Jeżeli totalna opozycja sądzi, że „Marsze Równości” są metodą na poprawienie ich słabnących notowań podczas wyborów to bardzo się myli. Polacy oczekują konkretów. Chcą w centrum swoich miast spokoju, porządku, komfortu i dobrych parkingów, a nie strefy relaksu z desek
— mówi portalowi wPolityce.pl Janusz Szewczak, poseł PiS.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Prof. Ryba: Obarczanie Kościoła odpowiedzialnością za zamieszki w Białymstoku to próba zamknięcia ust krytykom ideologii LGBT
wPolityce.pl: Czy powinno się pozwalać na organizowanie „Marszy Równości”?
Janusz Szewczak: Bardzo trudne i dyskusyjne pytanie. Są konstytucyjne gwarancje swobody manifestowania. A z drugiej strony jest kwestia zapewnienia bezpieczeństwa zgromadzeń, chociaż polska policja doskonale sobie z tym radzi. Tego typu wydarzenia nie powinny mieć formy deprawacji oraz demoralizacji dzieci i młodzieży. I nie powinny być wojną ideologiczną i kulturową.
Nie powinny, ale są.
Niestety są i naruszają godność ludzi wierzących oraz tradycyjne wartości rodzinne. Na marszach widzimy prowokacyjne działania, które mają zagarnąć obszar miejski i wyprzeć z niego tradycyjne postawy. Te działania są negatywne i prowokują innych nawet do gwałtownych protestów.
Dlatego może lepiej zakazać „Marszy Równości”?
Decyzje o zakazie marszy powinni rozważyć włodarze miast, czyli głównie prezydenci dużych miast wywodzący się z obozu politycznego wrogiego obecnemu rządowi. Często ci prezydenci z pełną świadomością zagrożenia konfliktem społecznym udzielają zezwoleń na takie przemarsze i na skrajny ekshibicjonizm i obsceniczność.
Nie zawsze tak jest. W Kielcach prezydent Bogdan Wenta, były eurodeputowany PO, a w Lublinie wybrany z komitetu wyborczego, w którym była m.in. PO prezydent Krzysztof Żuk nie zgodzili się na organizację „Marszy Równości”. Marsze w Lublinie i w Kielcach odbyły się, bo tak zdecydował sąd.
Sędziowie to kolejna kasta wrogo nastawiona do polskiego rządu. Tam gdzie samorządowcy okazują się ludźmi myślącymi i mającymi wyobraźnię co o skutków swoich decyzji interweniują sądy. Nie są jednak tak rychliwe i stanowcze, gdy profanowane są kościoły czy wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej.
„Marsze Równości” są częścią ogólnoświatowego trendu, którego celem jest zniszczenie wszelkich tradycyjnych wartości. Okazuje się, że to nie mniejszości seksualne, ale chrześcijanie są najbardziej prześladowaną grupą na świecie. Jeżeli totalna opozycja sądzi, że „Marsze Równości” są metodą na poprawienie ich słabnących notowań podczas wyborów to bardzo się myli. Polacy oczekują konkretów. Chcą w centrum swoich miast spokoju, porządku, komfortu i dobrych parkingów, a nie strefy relaksu z desek. Polskie społeczeństwo jest bardzo tolerancyjne, ale ma już dosyć obscenicznych gestów, szczególnie profanacji obrazu Matki Boskiej Jasnogórskiej.
Not. ems
-
Polecamy „wSklepiku.pl” książkę Marzeny Nykiel „Rozmawiając o gender. Argumenty bez mitów”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/456054-szewczak-spoleczenstwo-nie-chce-demoralizacji-lgbt