Po sobotnim Marszu Równości w Białymstoku, „Gazeta Wyborcza” wpadła na trop faszyzmu. Redakcja z Czerskiej poświeciła weekendowym wydarzeniom sporą część swoich łam. Już z pierwszej strony możemy się dowiedzieć o ataku faszystów, a tematem dnia uczyniono reportaż z parady LGBT autorstwa Jacka Dehnela.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Aktywiści LGBT będą „męczennikami” opozycji? Palikot zaleca: „Robić Marsze Równości non stop. I dać się pobić”. Internauci odpowiadają
Z relacji „Gazety Wyborczej” możemy dowiedzieć się, że w Białymstoku doszło do dantejskich scen, a narodowcy i „napakowani kibole” atakowali grupami.
Rzucają w demonstrantów petardami, kostką brukową, butelkami z moczem. Spalili tęczową flagę. Pod budynkiem uniwersytetu kilkunastu kiboli w koszulkach „Białystok nie pedałuje” szarpie grupkę działaczy LGBT, policja interweniuje na prośbę dziennikarzy
– piszą dziennikarze, dodając, że wyzwiskami w kierunku maszerujących miotają nie tylko kibole, ale też „matki z dziećmi na rękach i staruszkowie”, a uczestnicy marszu tylko szli z hasłami o miłości, równości i tolerancji.
Jak podaje „Wyborcza”, do najostrzejszego starcia doszło przy katedrze, gdzie na schodach stała „grupa wiernych odmawiających różaniec”. Na uczestników marszu LGBT poleciały butelki i kamienie.
Przeciwko marszowi wystąpiły grupy nacjonalistyczne i katolickie oraz Prawo i Sprawiedliwość rządzące w podlaskim samorządzie. Potępił go metropolita białostocki abp Tadeusz Wojda, wzywając: „Non possumus – nie pozwolimy”. Kibole z wszechpolakami urządzili „czuwanie” pod pomnikiem Bohaterów Ziemi Białostockiej tuż przy placu, z którego marsz ruszał. Kilkaset szkolonych na meczach gardeł skandowało: „Bóg, honor, ojczyzna! Zakaz pedałowania! Wypier…”
– czytamy w „Wyborczej”.
W poniedziałkowym wydaniu nie zabrakło także relacji autorstwa Jacka Dehnela. Nie tak dawno pisarz, także na łamach „GW”, narzekał na atmosferę w Polsce, gdzie „widać pęd ku oczyszczeniu” z tych „prawdziwych niewystarczająco”, czyli osób homoseksualnych, które w jego ocenie stały się „jednoczącym Polaków wrogiem”.
Relacja Dehnela przypomina scenariusz jakiegoś filmu, w którym miasto jest oblężone przez istoty typu zombie albo innych kosmitów, a on i jego znajomi, chcący wziąć udział w marszu LGBT, muszą przemykać pod murami czy bocznymi uliczkami i starać się nie rzucać nikomu w oczy. Nie zabrakło relacji z wizyty w aptece, gdzie ukryli się przez „atakującymi” i przytoczenia słów dziecka, które błagało swoją matkę o to, żeby je zabrała, bo się boi.
Wyskakują do nas kolejne bandziory, plują niecelnie, są napakowani, ale i tak odstawiają ramiona na boki. To jest coś atawistycznego, zwierzęcego. Chcą się wydawać jeszcze więksi, ale przez to upodabniają się do dużych naspidowanych pingwinów
– pisze Dehnel, dodając, że miał przemawiać na otwarciu parady, ale przez ataki nie było o tym mowy.
Relacjonuje, że w kontrmanifestacji brali udział praktycznie sami mężczyźni, a czasami któryś z nich trzymał za rękę „zblazowaną karynę”. Co więcej, stwierdził, że prawdziwą profanacją były różańce i ikony używane przez kontrmanifestantów.
Że te różańce, że te krzyże, te trzymane wysoko ikony z obliczem Jezusa są utytłane w brudzie, przemieszane z najgorszymi słowami, z językowymi ekskrementami, że to dopiero jest prawdziwa profanacja, o której żadne biskup się nie zająknie
– oświadczył Dehnel, zwracając uwagę, że wzdłuż marszu jechała ciężarówka, która z głośników „wypluwała stek bzdur katolickiej propagandy o tym, że geje i lesbijki masowo gwałcą dzieci”.
Jak relacjonuje, w marszu szły rodziny z dziećmi i dużo osób wspierających LGBT, co w jego ocenie pokazuje kontrast między „odwagą tych idących, a tchórzostwem atakujących”. Dodaje, że źródłem furii jest katedra.
To biskup Wojda stoi za tymi lecącymi butelkami i kamieniami. Biskup Wojda nie musi rzucać sam, zapewne „brzydzi się przemocą” i „pochyla się z troską”, wystarczy, że ma od tego kibolskie bojówki, które głoszą jego ewangelię. Ślepy miecz i ręka, na palcu pierścień
– kpi Dehnel.
Na koniec tej całej relacji, Dehnel nie mógł zapomnieć o ataku na rząd. Przypomnijmy, że w sobotę w Białymstoku odbywał się także Piknik Rodziny, gdzie obecne było również wojsko. Pisarz kpił, że była to „strefa wolna od LGBT” gdzie segreguje się obywateli.
Jak widać, wydarzenia w Białymstoku są świetnym pomysłem dla przychylnych totalnej opozycji mediów, który można wykorzystać do kampanii wyborczej i przeciwko rządowi.
wkt/”Gazeta Wyborcza”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/455972-gazeta-wyborcza-na-tropie-faszyzmu-dehnel-oskarza-kosciol