Bierzemy pełną współodpowiedzialność za to, co się dzieje dlatego, że naszym partnerem tutaj są samorządy. Rozumiejąc rodziców, a przede wszystkim samych uczniów, chcę podkreślić, że trzeba jeszcze poczekać. Nawet pierwsza tura rekrutacji się nie skończyła
— powiedział w rozmowie z Konradem Piaseckim w TVN24 wicepremier Jarosław Gowin, minister nauki i szkolnictwa wyższego.
Jak podkreślił, żaden uczeń nie znajdzie się w sytuacji, żeby nie było dla niego miejsca w szkole średniej. Zastrzegł też, że jeżeli będą sytuacje awaryjne, to rząd jest przygotowany na poniesienie dodatkowych nakładów na uruchomienie dodatkowych klas.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Uda się rozwiązać problem tzw. podwójnego rocznika? Rzecznik rządu: Szef MEN będzie spotykał się z włodarzami większych miast
Wicepremier odniósł się również do sprawy wypowiedzi wiceministra Andrzeja Stanisławka. Ocenił, że senator zachował się bardzo odpowiedzialnie w poczuciu lojalności wobec rządu i odpowiedzialności wobec rodziców - przeprosił, oddał się do dyspozycji premiera.
Przypomnijmy, że Stanisławek we wtorek złożył rezygnację z funkcji wiceministra nauki i jeszcze tego samego dnia premier Mateusz Morawiecki tę dymisję przyjął. Sprawa dotyczy wypowiedzi Stanisławka opublikowanej w „Kurierze Lubelskim” w artykule „Sprawdził się czarny scenariusz. Rozpacz uczniów i rodziców” dotyczącym rekrutacji do szkół ponadpodstawowych i problemów uczniów w Lublinie, którzy nie dostali się do wybranych szkół.
Stanisławek - zaznaczając, że w rządzie nie zajmuje się oświatą, stwierdził m.in. że przychodzi mu do głowy myśl, że „może trzeba skorzystać z rozwiązań studenckich”.
Nie wiem, czy jest jeszcze na to szansa, ale może uczniowie, którzy nie dostali się do żadnej szkoły, mogą poszukać odpowiedniej za granicą
— powiedział.
W kontekście tych słów Gowin został zapytany, czy jest to pomysł całego resortu nauki, czy tylko byłego już wiceministra.
Pan senator Stanisławek zdementował jakoby takie słowa padły z jego ust
— odpowiedział Gowin.
Dopytywany, czy te słowa miał wymyślić dziennikarz, powiedział:
To była długa, telefoniczna rozmowa, w trakcie której pan minister mówił także o tym, czym się zajmuje w resorcie, że odpowiada za program Erasmus, mówił o planach, które się pojawiają w Unii Europejskiej, żeby tym bardzo sensownym programem objąć także licealistów
— to się w publikacji zbiło”.
Gowin ocenił, że Stanisławek „zachował się bardzo odpowiedzialnie w poczuciu lojalności wobec rządu i odpowiedzialności wobec rodziców - przeprosił, oddał się do dyspozycji premiera”.
Na uwagę, że skoro Stanisławek tego nie powiedział, to jaki sens jest podawania się do dymisji, Gowin powiedział, że „to, co się mówi to jest jedno, a to co wybrzmiewa w debacie publicznej, to jest drugie”.
Jest coś takiego jak autoryzacja. Jeżeli polityk nie żąda autoryzacji, to potem konsekwencje bywają takie
— dodał.
Wicepremier pytany, dlaczego w takim razie Stanisławek przeprosił, odpowiedział:
Pan senator Stanisławek jest naprawdę wybitnym uczonym, profesorem medycyny, wybitnym lekarzem, onkologiem - to jest miara pewnej klasy, człowiek z bardzo dużą klasą.
Gowin na uwagę, że Stanisławek mógł żądać od dziennikarza nagrania ze swoją wypowiedzią, a skoro takiego nagrania nie ma, to nie podaje się do dymisji, a jeżeli mówi takie słowa, jak w „Kurierze Lubelskim”, to przeprasza i nie twierdzi, że to nie są jego słowa, wicepremier przytoczył powiedzenie:
Politycy są podobni do muchy - i muchę, i polityka łatwo zabić gazetą.
Z kolei na stwierdzenie prowadzącego rozmowę: „Czyli niewinny człowiek, który oddał głowę na ołtarzu zaufania do dziennikarzy”, Gowin powiedział: „my, politycy musimy brać odpowiedzialność za swoje słowa w taki sposób, nawet jeżeli sens jego wypowiedzi była przeinaczona”.
Rozmowa dotyczyła również zbliżających się wyborów parlamentarnych. Jarosław Gowin przyznał, że jeśli miałby coś doradzić opozycji, to w jego ocenie rację ma Władysław Kosiniak-Kamysz, który mówi, że największym wyzwaniem dla Zjednoczonej Prawicy byłoby powstanie dwóch bloków opozycyjnych - spójnego bloku lewicowego i spójnego bloku centrowego.
Dla nas, polityków obozu rządowego zagrożeniem jest nasza pycha, arogancja, wydarzenia - jak to kiedyś powiedział jeden ze słynnych brytyjskich polityków
— dodał.
Jeżeli już cokolwiek miałbym doradzać opozycji, to w moim przekonaniu rację ma (szef PSL) Władysław Kosiniak-Kamysz, że dla nas największym wyzwaniem byłoby powstanie dwóch bloków, czyli spójnego bloku lewicowego i spójnego bloku centrowego
— powiedział.
Ryzyko, które jak sądzę kalkuje (przewodniczący PO) Grzegorz Schetyna, polega na tym, że jeżeli powstanie koalicja Platforma-PSL, to czy lewica się ze sobą porozumie - dosyć wątpliwe
— dodał Gowin.
Pytany, czy Zjednoczona Prawica ma oferty dla PSL, Kukiz‘15 czy Konfederacji (porozumienie ugrupowań i polityków, m.in. KORWiN i Ruchu Narodowego, które startowało w wyborach do PE), Gowin odpowiedział, że Zjednoczona Prawica nie miała i nie będzie miała żadnych propozycji dla Konfederacji.
To jest jedyne ugrupowanie, które w wyborach europejskich zagrało haniebną kartą antysemicką, a wizja polskiej polityki zagranicznej, która wyłania z wypowiedzi polityków Konfederacji, jest zbieżna nie z polskim interesem geopolitycznym, tylko z interesem innego kraju
— powiedział Gowin.
Dopytywany, czy Zjednoczona Prawica ma ofertę dla Pawła Kukiza, odpowiedział, że wedle jego wiedzy Kukiz rozmawia o współpracy z Bezpartyjnymi Samorządowcami.
Trzymam kciuki za to, żeby Paweł Kukiz wystawił własną listę. Jeżeli będzie to lista z Bezpartyjnymi Samorządowcami, to jestem przekonany o tym, że przekroczą próg 5 proc. i będą, w przypadku gdyby nam brakowało do samodzielnej większości - naszymi naturalnymi partnerami
— powiedział Gowin.
wkt/tt/PAP/TVN24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/454446-gowin-przyznaje-racje-szefowi-psl-chodzi-o-wybory