Kilka uwag po ważnym weekendzie.
Po pierwsze - potępiam i odrzucam akty przemocy, wobec kogokolwiek. Nie ma usprawiedliwienia dla kopania i poniżania żadnego człowieka. Taka była i będzie zawsze linia współtworzonych przez nasze środowisko obywatelskich mediów.
Po drugie - policja, rząd, ministrowie odpowiedzialne za bezpieczeństwo zareagowali zdecydowanie i bez żadnej taryfy ulgowej.
Po trzecie, niestety, wszystko wskazuje, że opozycja marzyła o scenariuszu, który wydarzył się w Białymstoku. Coraz bardziej wulgarne przeróbki najświętszych dla katolików symboli przynoszone w coraz bardziej święte miejsca, objazdowe „marsze równości” idące w poszczególnych miastach coraz bliżej kościółów - analizując socjologicznie, to musiało się skończyć wybuchem. I na tym nie koniec, o czym świadczą najnowsze wezwania Palikota.
A także świadomie wypowiadane takie haniebne bzdury:
Sikorski na Twitterze: „Z Białegostoku niedaleko do Jedwabnego”. Prof. Cenckiewicz: „Jak tak można?”
Podobne idiotyzmy plecie też Donald Tusk, a liderzy lewicy wyprawiają się natychmiast do Białegostoku.
Trudno zrozumieć, dlaczego białostockie starcie bliżej nie zidentyfikowanych na razie grup i środowisk z objazdowymi prowokatorami ruchów promujących LGBT ma być winą Prawa i Sprawiedliwości!? Co partia rządząca ma z tym wspólnego, poza jednym: obowiązkiem złapania przez państwo tych, którzy się przemocy dopuścili?
Nic, ale nie o stan faktyczny tu chodzi, a o wyborczą walkę. Decyzja po stronie opozycji najwyraźniej zapadła: to ma być temat kampanii. Aktywiści LGBT mają być „ofiarami”, mają szukać sytuacji w której zetkną się z reakcją fizyczną, a opozycja ma wystąpić w roli ich obrońców.
Rozkręcić emocje by zmobilizować wyborców, wykorzystać przewagę medialną do hejtu na prawicę, mieć materiał na kolejny spot pod tytułem „Oni pójdą na wybory” (jak w 2011 roku) - tak wygląda „sposób na PiS”, który po miesiącach poszukiwań znaleziono ostatecznie w sztabach opozycji.
Już widać, że jesienna kampania będzie (jak przewidywałem na tych łamach) dokładnie taka sama jak majowa, tylko bardziej. Opozycja nie cofnie się przed niczym. Obóz III RP nie ma nic innego do zaoferowania, nie wierzy też w żadne inne paliwo wyborcze, bo przecież swoich sześciopaków sam nie traktuje poważnie, a rywalizacja na dorobek rządów byłaby dla niego politycznie zabójcza.
Tym razem macherzy propagandowi III RP postanowili wprowadzić jedną korektę: propagatorzy ideologii LGBT nie mają już być agresorami na pokój społeczny i wspólne dla Polaków wartości (obiektywnie są), ale mają stać się ofiarami. Wspomniany wyżej Palikot mówi o tym otwarcie, a Tusk podbija tezę („Kibole, antysemici, homofobia. Tragedią jest władza, która jest ich patronem”).
Zapowiedzią tej strategii były zresztą niedawne kłamliwe oskarżenia pani Dulkiewicz w sprawie rzekomej fali (i ewentualnych przyczyn) samobójstw uczniów.
Jak się temu może przeciwstawić obóz rządzący? Odpowiedź jest banalna: zachowując zimną krew, pokazując kulisy prowokacji, akcentując własne tematy, nie dając się wciągnąć w pułapki. No i najważniejsze: pamiętając, że opozycja naprawdę idzie na wojnę i ostatnie hamulce zostały już zwolnione. Bez pełnej mobilizacji i pełnej kontroli obozu łatwo będzie o potknięcie.
PS. Białostockie wydarzenia pokazują, dlaczego tuż przed nimi zaatakowano z tak wielu armat jednocześnie telewizję publiczną i portal wPolityce.pl oraz tygodnik „Sieci”. Media, które w przeszłości wielokrotnie skutecznie broniły prawdy, teraz miały zamilknąć. Już wiemy, dlaczego.
Więcej o kulisach tej rozgrywki w najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci”:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/455931-kampania-bedzie-rownie-brutalna-jak-majowa-tylko-bardziej