Gdyby lewicowi socjologowie na chwilę porzucili badanie opresji w rodzinach, zwalczanie patriarchatu i walkę z wiarą katolicką, i poświęcili parę minut na analizę wizyty sztabu Platformy w Węgrowie, to musieliby dojść do wniosku, że było to coś w rodzaju wyprawy bogatych białych biznesmenów do indiańskiego rezerwatu. Albo może nadwiślańska kopia wypraw zachodnich turystów do brazylijskich faweli, uważana w świecie lewicy za skrajny przykład złego smaku i braku klasy.
I nie zmieni tego nawet największa dawka dobrej woli, chęć rzeczywistej przemiany czy świadomość, że trzeba działać inaczej niż dotychczas. Takich różnic, w dużej mierze różnic klasowych, nie zaciera się jedną wyprawą. Jedną wyprawą to można co najwyżej zmierzyć dystans, oszacować drogę, którą przed nami.
Nawet to drugie wideo, z przeprosinami, jest znaczące. Wygadany, obyty, pewny siebie szef sztabu i jego wesoła kompania obsadzili pana Andrzeja w konkretnej roli, którą miał zagrać, rozpisali zadania, włączyli nagrywanie, przycięli 28 sekund, i wrzucili do sieci. Perfekcyjnie wykorzystali wszystkie swoje przewagi, jeszcze raz potwierdzając, że to był rodzaj wyprawy do faweli.
Szybko wpadli, szybko wypadli, wykazując się techniczną sprawnością, ale nie zdradzając śladów prawdziwej pokory. Załatali jedną dziurę, ale przy okazji potwierdzili, że pan Andrzej jest faktycznie przedmiotem, który można rozegrać stosownie do swoich potrzeb. Czasem trzeba wyśmiać, de facto zastraszyć, czasem się przymilić, zaczarować, może użyć innych środków, ale wszystko w jednym modus operandi. Biali i Indianie, turyści i mieszkańcy faweli, fajna młodzież z wielkich miast i mieszkańcy Węgrowów. W tle to, co zawsze w takich sytuacjach: dominacja, panowanie, przewaga, manipulacja.
Może to wszystko było jeszcze brzydsze? Bo słychać, że celem wesołej kompanii rzeczywiście było napiętnowanie „pisowskiego Żyda”, ale innego.
Ale to wszystko jest wtórne wobec sprawy zasadniczej. Otóż Platforma wyobraża sobie, że PiS wygrał, bo jeździło do Węgrowów i rozmawiało z mieszkańcami takich miasteczek. PiS rzeczywiście rozmawiało i rozmawia, ale przede wszystkim miało i ma coś do powiedzenia. Przez lata budowało swoją ofertę i swoją wiarygodność. Imitując styl obozu rządzącego, bez żadnej refleksji nad przekazem (bo wysyłanie pani Nowackiej refleksją nie jest), Platforma jedynie potwierdza, w jak wielkim jest kłopocie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/454098-wyprawa-do-faweli-czyli-drugi-spot-po-z-panem-andrzejem