ: Płażyński: świętowanie wybuchu II wojny światowej to prowokacja
Komentatorzy są podzieleni w ocenie intencji takiego podejścia do narodowej historii – nie mamy pewności czy była to prowokacja, czy niefrasobliwość. Patrząc na specyfikę wpadek obozu „antyPiS” ośmielam się stwierdzić, że oni nie robią tego specjalnie, po prostu nie bardzo wiedzą co to za nadwiślański naród żyje w ich kraju, czego chce i w jakim państwie chce żyć. Wykorzenienie – to diagnoza dość oczywista i pozbawiona choćby cienia teorii spiskowych.
Przecież już 26 czerwca Grzegorz Schetyna miał trudność ze sformułowaniem o jaką rocznicę chodzi, skoro na konferencji prasowej mówił z onieśmieleniem:
Symboliczne są to obchody święta… obchody rocznicy… wybuchu… 1 września.
CZYTAJ TAKŻE: Schetyna i jego problemy z 80 rocznicą II wojny światowej
Dzisiaj w programie „Minęła 9” w TVP INFO gościem Adriana Klarenbacha był m.in. poseł partii .Nowoczesna Witold Zembaczyński, który nie potępił radosnego i germanofilskiego klimatu obchodów wybuchu II wojny światowej, mówiąc że taka forma może przyciągnąć na uroczystości młodzież. Każde dziecko wychowane w duchu tradycyjnych wartości wie, że mieliśmy trzech mędrców (królów), którzy przybyli do miejsca narodzin Jezusa, ale nie wiedział tego prawnik, wykładowca i parlamentarzysta Platformy Obywatelskiej Arkadiusz Myrch, który powiedział kiedyś, że jednym z nich był Belzebub. Ryszard Petru nawet nie wiedział ilu ich było (stwierdził, że sześciu!). Młodzież w Polsce co roku staje na baczność 1 sierpnia o 17.00, wiedząc co do minuty kiedy zaczęło się Powstanie Warszawskie, ale polityk (wówczas SLD) Dariusz Joński przekonywał, że musiało się ono zacząć za jego życia, Joanna Senyszyn (również SLD) drwiła z Żołnierzy Wyklętych mówiąc o nich jako o głupich chłopcach, którzy nie wiedzieli, że skończyła się wojna, stając tym samym po stronie stalinowskich służb pokroju NKWD. W 2012 roku posłowie Platformy Obywatelskiej odrzucili projekt upamiętnienia przez Sejm RP 150. rocznicy wybuchu powstania styczniowego, a ówczesne władze kraju nie pofatygowały się, by podkreślić wagę XIX-wiecznego zrywu – choć np. Amerykanie nie zapominają o równie odległej wojnie secesyjnej. Poseł .Nowoczesnej Meysztowicz uznał, że wpinka biało-czerwona to znaczek Prawa i Sprawiedliwości! Przykładów pokazujących jak opozycję drażni polska historia można by mnożyć w nieskończoność!
Rzecz jasna politycy wszystkich obozów politycznych popełniają lapsusy słowne, mają luki w wiedzy, mają swoje wpadki podczas przemówień i wywiadów – jednak to rodzaj tych pomyłek jest ciekawym wskaźnikiem poglądów politycznych. Totalna opozycja widocznie nie za bardzo lubi Polskę i jej historię, nie bardzo przejmuje się poświęceniem naszych przodków i średnio sobie radzi z rozumieniem narodowej tożsamości. Tym bardziej zasmuca malejące, ale jednak wciąż dwucyfrowe poparcie, które mają totalni.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/457290-dulkiewicz-czyli-elity-oderwane-od-polskosci