Nikomu zaglądać w prywatny kalendarz nie zamierzam, ale skoro w tabloidach pan poseł Piotr Misiło (klub PO-KO) chwali się rodzinnym spływem kajakowym, a sam osobiście informuje w Internecie iż Holandia go zachwyca…
… to można stwierdzić iż niedawne słowa szefa klubu PO-KO pana Sławomira Neumanna iż
spędzimy wakacje na wsi i w małych miastach,
nie były tak do końca na serio.
Także pani Ewa Kopacz raczej nie w małym miasteczku siedzi…
…o co zresztą biorąc pod uwagę fakt jej wyboru do PE trudno mieć pretensje, ale co jednak zaprzecza jej własnym zapowiedziom, że
w wakacje pojadę na wieś, by porozmawiać z wyborcami PiS. Musi do nich dotrzeć brutalna prawda.
No, chyba, że chodzi o wpadnięcie na wieś na godzinę, ale to już inna sprawa i wątpliwe, by przyniosło pożądany efekt.
Również sztab wyborczy Koalicji Obywatelskiej najwyraźniej całkowicie zanurzył się w tej szalonej podróży busikiem po kraju, gdzie okazyjnie na kilka godzin przed upływem terminu (sic!) łapie przedsiębiorców i alarmuje o przysługującym im uprawnieniu:
A w tym samym czasie pan Andrzej Rzońca, przedstawiany jako „główny ekonomista Platformy Obywatelskiej” (ciekawe stanowisko) rysuje w fundamentalnym dla kampanii jesiennej temacie 500+ precyzyjny plan demontażu jego powszechności:
Należy utrzymać ten program jako jedną z form pomocy socjalnej, natomiast problem starzenia się społeczeństwa i wsparcia postaw prokreacyjnych wymaga znacznie bardziej przemyślanych i kompleksowych rozwiązań
„Socjalne eldorado” zmieni się w „eldorado dla aktywnych”, tzn. tych, którzy ciężko pracują, jak również tych, którzy nie mają pracy, ale starają się ją znaleźć
CZYTAJ TEŻ: Rzońca prawdę Ci powie, czyli co zrobi PO z 500 plus jeśli wygra wybory
Co w tym czasie robi pan Grzegorz Schetyna?
Ostatni ślad jego bezpośredniej aktywności terenowej datuje się na 20 lipca…
… a ostatnia konferencja prasowa miała miejsce 22 lipca.
Nie twierdzę, że na pewno jest na wakacjach, ale raczej nie jest „na wsi i w małych miasteczkach”, bo pewnie by nas o tym poinformował.
Nie czepiam się szczegółów, życie jest życiem, rodzina ma swoje prawa (i słusznie!), wypoczynek każdemu się należy. Zauważam tylko, że z szumnych zapowiedzi „ruszenia w teren” w okresie wakacyjnym nie zostało za wiele.
Bojowa szpica kampanijna - pani Lubnauer, pani Nowacka, pan Arłukowicz, pan Brejza - jak wynika z doniesień nieźle się bawi, doświadcza skoków adrenaliny i w ogóle ostrej jazdy. Przelatuje przez kolejne miasteczka nie pamiętając pewnie chwilę potem ich nazw, coś tam mówi do ludzi, raz straszy (słynny Węgrów), raz przekonuje, ma chwile udane bardziej i mniej, ale nie przekłada to się na żaden spójny przekaz.
Nic, kompletnie nic poza poprawą swojego samopoczucia (i zdjęciami typu „selfie”, które masowo publikują) z tego nie wynika.
To raczej chaotycznie wyrzucany strumień frustracji niż jakiś sensowny wyborczy przekaz. To nawet nie jest dobry podkład do ewentualnego jesiennego komunikatu o wysłuchaniu trosk Polaków, co widać tutaj:
Samo zresztą założenie, że się pozyska wyborców w kampanii ogólnopolskiej przez rozmowę z każdym z nich jest absurdalne - aktywność terenowa polityków w kampanii ogólnopolskiej zawsze musi mieć na celu przede wszystkim terenowy rezonans, a nie bezpośredni kontakt z każdym mieszkańcem regionu, bo to jest fizycznie niemożliwe. Tu tego nie ma - wpadają, wypadają i tyle ich widzieli. Także wyobrażenie mieszkańców prowincji jako tych, którzy nie wiedzą nic o świecie i dlatego na prawicę głosują (trzeba ich zatem oświecić), jest dla nich uwłaczające i nieprawdziwe.
Ludzie dobrze znający się na bitwach wyborczych mówią mi iż wygląda to jakby opozycja próbowała kopiować zewnętrzne objawy kampanii Prawa i Sprawiedliwości z roku 2015, kompletnie nie rozumiejąc ich sensu i nie wiedząc, że na zapleczu była mocna i wypracowana wcześniej oferta programowa, a spotkania w małych miejscowościach były solidnie przygotowywane (co nie znaczy reżyserowane).
Mamy zatem do czynienia z pozorowaniem powszechnej kampanii wyborczej, jakimś paroksyzmem aktywizmu i złości - a tak się wyborów nie wygrywa. Mam coraz mocniejsze wrażenie, że sama opozycja też rozumie imitacyjność tych zabiegów i tak naprawdę, zasłaniając się wysłaną szpicą aktywistów, urządziła sobie wakacje. Gra nie toczy się już bowiem o zwycięstwo czy o przejęcie władzy, ale o mocną pozycję powyborczą - a do tego taki pusty aktywizm wystarczy.
Brawa zatem dla pana posła Piotra Misiło, że on nie ściemnia i po prostu przesłał narodowi z małych miast i wsi ładne fotki z Holandii.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/456766-opozycja-jednak-urzadzila-sobie-wakacje