Pani europoseł Mazurek w nieprzyjemny, wręcz chamski sposób skomentowała „szóstkę” Schetyny. Uważam , że w takich sytuacjach trzeba reagować. Gdzieś musimy umieć stawiać granice. Używanie języka szakala jest niestosowne. Trzeba na to reagować - tak, jak reaguję na hejt, reaguję też na to
— oświadczył w programie „Tłit” wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej, odnosząc się do ostrej wymiany zdań na Twitterze z europoseł Beatą Mazurek.
CZYTAJ WIĘCEJ: Ostra wymiana! Mazurek odpowiada na zaczepkę Rabieja: Gej - damski bokser to jednak w KE coś nowego. Proszę napić się melisy
Była rzecznik Prawa i Sprawiedliwości skomentowała w mediach społecznościowych „szóstkę” Schetyny. W odpowiedzi Rabiej zarzucił jej bycie „agresywną i chamską”. W programie „Tłit” Rabiej stwierdził, że Mazurek musi się bardzo nudzić w Parlamencie Europejskim.
Pani europoseł bardzo się nudzi w Brukseli. Widać to po jej wpisach. Bardzo interesują ją polityka krajowa. Może zdecydowanie bardziej powinna interesować się polityką europejską, skoro dostała mandat i reprezentuje Polskę w PE?
— kpił Rabiej, dodając, że od dekady nic się w PiS nie zmieniło.
Wiceprezydent skomentował również rezygnację ze startu w wyborach prof. Krystyny Pawłowicz. Zdaniem Rabieja, nikt nie będzie lał po niej łez.
Była to osoba, która - jeśli chodzi o poziom wystąpień - budziła wiele kontrowersji. To jest część problemu, że poziom agresji i niemerytorycznej dyskusji jest bardzo duży. Nie wierzę w intencje prezesa PiS, bo zawsze przed wyborami przywdziewają baranią skórę i udają, że nie są wilkami
— stwierdził Rabiej.
Pytany o wydarzenia w Parlamencie Europejskim, Rabiej dramatyzował, że odrzucenie kandydatury Beaty Szydło to porażka wizerunkowa Polski.
Dziwię się, że PiS nie był w stanie zbudować w PE większości, porozumienia, które spowodowałoby, że pani Szydło zostałaby wybrana. Problem polega na tym, że posłowie PiS są we frakcji, która niewiele znaczy w PE. Obawiam się, że zostali podwójnie ograni. Pierwszy raz, kiedy sprzeciwili się kandydaturze Timmermansa i dostali Von der Leyen, która jest twardą zawodniczką, która będzie pilnowała praworządności. Teraz zostali też przegrani przez to, że nie dotrzymano porozumienia dotyczącego premier Szydło. Jeszcze potrzeba czasu, żeby europosłowie PiS dostrzegli, czym jest PE i jak się tam pracuje. Boję się, że ciągle mają nawyki z polskiego Sejmu
— histeryzował Rabiej.
Z kolei pytany o sprawy Warszawy, zaciekle bronił nowej miejskiej inwestycji, jaką jest „strefa relaksu” na Placu Bankowym. Z jego wypowiedzi wynika, że wydatek prawie miliona złotych był niczym, w porównaniu z tym, co samorząd musiał wydać na przygotowanie szkół w związku z reformą edukacji.
Jeśli chodzi o pieniądze na szkoły, to rząd powinien dawać samorządom tyle, ile potrzeba, zgodnie z ustawami. My nie dostajemy całej subwencji od rządu. Jest to mniej więcej połowa. Będziemy się domagali tych pieniędzy. Będziemy się również domagali pieniędzy za zmiany, koszta przygotowania szkół do podwójnego rocznika. Tu są dwie rzeczy - zrobiliśmy to po to, by pokazać, jak może wyglądać plac w centrum miasta, gdyby był placem zielonym. Tego rodzaju wizualizacje są potrzebne, aby mieszkańcy mogli zobaczyć, jak to będzie wyglądało w przyszłości. Druga rzecz, wiele elementów z tego placu zostanie wykorzystana później w naszych różnych działaniach. Nie jest to koszt stracony
— próbował przekonywać Rabiej.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Warszawska „strefa relaksu”, czyli #plażaRafała. Naprawdę chciałem pochwalić, ale naprawdę nie mogę
Jak widać, nawet ustawienie drewnianych palet i drzew w donicach na asfalcie, w towarzystwie hałasu i samochodowych spalin jest winą Prawa i Sprawiedliwości. Kreatywność totalnej opozycji zaczyna być coraz bardziej ograniczona…
wkt/”Tłit”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/455374-rabiej-w-roli-arbitra-pis-nie-wie-jak-pracuje-sie-w-pe