No i jest, zdarzyło się, niech się tłuką, niech świat widzi, do czego doprowadziła ta pisowska szarańcza, dziś Białystok, jutro może cała Polska, trzeba iść za ciosem…!
Gdyby w Polsce rządziła dziś lewica, nigdy nie doszłoby do tego, co działo się w Białymstoku
– zagrzmiał twórca Wiosny, od niedawna europoseł Robert Biedroń na konferencji prasowej z udziałem pogrobowców po PZPR z czasów PRL, dziś SLD oraz młodych komunistów z Partii Razem. Czyż nie paranoja?! Oto o tolerancję apeluje ten, który miał pogruchotać szczękę własnej matce, który był oskarżony o napaść na policjanta podczas jednej z demonstracji w Warszawie, który uczestniczył w burdzie polskich gejów w Berlinie podczas wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego, demonstrujących pod polską ambasadą z transparentem: „Nie wysyłajcie nas do gazu!”, ku uciesze niemieckich fotoreporterów… Dziś ramię w ramię z Włodzimierzem Czarzastym, który szczyci się „dorobkiem” PZPR za nieboszczki Polski tzw. Ludowej i socnarybkiem:
Przemoc to nie tylko jak ktoś kogoś uderzy czy kopnie. Lewica zawsze powinna być tam, gdzie dzieje się coś złego
— dołożył od siebie przewodniczący SLD, jakby nie zauważając, że lewica zawsze była tam, gdzie działo się coś złego, i nie o kopnięcie chodzi, lecz o trupy, wiele trupów… Czarzasty skorzystał z okazji i zaapelował o udział „wszystkich” w… kolejnym marszu, który lewica chce zorganizować już za tydzień. W myśl zasady, kuć żelazo, póki gorące! Więc kują:
Z Białegostoku niedaleko do Jedwabnego
— huknął na Twitterze były szef dyplomacji, dziś, a jakże, też europoseł z listy zjednoczonej opozycji w wyborach do PE Radosław Sikorski, ten sam, który w rozpętanej przez jakże tolerancyjną Platformę Obywatelską pod wodzą Donalda Tuska wzywał do dorżnięcia pisowskiej watahy!
Chcemy normalnego, uśmiechniętego, tolerancyjnego kraju czy Polski nienawistnej, nietolerancyjnej, takiej, którą widzieliśmy wczoraj w Białymstoku, uosabianej przez żulię i kiboli, popieranych i podpuszczanych przez PiS i jej kościelnego sojusznika
—wtóruje im Tomasz Lis, maskotka ekspremiera, ten który dokonał „czystki” w redakcjach dwóch tygodników, zdzierał gardło na zakodowanych demonstracjach, który strzelał internetowymi wpisami jak z karabinu maszynowego i chciał urządzić w Warszawie ukraińska powtórkę:
Wiecie kiedy będzie veto? Jak Duda będzie się nas bał bardziej niż Kaczyńskiego. 100 tys ludzi i Majdan. Albo za chwilę dyktatura”, „Czas pod Sejm”, Kochani rodacy - to jest moment decyzji. Europa albo Wschód. Demokracja albo autorytaryzm. Normalna Polska albo Kaczyński. Wolność albo gówno
– to tylko niektóre z twitterowych paroksyzmów Lisa. Rzecz jasna, proch w powietrzu wyczuł i ten najgłówniejszy, który już czuł pod sobą siodło przed triumfalnym wjazdem do kraju po wygaśnięciu kontraktu gastarbeitera w Brukseli, ojciec wszystkich „lisów”, którego największym dorobkiem jest doprowadzenie Platformy tzw. Obywatelskiej do kryzysu zaufania i przegnania przez obywateli do ław opozycji:
Kibole, antysemici, homofobia - nic nowego. Tragedią jest władza, która jest ich patronem. Wszyscy przyzwoici Polacy, niezależnie od poglądów, muszą powiedzieć: dość przemocy!
– napisał „król” Europy z nadania kanclerz Angeli Merkel, kłamca z kilkakrotnie dłuższym nosem od Pinokia, kluczowy sprawca społecznych podziałów w Polsce, który na koniec wypiął się na własny kraj, rodaków, własny rząd i własną partię, i czmychnął do Brukseli…. Jeśli ktoś dowiedzie, że napisałem choć słowo nieprawdy, przejdę na kolanach wokół Pałacu Kultury im. Józef Stalina, i to trzykrotnie!
Polskiego społeczeństwa do tolerancji wzywać nie trzeba, jest zdrowe. Chore są Biedroniowe wywody w telewizji, że dobrze jest mu wtedy, gdy go boli tylna część ciała. Polskie społeczeństwo nie prześladuje mniejszości narodowych, ani seksualnych odmieńców. Nie akceptuje natomiast nachalnej homopropagandy, natrętnej homopromocji i prób wywrócenia do góry nogami wszelkich zasad etycznych i moralnych, zdemolowania wielowiekowej kultury i tradycji właśnie, ergo, skrajnego nieposzanowania przez tę mniejszość, jej otwartego wręcz szyderstwa z wiary, liturgii i kościoła, jak niedawne, publiczne drwienie kochających inaczej z Eucharystii. Polskie społeczeństwo po prostu nie godzi się na homoterroryzm, jakimi stały się różnorakie działania i akcje LGBTQ+ z tzw. marszami równości włącznie - ewidentne prowokowanie rozrób, ponieważ w każdym społeczeństwie istnieje margines gotowych chwycić za kamienie. To właśnie na pomoc tej chuliganerii liczy obecnie parlamentarna i pozaparlamentarna opozycja - wciąż ten sam scenariusz…, jak podczas zainscenizowanej przez „totalsów” zadymy pod Sejmem z grudnia 2016r., gdy jeden z „protestujących” położył się na jezdni i udawał nieprzytomnego… I oto dziś znów zbiega się - że skorzystam z wokabularza Sikorskiego - wataha wilków w owczych skórach, która dzięki marginesowi chciałaby odzyskać utraconą władzę. Nie ma co, wart pac pałaca…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/455976-ot-rzecznicy-tolerancji