Jedyne czym mogę sobie wytłumaczyć pomysł władz Gdańska to zaślepione dążenie do zatruwania atmosfery w Polsce. Chodzi o konfliktowanie Polaków, pogłębianie sporu i kwestionowanie historycznej polityki obecnego rządu
— mówi portalowi wPolityce.pl Janusz Śniadek, poseł PiS.
wPolityce.pl: Gdańsk planuje radosne i wesołe obchody wybuchu najkrwawszego konfliktu w dziejach świata. Czy to dobry pomysł na świętowanie rozpoczęcia II wojny światowej?
Janusz Śniadek: To szok. Pomysły ekipy pani Aleksandry Dulkiewicz w kontekście sporu o Westerplatte i nawiązań obecnych władz magistratu do Wolnego Miasta Gdańska powinny chociaż wzbudzić zainteresowanie szerokiej opinii publicznej. Powinny zainteresować sytuacją, jaka była w Wolnym Mieście Gdańsk.
Szczególnie nazistowską historią Wolnego Miasta Gdańska.
Nie wiem czy pani Dulkiewicz ma świadomość tego, że atak na Westerplatte prowadził nie tylko pancernik „Schleswig-Holstein” i grupa 250 marynarzy ze specjalnego oddziału szturmowego Kriegsmarine. W ataku uczestniczyło również około 300 osób pochodzących z niemieckiego odpowiednika Wojsk Ochrony Pogranicza. To było wojsko zajmujące się ochroną Wolnego Miasta Gdańska.
Pocztę Polską w Wolnym Mieście Gdańsku bronioną przez polskich pocztowców atakowały oddziały SS-Heimwehr Danzig.
Gdańska jednostka SS atakowała wespół z oddziałami miejscowej policji. Dopuścili się strasznej zbrodni. Zalali piwnice benzyną i podpalili budynek. Dopiero w ten sposób zmusili pocztowców do poddania się.
NSDAP, czyli Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotników, której przywódcą był Adolf Hitler cieszyła się przed wojną w Gdańsku ogromną popularnością.
Nie raz już mówiłem, że Senat Wolnego Miasta Gdańska był w 100 proc. zdominowany przez nazistów. Ich reprezentacja była większa niż w samych Niemczech. Tradycje hitlerowskie i dominacja hitlerowców w Wolnym Mieście Gdańsku były tak silne, że jakiekolwiek nawiązania do niego muszą budzić zgorszenie. Sytuacja, w której chyba w formule prowokacji, obecne władze miasta Gdańska brną w te nawiązania, musi budzić szok. Zamiast składania hołdu bohaterstwu polskich żołnierzy i czczenia pamięci ofiar wojny pojawiają się pomysły na wesołe igrzyska w rocznicę wybuchu wojny. Takie zachowanie wręcz mrozi krew w żyłach.
Po co w Gdańsku są organizowane uroczystości w takiej formule? Czemu to ma służyć?
Jedyne czym mogę sobie wytłumaczyć pomysł władz Gdańska to zaślepione dążenie do zatruwania atmosfery w Polsce. Chodzi o konfliktowanie Polaków, pogłębianie sporu i kwestionowanie historycznej polityki obecnego rządu. Taka forma obchodów jest zakwestionowaniem całej polskiej tradycji walki o niepodległość i obrony przed totalitaryzmem. Najpierw przed niemieckim, a następnie przed sowieckim. Później może okazać się, że zbrodnie PRL to też było tylko słowo, że to żart, a ofiara Żołnierzy Wyklętych jakimś nieznaczącym epizodem. Zakładanie, że prezydent Gdańska zwariowała czy oszalała, bo taka jest pierwsza reakcja, jest trochę chybione.
Dlaczego?
Ona i jej środowisko z którym musi przecież konsultować swoje pomysły, to jednak myślący ludzie, którzy są w stanie domyśleć się jaką będzie reakcja na taki projekt. Doszedłem do wniosku, że w kontekście tego, że główne, centralne obchody wybuchu II wojny światowej mają miejsce gdzie indziej, Gdańsk spada na margines. Jedyną szansą na zaistnienie dla gdańskiego środowiska jest spektakularne wydarzenie, najlepiej więc wywołać skandal. W tym momencie dla mnie staje się oczywiste, że środowisko gdańskie gotowe jest wywołać skandal narażając na szkodę polską rację stanu. Zrobieniem skandalu mogą się przebić i zaistnieć, kiedy cała Polska wspólnie z prezydentem Stanów Zjednoczonych będzie obchodziła rocznicę rozpoczęcia strasznej wojny i składała hołd jej ofiarom i bohaterom.
Not. ems
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/457267-sniadek-wolne-miasto-gdansk-bylo-brunatna-twierdza