W swoim ostatnim artykule Marek Pyza precyzyjnie wskazał na próbę rozkołysania emocji - jako jedną z ostatnich iskierek nadziei opozycji na wywołanie politycznego resetu w ciągu trzech najbliższych miesięcy. Scenariusz ten jest realizowany w ostatnich tygodniach, a gdy zacznie się kampania wyborcza, zapewne wszystkie te zjawiska tylko przyspieszą i zostaną wzmocnione.
Patrząc z bardzo pragmatycznego, niemal cynicznego punktu widzenia: nie są to przesłanki pozbawione sensowności. Jeśli nie można skutecznie konkurować na ofertę programową (bo wiarygodność), jeśli dane i wskaźniki gospodarcze nie są, delikatnie mówiąc, sojusznikami opozycji (bo świetne i potwierdzają to nawet agencje ratingowe), jeśli wreszcie obóz rządzący nie został dotknięty na dużą skalę chorobą zmęczenia władzy (na co wskazują sondaże), trzeba szukać emocji. Problem w tym, że kij ten ma dwa końce.
Z jednej strony, rzecz jasna, emocje są ważną przesłanką, którą kierują się wyborcy skreślając tę czy inną listę. Historie związane z przelotami marszałka Marka Kuchcińskiego czy naturalny w społeczeństwie odruch wzięcia w obronę poszkodowanych podczas białostockich marszów równości to potencjalne paliwo polityczne dość oczywistej jakości. Niemniej jednak jeśli spychamy wagony kampanijne na tory emocji, a nie (czasem nudnego) konkretu programowego, to trzeba pamiętać, gdzie te emocje są dziś w Polsce.
A tutaj upierałbym się, że wciąż - w dużej mierze - emocje te wymierzone są jednak w elity, które kierowały naszym krajem (w szerszym znaczeniu niż tylko rząd czy Sejm) przez ostatnie dwie dekady. I tutaj jesień 2015 roku nie zmieniła przesadnie dużo, tym bardziej, że wyborcy (w dużej części, choć oczywiście nie w całości) przez te same osoby, którym wówczas podziękowano, byli przez długie miesiące obrażani, wyśmiewani czy w najlepszym razie bagatelizowani. Widać to było (i czasami nadal jest) przy dyskusjach o 500+, wyprawkach szkolnych czy trzynastych emeryturach. Co prawda mniejsze niż jeszcze rok czy dwa lata temu, ale jednak echa te pobrzmiewają dość regularnie na łamach „Gazety Wyborczej” (vide ostatni wywiad Manueli Gretkowskiej), „Newsweeka” czy TVN.
I dlatego też, jeśli rozpatrywać tę smutną sprawę wyłącznie w kategoriach politycznych, to przypadek Kamila Durczoka zaszkodzi dzisiejszej opozycji (a zwłaszcza tej spod znaku Koalicji Obywatelskiej) dużo mocniej niż mogłoby się to wydawać na pierwszy rzut oka. To nie jest wyłącznie historia byłego prezentera telewizyjnego, ale - w szerszej perspektywie - opowieść o elitach III RP. Tych samych, którym obóz Jarosława Kaczyńskiego wydał w mniej lub bardziej oczywisty sposób jakiś rodzaj wyzwania. Tych samych, które regularnie w radykalny, ostry sposób krytykują poczynania tej władzy. Tak zresztą całą sprawę ustawiają obrońcy byłego szefa „Faktów TVN”.
Jestem głęboko przekonany, że takie sprawy jak Durczoka (choć tutaj nie znamy jeszcze wyroku, więc efekt może być jeszcze większy) czy wcześniej dość egzotyczna decyzja sądu przy przypadku Piotra Najsztuba tylko wzmacniają tylko sprzeciw wobec elit III RP. Na bardzo podstawowym poziomie - wystarczy prześledzić zasięgi poszczególnych informacji w Internecie, by się o tym przekonać. Wzmacnia to tylko poczucie istnienia w Polsce grup „równych i równiejszych”, kast, grup nieformalnie trzymających władzę (choćby w kreowaniu tematów opinii publicznej). I także dlatego Platformie będzie bardzo trudno wywołać wiatr zmian - bo musi pilnować nie tylko szeregów własnej partii (jak w przypadku PiS), ale i szerzej: osób, które do partii formalnie nie należą, ale które zaangażowały się w spór polityczny w Polsce bardziej wyraźnie niż niektórzy posłowie i inni politycy. Można się na ten stan rzeczy zżymać, można oburzać, ale to po prostu polska rzeczywistość polityczno-społeczna AD 2019.
ZOBACZ TAKŻE MAGAZYN BEZ SPINY:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/457091-historie-takie-jak-kamila-durczoka-blokuja-wiatr-zmian
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.