Amnesty International, jak zwykle jednostronnie, oceniła zajścia w Białymstoku! W oświadczeniu, które zaprezentowano nie sposób jednak znaleźć informacji o odpowiedzialności władz miasta, które zgodziło się na dwa marsze w tym samym miejscu. Nie ma też ani słowa o niektórych, prowokacyjnych zachowaniach uczestników Marszu równości! Winni są tylko kibice? AI twierdzi wprost, że życie aktywistów i sympatyków LGBT było „zagrożone”!
CZYTAJ TAKŻE:Kontrmanifestantka czy uczestniczka marszu LGBT? ZOBACZ, jak lewicowe media manipulują fotografią pobitej kobiety
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Opozycja robi kampanię na marszu LGBT? Prezydent Sopotu chce dymisji polityków podlaskiego PiS: Powinni być ludźmi, a nie bestiami
Przedstawiciele AI przekonują, że kibice zgotowali uczestnikom marszu niemal „krwawą łaźnię”. Czytając raport ma się wręcz wrażenie, że do szpitali trafiło dziesiątki rannych!
Stosowana przez przeciwników Marszu przemoc, wszechobecna atmosfera nienawiści i pogardy, realne zagrożenie dla zdrowia i życia w związku z rzucaniem w ludzi petardami, racami i kamieniami uniemożliwiły zgodną z przyjętymi procedurami obserwację.
– czytamy w „raporcie” AI.
Na miejscu byli obserwatorzy i obserwatorki Amnesty International, jednak po raz pierwszy od rozpoczęcia projektu obserwacji zgromadzeń, tj. od kwietnia 2017 r., obserwatorzy nie byli w stanie przeprowadzić obserwacji zgodnie z przyjętymi standardami, z powodu stałego zagrożenia. W związku z tym Amnesty International nie opublikuje całościowego, merytorycznego raportu z obserwacji, niemniej poniżej prezentujemy nasze główne obawy i spostrzeżenia opierające się na zaobserwowanych fragmentach wydarzeń.
– pisze Amnesty International.
Aktywiści AI winią też policję za rzekomą opieszałość.
Amnesty International jest zaniepokojona faktem, że policja nie zapewniła odpowiedniej ochrony uczestnikom Marszu. Przed, podczas i po Marszu jego uczestnicy byli znieważani i narażeni na fizyczne napaści przy braku odpowiedniej reakcji policji.(…) Panowała atmosfera zagrożenia i wrogości, przejawiająca się w hasłach na ubiorze, transparentach, wyzwiskach, gwizdach, poszturchiwaniach, wyrywaniu i podpalaniu tęczowych flag, rzucaniu petardami. Dochodziło do pojedynczych przypadków fizycznych napaści na uczestników Marszu.
– czytamy w raporcie AI.
I tu pojawia się kolejna nieścisłość. Z jednej strony AI przekonuje, że istniało „zagrożenie dla życia”, ale z drugiej czytamy o „pojedynczych przypadkach fizycznych napaści”. Dla lewackich aktywistów AI sprawcami agresywnych zachowań były też dzieci i matki z dziećmi!
Marszowi cały czas towarzyszyły wrogie okrzyki, wyzwiska oraz wulgaryzmy kierowane w stronę jego uczestników, zarówno ze strony kontrdemonstrantów, jak i przechodniów. Zauważono także dzieci i nastolatki z kamieniami w rękach oraz matki z małymi dziećmi na rękach krzyczące „wypie…ć”.
– czytamy w raporcie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Wicepremier Sasin: Palikot wyjawił strategię opozycji. Postanowiła wykorzystać wydarzenia z Białegostoku w kampanii
A co z odpowiedzialnością prezydenta Tadeusza Truskolaskiego? Co z przykładami prowokacyjnych zachowań części uczestników marszu? Gdzie w końcu informacja, że policja zatrzymała kilkudziesięciu najbardziej agresywnych uczestników kontrmanifestacji? To nie pasowało do, z góry ustalonej, tezy raportu Amnesty International? Wiele na to wskazuje.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/456135-amnesty-international-o-bialymstoku-manipulacje-i-polprawdy