Chciałbym dla porównania przypomnieć o tym co działo się w Warszawie w czasie kiedy prezydentem miasta był śp. prof. Lech Kaczyński. Podjął wtedy decyzję o budowie Muzeum Powstania Warszawskiego
— mówi portalowi wPolityce.pl Błażej Spychalski, rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy.
wPolityce.pl: Co z Westerplatte? Czy prezydent Andrzej Duda będzie podejmował jakieś działania w tej sprawie, np. rozjemcze? Postawa prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz wydaje się nieugięta.
Błażej Spychalski: Wskazałbym na dwie rzeczy. Po pierwsze, dziękujemy, że parlament podjął decyzję co do przyszłości Westerplatte. Miasto Gdańsk przez ponad trzydzieści lat nie było w stanie zagospodarować tego terenu w sposób godziwy i godny. Każdy, kto był na Westerplatte mógł zobaczyć, że był to jeden wielki śmietnik. Chciałbym dla porównania przypomnieć o tym co działo się w Warszawie w czasie kiedy prezydentem miasta był śp. prof. Lech Kaczyński. Podjął wtedy decyzję o budowie Muzeum Powstania Warszawskiego. Placówka powstała i świetnie działa. Jest jedną z najczęściej odwiedzanych polskich i europejskich placówek muzealnych. W sposób nowoczesny przekazuje prawdę o Powstaniu Warszawskim. Samorząd może tworzyć takie placówki pod warunkiem, że jest wola, pomysł i pieniądze.
W Gdańsku tego zabrakło.
Przez ponad trzydzieści lat w Gdańsku nie było pomysłu ani chęci na załatwienie sprawy Westerplatte. Dlatego dziwi mnie postawa samorządowców z Gdańska, którzy mówią o tym, że budowa muzeum na Westerplatte przez państwo to zamach na to miejsce. Nic bardziej mylnego. Państwo polskie budując filię Muzeum II Wojny Światowej chce pokazać to, co działo się na Westerplatte w pierwszych dniach wrześniach 1939 r. Musimy przede wszystkim pokazać całemu światu, że wojna zaczęła się właśnie na Westerplatte. Naprawdę dziwię się władzom Gdańska, że przeciwko temu protestują używając argumentów, że oni mogą zrobić to sami. Nasuwa się pytanie, skoro mogą, dlaczego przez trzydzieści lat tego nie zrobili? Przykład pokazuje, że jeżeli samorząd tylko chce, może to zrobić.
Sejm wykreślił z prezydenckiego projektu ustawy frankowej kluczowy zapis o Funduszu Konwersji. Jak pan to skomentuje?
Najważniejsze jest to, żeby w sposób realny móc pomóc osobom, które mają zaciągnięte kredyty denominowane w walutach obcych. Zawsze warto podkreślać, że ta ustawa ma z założenia pomagać nie tylko osobom, które mają zaciągnięte kredyty denominowane we franku szwajcarskim. Druga sprawa jest taka, że ogromnie cieszymy się, że zdecydowanie wzrasta rola sądownictwa w rozwiązywaniu spraw kredytobiorców frankowych. I to nie tylko sądów polskich. Przypominam, że czekamy na orzeczenie TSUE w sprawie kredytów frankowych. Widać ogromny postęp, jeżeli chodzi o rolę sądownictwa w rozwiązywaniu tych problemów. Dla pana prezydenta najważniejsze jest to, żeby w sposób realny móc pomóc osobom, które z uwagi na zaciągnięte kredyty denominowane w walutach obcych znalazły się w bardzo trudnej sytuacji. I ta, kolejna ustawa zgłoszona przez pana prezydenta dotycząca tej kwestii, z całą pewnością bardzo mocno tym osobom będzie pomagała.
Frankowicze nie są zadowoleni z tej ustawy.
To już nie jest pierwsza inicjatywa pana prezydenta Andrzeja Dudy zgłosił, której celem jest pomoc osobom, które mają zaciągnięte kredyty denominowane w walutach obcych. Staramy się pomóc w każdy możliwy, zgodny z prawem sposób. Natomiast od samego początku w przypadku kredytów zaciągniętych w walutach obcych bardzo istotna jest rola władzy sądowniczej, bo ona może tu ogromnie dużo zmienić. Może także ingerować w indywidualne umowy pomiędzy bankami a osobami, które te kredyty zaciągnęły. I te pierwsze wyroki, bardzo korzystne dla osób, które mają kredyty już się pojawiły.
Not. ems
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/453938-spychalski-w-gdansku-nie-bylo-pomyslu-na-westerplatte