Dyskutowaliśmy we wtorek na antenie telewizji wPolsce.pl (wraz z Markiem Pyzą i Marcinem Wikłą) wokół pytania o to, czego (jeszcze) nie zrobiła „dobra zmiana”. Pożonglowaliśmy trochę argumentami wokół kulejącego zagadnienia Mieszkania+, zapowiedzi produkcji samochodów elektrycznych czy pomocy dla frankowiczów. Wcześniej na pytania redaktora Pyza odpowiadał wicepremier Jacek Sasin, obie części tej rozmowy mogą państwo zobaczyć poniżej, do czego serdecznie zachęcam.
Ale to pytanie o poprawę jakości, podkręcenie tempa, korektę przyjętej filozofii musi padać tym częściej, im bardziej prawdopodobne jest przedłużenie rządów Prawa i Sprawiedliwości o kolejne cztery lata (a na to dziś niemal wszystko wskazuje). Wymiarów takiej dyskusji jest przynajmniej kilka, ale warto spojrzeć z tej perspektywy na tematy ostatnich dni. Od razu zaznaczam - nie mam wątpliwości, że nie są to sprawy, które mogą znacząco wpłynąć na podział sił na polskiej scenie politycznej czy sondaże, niemniej jednak odpowiedzialna władza musi patrzeć szerzej i dalej niż tylko najbliższe kilka tygodni czy miesięcy (choćby najbardziej gorących).
Zacznijmy od sprawy realizacji wyroku NSA w sprawie list poparcia dla kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa. Rozumiem racje, jakie stoją po stronie rządowej (prawdopodobny środowiskowy ostracyzm wobec podpisanych), niemniej jednak wyrok sądu jest jednoznaczny i przyjąć go należy na polityczną klatę, tym bardziej, że nie sądzę, by jego publikacja przyniosła jakieś większe polityczne skutki. Wszelkie uniki - jak ten związany z zajęciem się sprawą przez prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych - są odbierane jako próba ukrycia czegoś, co w oczywisty sposób powinno być jawne (był zresztą taki piękny pomysł na ustawę pt. „Jawność”, stał się jednak nieco przykurzony). Nie sprzyja to czystości reguł gry, a fakt, że wyroku nie realizuje organ administracji publicznej (Kancelaria Sejmu) tylko potęguje wątpliwości. Nie ma w tym niemal żadnego interesu (poza politycznym uporem i sprawami ambicjonalnymi), cała kwestia nie jest w żaden sposób politycznym paliwem, niemniej jednak sprawa na własne życzenie zyskuje drugie życie i staje się orężem dla drugiej strony sporu (o konsekwencjach przy sporach z TSUE i administracją unijną nie wspomnę). Kompletnie bezsensowne pole gry otwierane na własne życzenie, przy okazji niszczące powagę państwa, psujące reguły gry.
Druga sprawa to przeloty marszałka Marka Kuchcińskiego. Okoliczności przelotów rządowym samolotem to jedno, co domaga się szczegółowego wyjaśnienia (zmiana prawa niestety nie wystarczy), a drugie to sprawa wymijających odpowiedzi, jakich w tej sprawie udzielała wcześniej dziennikarzom Kancelaria Sejmu. Gra w ciuciubabkę nie jest czymś, co między urzędami i resortami a mediami dzieje się od wczoraj, ale jeśli mamy z tyłu głowy większe ambicje niż tylko pudrowanie standardów Platformy i ekip wcześniejszych, to i tutaj potrzeba jakościowej zmiany. Jeszcze inna rzecz, że funkcję drugiej osoby w państwie (!) powinna piastować osoba - jak to ujął Ryszard Czarnecki - poza podejrzeniami, jak żona Cezara. Od siebie dodam, że byłoby miło, by brak podejrzeń był okraszony jeszcze pewną dozą politycznej autonomii i większej troski o standardy debaty publicznej. Ale to już refleksja na ewentualne decyzje jesienią tego roku.
W toku kampanijnej, emocjonalnej nawalanki postulaty natury estetycznej przypominają naiwny głos wołającego na puszczy, niemniej jednak w paru fundamentalnych sprawach te polityczne jeremiady wybrzmieć powinny. Nie wszystko musi być sprowadzone do poziomu bieżącego sporu, inaczej po prostu wszyscy się zakiwamy na amen.
ZOBACZ TAKŻE MAGAZYN BEZ SPINY:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/457252-wyroki-marszalek-troche-politycznej-jeremiady