Nawet liberałowie i wrogowie prezydenta Donalda Trumpa ostro skrytykowali pierwszą debatę Demokratów, startujących w prawyborach prezydenckiego wyścigu 2020. Fatalny występ rozkojarzonego i atakowanego z każdej strony (najmocniej przez czarnoskórą senator Kamale Harris) faworyta Joe Bidena, błazeństwa czerwonego Bernie Sandersa (wymyślił, że trzeba zlikwidować prywatne ubezpieczenia zdrowotne), banały płynące z ust burmistrza Nowego Jorku Billa de Blasio oraz, nazywanej przez Trumpa Pocahontas, senator Elizabeth Warren, totalny odjazd wyglądającej jak postać z amerykańskich horrorów o nawiedzonych matkach, new age’owej pisarki Marianne Williamson i totalna porażka pompowanego przez media Teksańczyka Beto O’Rourke spowodowały, że dwie debaty ponad 20 kandydatów (sic!) musiały ucieszyć Trumpa.
„Dlaczego debaty Demokratów były darem dla Trumpa i Republikanów”- brzmi tytuł tekstu w New York Post. Oczywiście jest to tabloid raczej prawicowy, ale podobny ton słychać w mediach lewicowych. Nawet komentatorzy CNN musieli przyznać, że pierwsze starcie polityków chcących odzyskać dla Demokratów Biały Dom pokazały słabość agendy Demokratów i dadzą zwycięstwo Trumpowi. Dlaczego? Z tego samego powodu, dlaczego opozycja w Polsce przegrała ostatnie wybory z Jarosławem Kaczyńskim. Demokraci nie mają nie tylko charyzmatycznego lidera, ale nie mają też ŻADNEGO przekazu do Amerykanów opartego na alternatywie dla programu Trumpa.
Symbolem umysłowego zamknięcia i zacietrzewienia Demokratów były kuriozalne słowa Joe Bidena, który powiedział, że „pierwszą rzeczą jaką zrobi po wygraniu wyborów prezydenckich, to pokonanie Donalda Trumpa”. Freudowska pomyłka? Coś więcej. To przejęzyczenie pokazuje stan umysłów Demokratów. Tak samo jak banalny antykaczyzm obnaża nicość polskiej opozycji. Byłem zdumiony, patrząc jak przekaz Demokratów jest wypełniony banałem. Banałem antytrumpowskim. Banałem, nie ocierającym się nawet o pozory merytorycznego sporu. Skąd my to znamy?
Problemem Demokratów jest też zbyt mocne przesunięcie się na lewo. Partia Demokratyczna została porwana przez socjalistów i skrajną lewicę oderwanych od problemów zwykłych Amerykanów. Tak samo jak polska opozycja w ostatnich wyborach. Miałem wrażenie, że atakowany za sprzyjanie 40 lat temu rasistom Joe Biden (przypominam, że to wiceprezydent w administracji czarnoskórego Baracka Obamy) pragnął powiedzieć to, co Ronald Reagan przechodzący na stronę Republikanów: „to nie ja opuściłem Demokratów, to Demokraci opuścili mnie”.
Oglądam od kilku dni amerykańskie telewizje informacyjne. MSNBC, CNN i FOX News. To niesamowite jak przekaz CNN jest zbliżony do TVN24 w Polsce. Nie ważne co zrobi Trump, zawsze zostanie skrytykowany na końcu materiału. O ile w prawicowej FOX Trump bywa krytykowany, w CNN nawet nie bywa chwalony. Efekt? Oglądalność CNN pikuje. Oglądalność FOX szybuje. „Nie mogą wytrzymać minuty bez atakowania Trumpa. Nawet jak osiągnie sukces, jak teraz podczas spotkania z Kim Dzong Unem w Korei Płn, oni powiedzą, że nie tak, jak powinien postawił nogę”- mówi mi burmistrz miasteczka West Winfield (gdzie przebywam) w stanie Nowy Jork Andrew Bryce. Zadam znów to samo pytanie: skąd my to znamy?
W momencie pisania tego tekstu, widzę, że konserwatywny dziennikarz został zaatakowany przez agresywnych lewaków na marszu w Portland. Wylano na niego nieznaną ciecz i obrzucono jedzeniem. Syn prezydenta Eric Trump został opluty przez kobietę w restauracji w Chicago. Mimo tego, że burmistrz Chicago zadzwoniła do niego z propozycją pomocy, Trump zrezygnował ze ścigania kobiety. To jednak nie istotne. Ataki na dziennikarza i syna prezydenta to „zrozumiała wściekłość”. Nie żadna mowa nienawiści. W końcu doprowadzili do niej piewcy tolerancji. Znów więc zapytam: skąd my to znamy?
Czy liberałów i lewicę w USA i Polsce dotknął ten sam wirus? Czy może histeria i tupanie nogami wynika z dojścia do głosu nowej, lewicowej fali?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/453033-skad-my-to-znamy-demokraci-sa-w-rozsypce-jak-po