Nagłaśniane przez lewicowych dziennikarzy i polityków przekonanie, że Prawo i Sprawiedliwość jest partią popieraną przez ludzi niewykształconych i nierozumiejących współczesności, legło w gruzach. Na kończącej się właśnie konwencji programowej PiS w Katowicach intelektualiści pokazali, że nie tylko popierają Dobrą Zmianę, ale też chcą raze z nią tworzyć program dla Rzeczpospolitej i omawiać najważniejsze problemy państwa i społeczeństwa. Jakże potężna jest różnica między programem Platformy, który pod pozorem decentralizacji chce podzielić kraj na zautonomizowane regiony, a Prawem i Sprawiedliwością, który dyskutuje np. o „przemyśle stoczniowym dla Śląska” (tytuł jednego z panelu), pokazując jak potrzebne jest Polsce zintegrowanie – a nie dezintergacja – województw.
Ale przecież wypowiedzi lewicowych intelektualistów (tych też nie brakuje) już znamy. Nie każdy ma jednak taką fantazję, by oczami wyobrazić sobie zjazd antyrządowych profesorów i publicystów. Prof. Jan Hartman mówiłby o pożytkach z kazirodztwa? Prof. Monika Płatek zapewniałaby, że więcej dzieci rodzi się w związkach homoseksualnych? Profesor Magdalena Środa zachęcałaby wszystkich do prób współżycia homoseksualnego? Mówiła przecież onegdaj, że „jeśli ktoś nigdy nie spał z osobą tej samej płci, to skąd wie, że nie lubiłby tego?”. Leszek Jażdżewski wyzywałby katolików i przekonywał, że Kościół jest przyczyną zacofania, a prof. Zbigniew Mikołejko nazywałby konserwatystów w Polsce „sektą smoleńską”. Jeśli taka konwencja Platformo-Koalicjo-Stronnictwa Wiosenno-Ludowo-Demokratyczne odbędzie się w najbliższych miesiącach, to śmiechu będzie co niemiara.
Ale będzie też i smutek – że tylu mamy w Polsce intelektualistów, którzy – delikatnie mówiąc – nie przepadają za Polską naszych przodków, za ojczyzną Jana Pawła II i prymasa Wyszyńskiego. Może więc opozycja oszczędzi nam pokazywania swoich dyskusji o Rzeczpospolitej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/454060-dobrze-ze-nie-musimy-ogladac-konwencji-programowej-opozycji