W kraju przetacza się kolejna burza spod znaku LGBT, a w Gdańsku na uboczu, konkretnie na Westerplatte, władze miasta pod przewodnictwem prez. Aleksandry Dulkiewicz dalej robią „swoje”.
A oto najnowsze wyczyny władz Gdańska na Westerplatte:
Po przegłosowaniu w Sejmie i Senacie specustawy umożliwiającej utworzenie w jak najkrótszym czasie godnego miejsca upamiętnienia trzeba było „coś” wymyśleć. Coś co pokaże wszystkim, że zapuszczony półwysep w przededniu 80. Rocznicy wybuchu II Wojny Światowej nie chce do Polski. On jest gdański jak magistrat jest gdański. Bo to, jak wszyscy wiedzą, to właśnie Gdańsk jest ostoją praworządności w Polsce (vide tamtejszy, quasi mafijny układ powiązań), Gdańsk i Muzeum Miasta Gdańska dbają o teren, na którym broniła się bohaterska załoga i w końcu to jest nasze i wara wszystkim od tego na czym położył swoją łapę lokalny samorząd. To nie istotne, że tamtejsze władze, tak samo jak centralne utrzymują się z pieniędzy podatnika. Podobnie jak nie ma żadnego znaczenia, że państwo wykłada 150 mln na restaurację tego miejsca. I nie ma tu zmiłowania dla żadnych świętości. Jeśli pani prezydent ktoś zabiera Westerplatte, to tak jakby zabierał jej własny samochodzik, którym jeździ na konsultacje do włodarza Sopotu Jacka Karnowskiego. Byłem dziś na półwyspie i obserwowałem zdziwionych turystów, zwiedzających kikuty (ruiny) koszar. Okazuje się, ze ktoś nocą okręcił cały obiekt biało-czarnymi transparentami z tworzywa sztucznego o następującej treści. Cytuje najciekawsze:
1. „Spec ustawa ingeruje w prawo własności samorządu terytorialnego, którą jest miasto Gdańsk”
I od razu komentarz: skoro teren ten jest jeszcze własnością samorządu terytorialnego, to przede wszystkim należy o niego dbać. Po błyskawicznym wysprzątaniu śmieci z zabytkowych schronów (w skutek ukazania się fotoreportażu w tygodniku „Sieci”) okolica wraca do dawnej formy. Znowu robi się brudno, a zagranicznych i polskich gości witają przy głównym parkingu kałuże błota, zadeptane trawniki i jakieś kolorowe, plastikowe taśmy rozciągnięte pomiędzy drzewami (vide zdjęcia)
2. „Wzywamy do zakończenia oszczerczej kampanii medialnej dyskredytującej starania Muzeum Gdańska o zagospodarowanie terenu Westerplatte”.
Tu autorzy banneru zapomnieli w wyrazie „starania” umieścić cudzysłowu. Jak się dobrze wciągnie powietrze nosem to jeszcze dziś gdzieniegdzie wyczuwa się nieprzyjemna woń nieczystości. Na co zwraca uwagę wielu turystów. Co do „oszczerczej kampanii medialnej” to autorzy tego napisu mieli zapewne na myśli m.in. takie teksty jak ten, który Państwo właśnie czytacie
3. „Dzisiaj nasze Westerplatte to: obrona konstytucji i wolności, solidarności ze słabszymi, rządów prawa i niezawisłości sędziowskiej”
No chyba to dla wszystkich jest jasne niczym słońce, że Obrońcy Wojskowej Składnicy Tranzytowej 80 lat temu bili się za to, żeby I Prezesem Sadu Najwyższego była Małgorzata Gersdorf, Igor Tuleya „sprawiedliwie” orzekał, a sędzia Wojciech Łączewski dalej spiskował z red. Tomaszem Lisem przeciwko Prawu i Sprawiedliwości.
4. „Sprzeciwiamy się odbudowie nowych koszar! Zachowajmy autentyzm Westerplatte”.
Gwoli ścisłości chciałbym przypomnieć, że koszary przetrwały niemieckie szturmy na placówkę w 1939 roku, a zostały zniszczone przez sowietów już po wojnie. Zrobiono z nich wtedy miejsce detonacji niewypałów znalezionych w okolicy. Elementarne braki w wiedzy historycznej są niestety nieodłączną cechą ekip rządzących Gdańskiem
5. „Westerplatte jest dobrem nas wszystkich! Nie jednej partii”.
No właśnie!
Choć do końca jeszcze nie wiadomo, kto jest autorem tych skandalicznych bredni zaśmiecających ruiny koszar, to jedna, wisząca nieopodal tablica podpisana „Miasto Gdańsk” może sugerować „twórcę”. Radny Dawid Krupej z PiS wystosował interpelację z pytaniem kto stoi za tą instalacją na koszarach. Zgodnie z przypuszczeniami okazało się, że to dzieło pracowników podległego samorządowi Muzeum Gdańska. Należy w tym miejscu przypomnieć, że na wywieszanie tego typu propagandowych agitek w takim miejscu potrzebna jest zgoda Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Wspomniane Muzeum zawiadomiło już organy ścigania, ale jak na razie bez widocznego efektu. Skąd inąd autor (autorzy?) tych bannerowych wynurzeń szpecących i tak już wystarczająco oszpeconą okolicę nie widzą żadnej niestosowności w oklejaniu miejsca historycznie tak ważnego dla każdego Polaka wynurzeniami lokalnego frustrata. Czas już kończyć tę brazylijską telenowelę pt. „Westerplatte” z lokalną gwiazdą Dulczessą w roli głównej jednym podpisem Głowy Państwa.
-
Polecamy „wSklepiku.pl”: „Walczyli na Westerplatte”.
Książka stanowi próbę odpowiedzi na pytanie, ilu dokładnie ludzi wchodziło w skład załogi Westerplatte w dniu 1 września 1939 roku.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/456089-gdansk-nie-odpuszcza-westerplatte-ruiny-pokryly-agitki