Udowodnię swoją niewinność - zapewnia w pierwszej rozmowie po wyjściu na wolność Bartłomiej Misiewicz. Były rzecznik MON i bliski współpracownik Antoniego Macierewicza udzielił wywiadu portalowi Onet.
Ja już w areszcie zrozumiałem, że sprawiedliwy wyrok w mojej sprawie może wydać tylko niezawisły, niezależny od polityków sąd. Jeśli taki będzie, to jestem o siebie zupełnie spokojny. Udowodnię swoją niewinność
— mówi Misiewicz.
Zapowiada, że nie wraca do polityki i będzie walczył o swoje dobre imię.
Pytany czy sprawa wszczęta przeciwko niemu ma charakter polityczny, odpowiada:
Powiem tylko tyle: ta sprawa jest dziwna, od samego początku.
Misiewiczowi postawiono zarzut zawierania fikcyjnych umów na niekorzyść Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Twierdzi, że nie zawierał takich umów w spółce.
Nie, to jest teoria podobna do tych, które ostatnio na mój temat formułuje pan Patryk Vega. Czysta fantastyka. Co więcej, ja wtedy nawet nie byłem w PGZ zatrudniony. A pracując w MON, nie miałem nad Polską Grupą Zbrojeniową żadnego nadzoru.
Misiewicz członkiem Rady Nadzorczej PGZ został we wrześniu 2016 r. Wskazuje, że zarzut dotyczy umowy podpisanej w czerwcu 2016 r.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Pilnowanie dobrej zmiany. Nowy numer „Sieci” o ważnych ustaleniach CBA… „Upada mit o prześladującej przeciwników policji politycznej”
Były rzecznik MON i bliski współpracownik Antoniego Macierewicza odniósł się do informacji „Gazety Wyborczej”, że prokuratura bada, czy nie proponował kobiecie spotkanej na imprezie pracy za seks.
Nie było niczego takiego! Nigdy nie prowadziłem żadnej rekrutacji do żadnej instytucji, nawet w MON, a już zwłaszcza nie proponowałem pracy za seks!
— twierdzi.
Widzi związek tej informacji z filmem Patryka Vegi „Polityka”, który ma mieć premierę we wrześniu.
Już następnego dnia po artykule „Gazety Wyborczej” pan Vega opublikował opisaną scenę w filmie
— podkreśla i mówi, że już wysłał pozew Patrykowi Vedze.
CZYTAJ WIĘCEJ: Pozew Bartłomieja Misiewicza przeciwko Patrykowi Vedze. Sprawą zajmie się Sąd Okręgowy w Warszawie
Czas spędzony w areszcie był dla niego trudny. Mówi, że umacniała go wiara w Boga. Ze względu na swoje bezpieczeństwo przez pięć miesięcy siedział w izolatce.
Starałem się jak najczęściej rozmawiać z wychowawcą i psychologiem. Mówili mi, że areszt tymczasowy jest najgorszy: bo nigdy nie wiesz, kiedy cię wypuszczą
— mówi.
Zaprzecza informacjom, że politycy mieli przyczynić się do jego wyjścia z aresztu.
Wyszedłem na wolność dzięki decyzji niezawisłego sądu, choć prokuratura do ostatniego momentu robiła wszystko, by to uniemożliwić
— wskazuje Misiewicz.
Dziś słyszę wypowiedzi z zakresu fantastyki, że to politycy PiS stali za moim wyjściem z aresztu. To bzdura. Wypuścił mnie niezawisły sąd, wbrew prokuraturze
— podkreśla.
Mimo wpłaty 100 tys. zł. kaucji przez jego ojca nie chciano go zwolnić z aresztu.
W mojej ocenie to było po prostu niezgodne z prawem negowanie postanowienia sądu
— ocenia.
Wyraził wdzięczność za zajęcie się jego sprawą Rzecznikowi Praw Obywatelskich Adamowi Bodnarowi.
Moją sprawę swoją kuratelą objął Rzecznik Praw Obywatelskich. Chcę mu publicznie podziękować, bo bez jego pomocy i bez wsparcia moich prawników nie wyszedłbym na wolność
— podkreśla.
ems/Onet.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/455674-pierwszy-wywiad-na-wolnosci-misiewicz-dziekuje-bodnarowi