Nie ma co ukrywać, że wszystkie plany, badania, pomysły powinny być realizowane rok wcześniej, a nie obecnie (…) Prawdopodobnie będzie się potęgować wrażenie kryzysu i konfliktu
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Norbert Maliszewski.
Odnosząc się do planowanego startu polityków kojarzonych z SLD z list KO politolog zaznaczył, że to plan awaryjny Grzegorza Schetyny.
CZYTAJ RÓWNIEŻ Lewica się sypie? Okno transferowe dla polityków SLD jest otwarte. Wenderlich i Napieralski mają przejść do KO
Grzegorz Schetyna i generalnie Koalicja Obywatelska będą starali się pokazać, iż walczą o lewicowy elektorat – to drugi krok. Wcześniej była zmiana zapowiedzi dotyczącej związków partnerskich – z dnia na dzień – po tym, jak wiadomo było już, że nie będzie koalicji z PSL. Teraz zaś to sięgnięcie po nazwiska, które – tak jak chociażby Grzegorz Napieralski – były przed laty cenione na lewicy. Grzegorz Napieralski otrzymał całkiem niezły wynik w wyborach prezydenckich. Na lewicy ceni się również Jerzego Wenderlicha czy Katarzynę Piekarską.
— podkreślił prof. Maliszewski
Pierwotny plan to była szeroka koalicja. Jeżeli nie powiodła się koalicja z PSL, to koalicja tylko z SLD powodowałaby, że Platforma byłaby postrzegana jako ta, która – nie dość, że skręca w lewo – to wchodzi w sojusz z postkomunistami
— dodał.
Prof. Maliszewski zaznaczył, że fiasko rozmów koalicyjnych spowodowane było m.in. ograniczoną liczbą tzw. miejsc „biorących” na listach wyborczych. Jego zdaniem celem Schetyny jest teraz pozbycie się konkurencji w obozie opozycyjnym.
Czy to jest akurat dobry plan Grzegorza Schetyny? Też nie do końca. Zastanówmy się, że jedyną szansą na tzw. „pyrrusowe zwycięstwo” Prawa i Sprawiedliwości jest wejście – poza PO – trzech, czterech innych ugrupowań do Sejmu. Tak, żeby jak najmniej głosów zostało straconych. Wydaje się, że tutaj Grzegorz Schetyna bardziej gra o swój fotel przywódcy – jako osoba, która zapewnia miejsca „biorące” Platformie, gra przede wszystkim o miejsce PO wśród innych ugrupowań opozycyjnych, czyli jest to próba dominacji. Natomiast nie jest to scenariusz, który dawałby szansę na wygraną z PiS.
— podkreślił.
Co więcej, takie transfery, alianse – one owszem są sygnałem dla środowisk lewicowych – ale też powodują wrażenie konfliktu, sporu, a wyborcy opozycji są już na pewno zmęczeni takim wrażeniem kryzysu tych ugrupowań
— dodał.
Rywalizacja na opozycji ma jednak ograniczyć się tylko do wyborów do Sejmu. W wyborach do Senatu prawdopodobna jest wspólna lista kandydatów w okręgach jednomandatowych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ Gawłowski jednak wystartuje do parlamentu? Schetyna wymyślił cwany trik, by wesprzeć kolegę
Jedyną szansą na dobry wynik opozycji w wyborach do Senatu – ze względu na ordynację – jest niewystawianie kandydatów konkurencyjnych. Wtedy opozycja ograłaby samą siebie. Tutaj muszą się porozumieć. Brak porozumienia byłby odczytywany jako przejaw klęski.
— zaznaczył politolog.
Jeżeli zaś chodzi o wybory do Sejmu , to jest to próba – tak jak w 2011 roku – budowania pozycji szerokiego centrum, które zawiera zarówno centroprawicę, jak i centrolewicę. Tej centroprawicy ostatnio w zasadzie nie ma, choć są pomysły, żeby posłużyć się jakimiś „listkami figowymi” typu: Ujazdowski, Kowal.
— dodał.
W ocenie prof. Maliszewskiego Grzegorz Schetyna liczy na zagospodarowanie większości elektoratu niechętnego Prawu i Sprawiedliwości.
Tak naprawdę cały czas plan jest jeden – Grzegorz Schetyna liczy na polaryzację między PiS, a KO i na to, że to właśnie on będzie przywódcą opozycją i te osoby, które są niezadowolone – elektorat antyPiSu na niego zagłosuje.
— zaznaczył.
Natomiast wciąż nie ma wyrazistych pomysłów, które byłyby wiarygodne – poza jednym sygnałem o związkach partnerskich - brakuje strategicznego programu. To wrażenie kryzysu cały czas pozostaje.
— podkreślił.
Prof. Maliszewski odniósł się również do sytuacji, w której partie opozycyjne - z jednej strony będą rywalizować o ten sam elektorat w wyborach do Sejmu, a z drugiej współpracować przy wyborach do Senatu.
Nie ma co ukrywać, że wszystkie plany, badania, pomysły powinny być realizowane rok wcześniej, a nie obecnie – na gorąco – i chociaż będą zawiązywane pakty o nieagresji, bo tego oczekują wyborcy, to na pewno spory będą występować. Dlatego, że partie opozycyjne nie mają odrębnego, ścisłego pozycjonowana – te zbiory zachodzą na siebie i będą walczyć o te same elektoraty, walczyć o pozycje, walczyć o swoje przywództwo w partiach i nie ma możliwości, żeby nie było przynajmniej cichej rywalizacji, sporów. Prawdopodobnie będzie się potęgować wrażenie kryzysu i konfliktu.
Krzysztof Bałękowski
-
W nowym numerze ,,Sieci”: Operacja „Białystok”. Marzena Nykiel: Ataki na Kościół, na wiarę, na rodzinę będą coraz częstsze. To trzeba przeczytać!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/457098-prof-maliszewski-o-opozycji-wrazenie-kryzysu-i-konfliktu