Po przegranych przez Koalicję Europejską eurowyborach, wszystko wskazuje na to, że Donald Tusk jednoznacznie odrzucił możliwość powrotu do polskiej polityki. Z decyzji byłego premiera zdają sobie sprawę w Platformie Obywatelskiej, gdzie jak czytamy na portalu Gazeta.pl, szukają osób, które będą mogły powalczyć z Andrzejem Dudą w wyborach prezydenckich. Jak pisze Łukasz Rogojsz, choć na giełdzie są cztery nazwiska, to ”żadne z nich nie spełnia wszystkich warunków koniecznych do pokonania kandydata Prawa i Sprawiedliwości”.
Wszystko zależy od skali porażki Koalicji Obywatelskiej w wyborach. Jeśli Schetyna utrzyma się jako szef Platformy, zakładam, że zrobi wszystko, żeby kandydatem był Trzaskowski. Schetyna może być słaby, ale dopóki będzie szefem PO, to dopnie swego. Jeśli jednak po wyborach „spadnie z rowerka”, to otwiera się pole do dyskusji
—mówi w rozmowie z Gazeta.pl polityk Nowoczesnej, pytany przez Rogojsza o to, kto mógłby zamiast Tuska powalczyć o prezydenturę.
Trzaskowski, jak czytamy, wiele zyskał po wygranej potyczce z Patrykiem Jakim w Warszawie. Szybko stał się jedną z ważniejszych twarzy opozycji.
Ma śliczną buzię, która genialnie prezentuje się w telewizji, do tego ogładę i obycie, zna również perfekcyjnie kilka języków obcych
—mówi polityk Koalicji Obywatelskiej cytowany przez portal Gazeta.pl.
Jakie są minusy Trzaskowskiego? Jak czytam, chodzi o jego wręcz lewicowe poglądy.
Wszystko ładnie pięknie, ale jest za bardzo lewicowy, żeby wygrać wybory w skali kraju
—uważa jeden ze sztabowców Koalicji Obywatelskiej.
Kolejnym z kandydatów ma być Bartosz Arłukowicz, który osiągnął bardzo dobry wynik w eurowyborach.
Nie mam wątpliwości, że w interesie całej opozycji byłoby wystawienie Bartka. Jest lubiany, media rządowe non-stop w niego nawalają, jest tytanem pracy. Kluczem jest niestety Schetyna. Jeśli nasz wynik będzie powyżej 30 proc., to się utrzyma w siodle i nie sądzę, żeby Bartek został kandydatem. Wynik poniżej 30 proc. oznaczałby dla nas ogromną porażkę i wtedy może dojść do zmiany. Tu tkwi szansa Bartka
—mówi polityk Koalicji Obywatelskiej z okręgu Arłukowicza w rozmowie z Gazeta.pl.
Ale Arłukowicz ma też słabe strony.
Jest trochę zbyt „hop do przodu”. Trzeba by go nauczyć trochę ogłady, zmienić tembr głosu na spokojniejszy i wolniejszy, generalnie nad nim popracować ze specjalistami. (…) Rzecz w tym, że jeśli miałby być naszym kandydatem, to tę pracę należałoby wykonać już teraz. Obawiam się, że nikt nie wpadnie, żeby zacząć zmieniać jego image już teraz
—cytuje jednego z polityków Łukasz Rogojsz.
Kim są pozostali kandydaci? W grze mają być Hanna Zdanowska i Aleksandra Dulkiewicz. Wielkim minusem kandydatury prezydent Łodzi są, jak czytamy, jej problemy z prawem. Przypomnijmy, że Zdanowska została skazana prawomocnym wyrokiem sądu za poświadczenie nieprawdy we wniosku kredytowym jej partnera.
Może i się wybroniła, ale wydźwięk tego wybronienia nie był jednoznaczny. To działa w wedle zasady: nie ważne, czy ty ukradłeś, czy tobie ukradziono, ważne, że jesteś zamieszany w kradzież, więc jest po tobie
—mówi jeden z polityków, z którym rozmawiał dziennikarz Gazeta.pl.
A co z Dulkiewicz? W jej przypadku minusem ma być to, że jest „od Adamowicza”. Problemem mają być również jej dobre relacje z Donaldem Tuskiem, czego „by nie klepnął” Grzegorz Schetyna.
Jeśli PiS wygra wybory parlamentarne, to Duda zdobędzie reelekcję. Niezależnie od tego, kogo wystawiłaby opozycja
—mówi polityk Nowoczesnej.
Choć do wyborów prezydenckich jeszcze dużo czasu, ale jeżeli Platforma Obywatelska będzie się do nich zbierać, jak do jesiennych wyborów parlamentarnych, to ze znalezieniem odpowiedniego kandydata na prezydenta może być problem.
kk/Gazeta.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/455749-w-po-juz-nikt-nie-czeka-na-tuska-ruszyla-gielda-nazwisk