Miesiąc temu rozpoczął się sezon ogórkowy, choć w Polsce gorączka przedwyborcza nie pozwala na wypoczynek. Żeby dać naszym Czytelnikom choć trochę relaksu, zainspirowana głupstwem Nr 1 ostatnich dni, „strefą wypoczynku na Placu Bankowym”, zapraszam na przegląd lewicowych durnot na świecie.
Ale najpierw kilka komentarzy internautów – obok hejtu można tam znaleźć wpisy naprawdę zabawne i świadczące o istnieniu w narodzie poczucia humoru. A więc:
-Ale po co to komu? Obok piękny Park Saski, gdzie można relaksować się do woli!
-Po cholerę siedzieć w spalinach przy ruchliwej ulicy i słuchać rzężenia miliona aut, tramwajów i autobusów?
-Niegospodarność za 900 tys. złotych!
-Chyba nawet w Emiratach kosztowałoby to taniej! Ale Warszawa jest bogatym miastem!
-Wizerunkowy strzał nie w kolano, ale w środek czoła!
-Proponuje zrobić podobne strefy ciszy na rondach Dmochowskiego i de Gaulle’a. Spalin więcej, więc większa atrakcja, i do pogotowia ratunkowego bliżej!
I to poczucie humoru będzie nam, mieszkańcom Warszawy i innych dużych miast bardzo potrzebne, bo to dopiero początek lewicowych głupawek w Polsce. Ku przestrodze, spójrzmy na wydawałoby się drobne, lewicowe fiksacje w Wielkiej Brytanii, które zmieniły kraj na gorsze i utrudniają mieszkańcom życie.
Kiedy przyjeżdża się pociągiem do wielu miast, np. do Brighton, na środku hali dworcowej widać kolorowe pianino z napisem „Play me!”, „zagraj!” Zwykle pasażerowie kładą na nim bagaże, bo ławek na lekarstwo – ale od czasu do czasu słychać bimbolenie, które dokładnie zagłusza i tak niewyrażne informacje o przyjazdach i odjazdach pociągów. Szaleństwo zbierania śmieci. Wiadomo, Wielka Brytania – demokracja domków jednorodzinnych - a przed każdym kilka kolorowych kontenerów, na skutek czego ulice przekształciły się w śmietniki, nad którymi fruwają muchy, a dookoła uwijają się szczury.
Epidemia dotarła także na piękny bulwar nadmorski, gdzie mnóstwo knajpek i kawiarni. Przed każdą po 7 do 11 wielkich czarnych kontenerów na śmieci. Mało tego, kolejne kontenery znajdują się i po stronie morza – sama słyszałam skargi turystów, że trudno zrobić zdjęcie morza i plaży, bo w kadrze zawsze tkwi, jak wrzód na nosie, jakiś kontener. A potem większość posegregowanych śmieci i tak ląduje na jednym ogromnym śmietniku.
Nowy system świateł ulicznych. Zamiast dotychczasowych, które widzimy naprzeciwko, wysoko, na linii wzroku, dziś umieszczone są z boku, poniżej wysokości oczu tak że przechodząc na drugą stronę, trzeba patrzeć nie wprost, ale za siebie. Dobre dla karłów o zezie typu rozbieżnego, nie mówiąc już o grubych setkach tysięcy funtów, wydanych na to „nowatorstwo”.
Masowo likwiduje się parkany pięknych trawników miejskich, z których słynęła Wielka Brytania, przez co coraz częściej przypominają wiejskie klepisko. Na dodatek – zamiast tradycyjnych, porządnych ławek parkowych - instaluje się jakąś kombinację pni, dużych, nieokorowanych, przypominających dekorację do filmu „Stara baśń” lub „Bravehart”, opowiadającego o XIII-wiecznym szkockim rebeliancie. Motywacja, jak to u lewicowców, dziwaczna, „żeby zdemokratyzować i udostępnić trawniki dla wszystkich”. Ale nikt nie myśli o tym, że nawet 400-letnie brytyjskie trawniki mają granice wytrzymałości, następuje szybka degradacja miejskiej zieleni.
Uprzejmość na ulicy i w środkach masowej komunikacji. Jeszcze do niedawna standardy narzucali miejscowi. Grzeczne pozdrawianie nieznajomych na drogach w terenie, w parkach, wyprowadzając psy, żarty nieznajomych w autobusach – choć już nie w metrze – sympatyczne small talks, „thank you driver” przy wychodzeniu z „piętrusa”. Dziś – kiedy za sprawą rządów laburzystów, ale i konserwatystów, sprowadza się ok. 300 tys. imigrantów rocznie - zasady się zmieniły. Cudzoziemcy beztrosko zasiadają na miejscach „dla starszych i niepełnosprawnych”, co jeszcze niedawno było nie do pomyślenia, a starsi, bez słowa, wdrapują się na wysokie tylne siedzenia.
Coraz niższe kompetencje urzędników, bankowych, agencji nieruchomości, podróży, pracowników transportu, etc. Jeszcze niedawno od pracowników bankowych w „mundurkach” oczekiwało się uczciwości, uprzejmości i wiedzy, i – wiem to z własnego doświadczenia - człowiek wiedział, że jest w dobrych rękach. Teraz – nieporządek, gubienie dokumentacji, coraz mniejsza dostępność doradców. Panie w banku wymalowane jak ściana, z dekoltem do pasa, a na doradcę finansowego trzeba czekać tydzień lub dwa. Za to w oddziałach coraz więcej haseł „jesteśmy po to, żeby ci pomóc”, „chcesz pozbyć sie wszystkich życiowych kłopotów, wybierz The Royal Bank of Scotland”. Wybrałam i nie wyszłam na tym dobrze.
Konserwatyście coraz trudnej znaleźć w mediach jakąś swoją gazetę – bo chcąc obejrzeć telewizję, należy zapomnieć o BBC i komercyjnej jakby nie było, ITV i sięgnąć po pakiet, w którym jest amerykańska Fox News. A w debatach w/w korporacji zawsze muzułmanin, sikh, jain, Saudyjczyk czy Marokańczyk ma ostatnie zdanie. W tradycyjnie torysowskim Timesie, własność kapryśnego politycznie magnata Ruperta Murdocha, coraz silniej przebijają liberalne tony, ostatnio tabloid Daily Mail czyni wszystko, żeby wybrać nie Borisa Johnsona, lecz bardziej umiarkowanego Jeremy Hunta. Tymczasem na placu boju światopoglądowego został tylko Daily Telegraph, ale na jak długo? Koniec pluralizmu medialnego w Wielkiej Brytanii?
Gejowskie zony - sklepy, puby, kluby nocne, hotele - powiększają się z roku na rok. Od kilku lat „żenią się”, adoptują dzieci, i sieją publiczne zgorszenie. Dwa lata temu wracałam z kościoła, patrzę i trudno mi uwierzyć własnym oczom! Około setki mężczyzn w różnym wieku i rozmaitej urody, kompletnie nagich jedzie na rowerach przez centrum Brighton! Gołych jak święty turecki, a tu niedziela, środek dnia, a na ulicy dzieci i młodzież. I nie był to Gay Pride March. Niedawno wybuchł u nas skandal z Ikeą, promującą środowiska LGBT, a ja już 10 lat temu opisywałam platformy, gdzie widać było logo i napisy „British Airways z gejami” czy „komórka gejowska w Microsoft”. Natomiast dawno nie słyszałam dobrego słowa o chrześcijaństwie, i słuchać hadko jak Jezusem i czy księdzem wycierają sobie gęby imamowie z East End Mosque czy białe obijboki z osiedli komunalnych, żyjących z naszych podatków. Sądy bardzo dbają o to, aby terroryście, bandycie czy złodziejowi nie stała sie żadna krzywda. Niskie wyroki, dobre warunki odbywania kary, w półotwartych więzieniach umieszcza się także skazanych za morderstwo, a ucieka z nich ok. 100 skazanych miesięcznie. Jedno morderstwo tygodniowo zostaje popełnione przez więźniów, uznanych przez sąd za zresocjalizowanych. Muzułmański fanatyk, któremu udowodniono organizowanie obozów dla terrorystów, który został wypuszczony za kaucją i pierwszym samolotem uciekł do Pakistanu, co było do przewidzenia. A szef kontrwywiadu Jonathan Evans już 3 lata temu protestował przeciw wrogiej propagandzie, jaką uprawiają politycznie poprawni sędziowie wobec służb specjalnych. I tak się dzieje we wszystkich segmentach funkcjonowania państwa.
A śliczne angielskie wioski jak z serialu „Midsummer Murders”, wraz z ich uroczymi mieszkańcami, coraz bardziej przypominają skanseny. Dziś ton ulicom Londynu i innych miast nadaje nie brytyjska biała klasa średnia, ale przybysze, z Afganistanu i Bangladeszu, czarni z północnej i wschodniej Afryki oraz Karaibów. Za to pomysłów na życie państwa dostarcza liberal middle class, biała plus reprezentanci mniejszości etnicznych – oczywiście pod warunkiem, że są kolorowe. Uuups, przepraszam, Labour Party, LibDem i Zielonych popiera jeszcze 6 mln obywateli, brytyjska wersja amerykańskiej „white, poor trash”, także beneficjenci państwa opiekuńczego. To oni, hałaśliwi, roszczeniowi, zapełniają tanie sklepy jak Primark, to oni przyjeżdżają do Krakowa i na Cypr, żeby upić się do nieprzytomności i pokazać zdumionym przechodniom tłuste tyłki.
„Kochający inaczej”, „demokracja inaczej”, „sprawiedliwość inaczej”, wszystko inaczej, za to ten sam od trzydziestu lat chaos i niepewność jutra. Zaczyna się humorystycznie, kończy dramatycznie. Może to co się dzieje w Wielkiej Brytanii, to także argument w głosowaniu w naszych polskich parlamentarnych wyborach? „Strefa relaksu” na Placu Bankowym, to przecież tylko drobna cześć układanki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/455954-glupawka-lewicy-w-polsce-i-na-swiecie