Nie przedstawił dowodów na swoje słowa, ale i tak "Gazeta Wyborcza" atakuje prokuraturę: "Listy Falenty do kosza"

Marek Falenta miał okazję potwierdzić swoje słowa o rzekomych powiązaniach taśm z partią rządzącą. Nie zrobił tego, a „Gazeta Wyborcza” próbuje rozpętać histerię, atakując prokuratorów. „Mamy coraz więcej dowodów że za aferą podsłuchową stali ludzie związani z PiS” - zaklina rzeczywistość Roman Giertych.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Mógł wyjaśnić udział polityków PiS w aferze taśmowej, ale tego nie zrobił. W co naprawdę gra Falenta? Rzeczpospolita: „Fortel prokuratorów”

CZYTAJ TAKŻE: TYLKO U NAS. Nowe ustalenia w sprawie Falenty! Służby odpowiadają na jego manipulacje: „Próbuje uniknąć odbycia kary”

Prokuratura nie wznowi śledztwa w sprawie afery podsłuchowej. Choć w listach Marek Falenta oskarżał polityków PiS, to śledczy uznali, że nie wnoszą one do sprawy nic nowego

— pisze „Gazeta Wyborcza” za poniedziałkową informacją „Rzeczpospolitej”.

Dlaczego miałaby to zrobić? Bo domagał się tego mec. Roman Giertych w imieniu „pokrzywdzonych” - czyli nagranych polityków PO. Chciał ponownego zbadania, czy za aferą taśmową nie stała „zorganizowana grupa przestępcza”. Na czym opierał się Giertych? Wyłącznie na listach (!) skazanego Marka Falenty?

Odmowa wszczęcia śledztwa wpisuje się w cały szereg działań instytucji powiązanych z PiS

— histeryzuje były lider LPR w rozmowie z „Wyborczą”.

Zeznania kelnerów dotyczące bliskich relacji Falenty z tą partią nie były bezpodstawne, mamy coraz więcej dowodów, że za aferą podsłuchową stali ludzie związani z PiS

— brnie w spiskową narrację Giertych.

„Wyborcza” atakuje prokuratorów, lecz skazany biznesmen dostał od nich szansę, by ujawnić dowody na swoje słowa (co przekazano w odpowiedzi na pytania „Rz”). Są jedynie listy. A Romanowi Giertychowi i „Gazecie Wyborczej” to wystarczy.

CZYTAJ WIĘCEJ: Czy obce służby mogły stać za aferą taśmową? Prokuratura: Od dwóch lat śledztwo w tej sprawie prowadzi ABW

kpc/”GW”