Niezbyt zręczna polityka informacyjna Narodowego Banku Centralnego dotycząca zarobków w poszczególnych departamentach w poprzednich miesiącach (jak się bowiem ostatecznie okazało, żadnych strasznych kominów płacowych na tle poprzedników nie było) stworzyła sytuacją w której bank centralny jest wygodnym chłopcem do bicia. Cóż - wilcze prawo opozycji. Ale czy naprawdę w ogóle już nie liczą się fakty?
Przeanalizujmy środowe wydarzenia w sprawie rzekomych premii dla prezesa prof. Adama Glapińskiego.
Zaczął założony przez Niemców dla Polaków tabloid „Fakt”, który ogłosił, że
Prezes NBP dał sobie pół miliona!
Skąd ta rzekoma suma? Pismo donosi:
Adam Glapiński miesięcznie zarabia prawie 60 tys. zł. Mało? Widać jemu tak. Jak ujawniła Najwyższa Izba Kontroli, w ubiegłym roku wziął sobie jeszcze pół miliona złotych w premiach i nagrodach.
Z tekstu wynika jasno - wziął dodatkowo.
Wedle „Faktu” w 2018 roku prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński przyznał sobie 202,7 tys. zł premii i 304,2 tys. zł nagród.
I tyle. Reszta w artykule to pohukiwania na obłudę „dobrej zmiany”.
Grzmi opozycja:
Oburzyli się zresztą także przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy.
Depesza PAP z tym potępieniem nadana została dokładnie o 16.00. I można by przyklasnąć, gdyby nie to, że 18 minut później pojawiła się kolejna, z krótką informacją zawierającą dementi NBP:
Wynagrodzenie prezesa Narodowego Banku Polskiego w 2018 r. wyniosło miesięcznie średnio 59 134,25 zł, kwota ta obejmuje wynagrodzenie łącznie z premiami i nagrodami - poinformował dyrektor biura prasowego NBP Maciej Antes w oświadczeniu przesłanym w środę PAP.
Antes podkreślił, że „nieprawdą jest, jakoby prof. Adam Glapiński, Prezes Narodowego Banku Polskiego, +wziął sobie jeszcze pół miliona złotych w premiach i nagrodach+”. Jak wyjaśnił, całkowite wynagrodzenie brutto prezesa NBP w 2018 roku wyniosło miesięcznie średnio 59 134,25 zł. Kwota ta obejmuje wynagrodzenie łącznie z premiami i nagrodami.
„Całkowita wysokość wynagrodzenia prezesa NBP jest jawna i publicznie dostępna. O wysokości wynagrodzenia prezesa Adama Glapińskiego Narodowy Bank Polski informował opinię publiczną wielokrotnie. Nie była także kwestionowana przez Najwyższą Izbę Kontroli. Nie nastąpiły także szczególne zmiany w jej wysokości.
Tym samym nieprawdziwa jest podana w dzisiejszym artykule Faktu informacja o rzekomych dodatkowych premiach i nagrodach otrzymanych przez prezesa NBP w 2018 roku” - zaznaczył Antes.
Co więcej
„Prezes NBP nie przyznaje sobie wynagrodzenia, premii ani nagród. Kwestie te regulują m.in. ustawa o wynagradzaniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, ustawa o pracownikach urzędów państwowych, rozporządzenie Prezydenta RP w sprawie szczegółowych zasad wynagradzania osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, a także uchwały Zarządu NBP” - dodał.
Podsumujmy.
Po pierwsze, wedle oświadczenia NBP, zarobki prezesa banku „łącznie z premiami i nagrodami” wyniosły w 2018 roku średnio miesięcznie 59 134,25 zł. To stwierdzenie jasne i trudno sobie wyobrazić, by ktokolwiek poważył się tu na kłamstwo.
Po drugie, nawet gdyby prezes Glapiński chciał - jak dowodził „Fakt” - „dać sobie pół miliona”, to nie może, bo „prezes NBP nie przyznaje sobie wynagrodzenia, premii ani nagród”.
Po trzecie, nie bardzo wiadomo gdzie Najwyższa Izba Kontroli miała „ujawnić” to, co podaje „Fakt”, bo na jej stronie internetowej jest tylko informacja o rozpoczęciu kontroli w NBP, nie było też żadnej konferencji prasowej w tej sprawie ani żadnego wywiadu. Możliwe, że prezes NIK pan Kwiatkowski nadaje zakulisowo do założonego przez Niemców tabloidu, ale to by też znaczyło, w świetle powyższych informacji, że nadaje nieprawdę. Trudno mi w jedno i drugie uwierzyć.
Wiele zatem wskazuje, że możemy mieć do czynienia z kolejnym aktem czarnego PR wobec obecnego kierownictwa Narodowego Banku Polskiego. Podkreślam: nie twierdzę, że nie popełniło ono błędów wizerunkowych, ale mam na tyle rozumu, by wiedzieć, że nie o to idzie tu gra.
Musimy pamiętać, że celem opozycji jest obalenia kierownictwa banku centralnego, które jasno deklaruje iż rozumie korzyści z posiadania przez Polskę własnej waluty i będzie jej broniło, które wspiera rząd w prowadzeniu innej niż radykalnie wyprzedażowa i kolonialna polityki gospodarczej, które potrafi zadbać o zwiększenie narodowych rezerw złota i ściągnąć 100 ton kruszcu do kraju.
Media i politycy przez cały dzień międliły wrzutę „Faktu”. Dzień się kończy - nie ma ani potwierdzenia rzekomych ustaleń NIK, nie ma żadnego odniesienia do dementi ze strony NBP na stronie „Faktu” (tekst z rana nadal polecany jest jako „popularne na Facebooku”). Nikt zresztą tym dementi się nie przejął - rzucony rano żer nadal jest przeżuwany, bez żadnej korelacji z prawdą (nie ustaloną).
Ani mi prezes Glapiński brat, ani swat, ale tak nie można. Albo prezes „dał sobie pół miliona” i „Fakt” oraz NIK (jeśli Izba maczała w tym palce) umieją to wykazać, albo mamy do czynienia z niesłychaną próbą zaszczucia człowieka.
Ktoś w tej sprawie kłamie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/456383-ani-mi-prezes-glapinski-brat-ani-swat-ale-tak-nie-mozna