To się dobrali! Eliza Michalik i Jarosław Kuźniar pojeździli sobie w środowy poranek po Warszawie i ponarzekali, jaki ten rząd Prawa i Sprawiedliwości jest zły i niedobry. Nie zabrakło też kpin i nabijania się z europosłów, żali o zwolnienia dziennikarzy i wyrażania nadziei na to, że niedługo będzie tak, jak było.
Słucham tego, co mówi rząd i myślę, że zwyciężamy. Zawsze zwyciężamy, a ci, z którymi przegrali nasi, wygrali dzięki poparciu PiS. Nawet jak przegrywamy, to wygrywamy. I o to chodzi
— kpiła Eliza Michalik, odnosząc się do wydarzeń z Parlamentu Europejskiego i nabijając się razem z Kuźniarem, że Beata Szydło to „polskie dobro narodowe, które poniewierają w Brukseli”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: To dopiero znawca! Rabiej w roli arbitra: Europosłowie PiS chyba nie wiedzą, jak pracuje się w PE. Wpisy Mazurek są chamskie
Nie zabrakło także tematu teledysku, w którym wystąpili m.in. Michalik, Hołdys i Frasyniuk. Publicystka „Gazety Wyborczej” żaliła się, że nie można tak śpiewać, bo jesteś odbierany jako wróg.
Śpiewamy o tym, że ludzie mają prawo być różni, że nie ma lepszego i gorszego sortu, że każdy liczy się tak samo i nikt nie może zmuszać cię siłą do podzielana jego poglądów. 30 mln ludzi może głosować. W ostatnich wyborach 23 mln nie zagłosowały na PiS. Demokracja polega na szacunku każdego poglądu, bez ryzyka bycia szykanowanym
— przekonywała Michalik.
Z tym teledyskiem sprawa jest o tyle ciekawa, że mówisz takie oczywiste rzeczy jak to, że wszyscy są równi wobec prawa, że jesteśmy wolni, że masz prawo w normalnym kraju mówić, jaki masz pogląd i krytykować władzę. Nagle okazuje się, że mówienie prawdy to atak na rząd, że mówienie czegoś, co się nie podoba politykom PiS to jest histeria, a ty oszalałeś. Jestem dumna, że mogłam wystąpić z tymi ludźmi
— oświadczyła felietonistka „GW”, dodając, że piosenka spodoba się także „wyznawcom Radia Maryja i sympatykom PiS”.
Nie zabrakło także żali o to, co dzieje się w dziennikarskim świecie. Michalik dramatyzowała, że dziennikarze są zwalniani z redakcji za poglądy, że nie można „z ulicy” wejść do Sejmu, by porozmawiać z posłami i wszędzie trzeba mieć przepustki.
Są mury i zasieki. To mi się nie podoba. W piosence padają słowa „chora władza”. To jest choroba demokracji. Jeśli zakładają ci kaganiec, to jest to choroba. Dziennikarze wylatują z pracy za poglądy, za krytykę rządu. Czego trzeba, żebyśmy powiedzieli, że nie ma pełnej demokracji? Ale walczmy o to, co zostało. Wierzę, że jeszcze będzie normalnie — stwierdziła Eliza Michalik.
Co ciekawe, Michalik namawiała do zorganizowania przed Sejmem swoistego puczu. Powiedziała, że sprzed budynkiem parlamentu może od trzech lat stać mężczyzna z transparentem „PO zdrajcy”, którego pilnuje dwóch policjantów. Michalik zachęcała do tego, żeby ktoś odważny poszedł przed Sejm i stanął tam z transparentem „PiS zdrajcy”, tylko po to, by zobaczyć co się stanie.
Czyżby opozycja i jej zwolennicy wyrażali tęsknotę za wigilią spędzoną w Sejmie przy pasztecie?
CZYTAJ TEŻ: Wigilijny pasztet, czyli szopka w Sejmie. Tak posłowie opozycji spędzają święta
wkt/Onet Rano
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/455398-eliza-michalik-namawia-do-protestow-przed-sejmem