„Nic nie jest przesądzone” - przekonuje prof. Flis w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, pytany o wyborcze prognozy na jesień. Zdaniem Socjologa równie prawdopodobna jest wyborcza klęska opozycji, jak i jej zwycięstwo. Decydujące znaczenie ma mieć frekwencja i wewnętrzne gry w obozie opozycji
Opozycja może wygrać z PiS, lecz może też przegrać z hukiem. Już w wyborach europejskich PiS miał 50 tys. mniej głosów od partii, które tworzą teraz anty-PiS (KE, Wiosna i Lewica Razem). Lecz ostateczny wynik zależy od frekwencji
— odpowiada na pytanie o wynik jesiennych wyborów parlamentarnych prof. Flis
Socjolog przewiduje, że w stosunku do eurowyborów, jesienią może głosować o 1,7-3,5 mln wyborców więcej. Szacunki opiera o frekwencję z wyborów parlamentarnych z 2007 r. oraz drugiej tury wyborów prezydenckich z 2015 r. Według Flisa trudno przewidzieć, która partia skorzysta na wyższej frekwencji.
Przy maksymalnych szacunkach rozłoży się to równo. Lecz doświadczenia światowe pokazują, że łatwiej się mobilizuje przeciw rządzącym. Partia Jarosława Kaczyńskiego może jesienią stracić władzę. Ale może wciąż też wygrać – szanse są wyrównane
— przekonuje.
Prof. Flis wskazuje, że przy trzech blokach opozycyjnych może dojść do - niespotykanej do tej pory w Polsce - sytuacji, w której zwycięska partia nie obejmie władzy.
W wyborach sejmikowych na Mazowszu PiS miał najlepszy wynik, ale władzy nie przejął, bo okazało się, że brakowało mu dwóch mandatów do większości. Fidesz też po pierwszych swoich rządach wygrał wybory – był największą partią – ale to opozycja miała łącznie więcej głosów i na osiem lat Fidesz pożegnał się z władzą
— podkreśla.
Aby jednak doszło do takiego scenariusza spełnionych musi zostać kilka warunków, głównie po stronie opozycji. Flis wskazuje na zyski i straty opozycji przy wzajemnych atakach, które zaczynamy już obserwować.
Konkurencja ma inny sens na różnych osiach. Najabsurdalniejsza jest konkurencja między lewicą a PO. Wzajemne zwalczanie się może tylko cieszyć PiS. Te głosy i tak na PiS nie padną. Lecz rozumiem, że lewica boi się spaść pod próg i dlatego ostro atakuje PO. Platformie zejście poniżej progu nie grozi, atakując lewicę, pokazuje tylko swoją słabość, nie siłę. Lewicy chyba bardziej by pomogło ostre atakowanie PiS, nie PO, bo ona się nie musi kłaniać centrowemu wyborcy
— przekonuje.
Z punktu widzenia walki PSL o wyborcę utraconego na rzecz PiS to ataki PO na ludowców nie szkodzą tym ostatnim, ale pomagają. Jednak Platforma atakuje PSL raczej z obawy o utratę swoich konserwatywnych wyborców. Zysk PO może być znikomy, a strata ogromna. Jeśli PSL nie przekroczy progu, to wtedy PiS może zdobyć samodzielną większość. Drugi efekt ataków na PSL może być taki, że jeśli antagonizmy między ludowcami i PO pójdą za daleko, to ludowcy, mając do wyboru koalicję z partią Schetyny lub Kaczyńskiego, mogą postawić na PiS
— dodaje.
Według socjologa w Polsce ok. 30 proc. wyborców jest gotowa do zmiany swoich preferencji wyborczych.
To wystarczająco, żeby przesunąć wynik wyborów między dwoma głównymi blokami
— podsumowuje Flis.
kb/”Rz”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/456292-prof-flis-o-jesiennych-wyborach-nic-nie-jest-przesadzone
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.