Wariant uliczny nie działa, „zagranica” też nie chce upadku rządu Prawa i Sprawiedliwości więc zrozpaczony publicysta z „Gazety Wyborczej” szuka winnych wśród celebrytów! i narzeka, że ci nie chcą się włączyć w histerię po białostockim Marszu Równości.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:„Żyli sobie spokojnie, aż pojawiła się ideologia LGBT”. Właściwie to powinniśmy być wdzięczni dwóm samorządowcom z Warszawy
Dlaczego stanowiska na temat tego, co wydarzyło się w sobotę na Marszu Równości w Białymstoku, nie zajmą artyści, ci, których na Facebooku i Instagramie śledzą miliony? Muzycy, aktorzy, sportowcy? Skąd bierze się to milczenie?
– pyta Michał Nogaś
W kraju dzieją się rzeczy straszne. Kto wie, co wydarzyłoby się w sobotę w Białymstoku, gdyby uczestników Marszu Równości od tzw. kontrmanifestantów nie oddzielał policyjny kordon. Czy polałaby się krew? Co powiedzielibyśmy sobie następnego dnia? Że to tylko wybryk „zwyrodnialców”, by zacytować szefową MSW Elżbietę Witek? Że to przypadek, bo kogoś zwyczajnie poniosło?Atmosfera nienawiści podsycana przez polityków oraz hierarchów kościelnych narasta i – co doskonale widać było na Podlasiu – na powierzchnię wypełzło zło, które wymknęło się spod kontroli.
– pisze Nogaś w „Gazecie Wyborczej”.
Publicysta, podobnie jak inni dziennikarze „GW”, był pewien, że białostockie zajścia będą punktem zwrotnym w kampanii wyborczej. Nic z tego. Nie może więc pogodzić się z faktem, że sprawa prowokacji na Marszu Równości, nie przynosi oczekiwanych rezultatów politycznych/
Przyglądając się z przerażeniem wydarzeniom w Białymstoku, nie mogłem przestać myśleć o tym, dlaczego nie zabiorą głosu publicznie, potępiając akty nienawiści słownej i fizycznej – wspólnie i w sposób zdecydowany – ci, którzy mają ogromny wpływ na tysiące, miliony Polaków. Nie, nie politycy, bo ci, jak wiemy, w dużej mierze interesują się dziś tym, czy ponownie zasiądą przy Wiejskiej.
– lamentuje Nogaś.
Dlaczego jednak stanowiska nie zajmą artyści, ci, których na Facebooku, Instagramie i w innych rejonach mediów społecznościowych śledzą miliony? Muzycy, aktorzy, sportowcy? Skąd bierze się to milczenie? Z niedostrzegania problemów? Bo nawet nie chcę dopuścić do siebie myśli, że z obawy przed hejtem, utratą fanów czy dobrych kontraktów.
– pyta „zrozpaczony” dziennikarz z Czerskiej.
Publicysta „instruuje” więc celebrytów, jak mają teraz postępować, co pisać, publikować i jak mówić do swoich fanów.
Czy mogę liczyć na to, że zachowania osób, które w sobotę kazały uczestnikom Marszu Równości „wyp***lać”, najlepiej „do gazu”, zostaną przez artystów potępione? Że w sposób stanowczy i widoczny dla wszystkich zajmą stanowisko, powiedzą swoim fanom, że dzielenie ludzi na gorszych i lepszych ze względu na orientację seksualną, a nie „poglądy” – jak rzekło się minister Witek – jest haniebne? Że jeśli chórem nie powiemy „stop” złu, to dojdzie do tragedii?
– podkreśla Nogaś na łamach „Gazety Wyborczej”, który obawia się, że wakacyjny czas nie sprzyja „rewolucji”, do której z mozołem nawołuje.
Wiem, są wakacje, trwają festiwale, trasy, urlopy. Jednak czy zajęcie stanowiska naprawdę tak wiele kosztuje? Nic nam po kolejnych aktach zjednoczenia w postaci hymnów przeciwko nienawiści śpiewanych na pogrzebach. Przemówcie i zareagujcie teraz. Bo zło narasta. A gdyby ktoś chciał uznać mnie za histeryka, niech przeczyta i przypomni sobie nie tak dawne, nie tak odległe wydarzenia z Bośni i Hercegowiny. Wtedy też mówiono: nie panikujmy, jeszcze nic się nie wydarzyło. A potem nie było już słów, by opisać to, do czego dopuszczono, milcząc.
– konkluduje Michał Nogaś.
Kolejny tekst w „Gazecie Wyborczej”,po zajściach w Białymstoku, obnaża rzeczywiste plany opozycji totalnej i „salonu” medialnego. Wszyscy liczyli, że zadyma przyniesie przełom. Nic z tego nie wyszło. Polacy nie dali się nabrać na łzawe opowieści o „terrorze”, „faszyzmie” i „pogromach”. Pewnie stąd te frustracje i apele dziennikarzy z ulicy Czerskiej.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/456309-wyborcza-oburzona-milczeniem-celebrytow-ws-bialegostoku