Kiedy w ubiegłym roku, równo w rocznicę wybuchu Euromajdanu, w gronie polskich i niemieckich dziennikarzy spotykaliśmy się w ramach programu „Inside Ukraine” z przedstawicielami kijowskich elit (z wszystkich stron), uderzała jednoznaczność zaufania w niemieckiego sojusznika. Nie chodzi oczywiście o to, że sama próba oparcia się na Berlinie w obliczu rosyjskiej agresji i w perspektywie unijnych planów była błędna. Bo jest oczywiste, że będący w tak trudnej sytuacji kraj korzysta z każdej możliwej dźwigni, nie wybrzydza specjalnie na potencjalnych sojuszników.
Ale tam było dużo więcej: jakieś złudzenia o specjalnych relacjach ukraińsko-niemieckich, dziwna pewność iż Niemcy już ostatecznie przekonali się jak cyniczna bywa Moskwa i nigdy więcej nabrać się nie dadzą, wreszcie przekonanie, że skoro Niemcy z nami, to relacje z innymi państwami Europy, tymi słabszymi, można sobie nieco odpuścić. No, a już na pewno nie warto zawracać sobie głowy na przykład w budowaniu jakiś dźwigni bezpieczeństwa w oparciu na stosunkach z Warszawą. Wiadomo - czepiają się UPA, Niemcy ich obecnego rządu nie lubią, wartości prawdziwie europejskich (tęczowych) też jakby nie rozumieli. Na marginesie: najwięcej zdrowego rozsądku odnajdowałem paradoksalnie u Wołodymyra Wiatrowycza, kontrowersyjnego dla Polaków szefa miejscowego IPN. Niemcy tę otwartość widzą i wpływy w Kijowie wzięli - ale jak widać nie kwitują. Nie czują się do niczego zobowiązani.
Często pytaliśmy wraz z obecnym tam także Piotrem Semką: jesteście pewni, że Niemcy was nie wystawią? Że interes niemieckiego biznesu nie okaże się ważniejszy? Że strategiczne relacje niemiecko-rosyjskie nie okażą się ważniejsze od jakiegoś tam Krymu i Donbasu? Słuchano tych pytań ze zdziwieniem, a odpowiedzi padały wymijające.
Dziś przywrócenie Rosji pełnego prawa prawo głosu w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy, wskutek silnego lobbingu niemiecko-francuskiego, dopisało do tego ponurą puentę. Doniesienia są jednoznaczne: niemiecka presja stoi za tą decyzją. I znowu - kto zdobył się na sprzeciw?
Delegacje Polski, Estonii, Litwy, Łotwy, Ukrainy, Gruzji i Słowacji opuściły obrady Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy ze względu na „bezwarunkowe włączenie delegatów Rosji do Zgromadzenia” - poinformował PAP wiceszef ZPRE i szef polskiej delegacji Włodzimierz Bernacki (PiS).
Jest to też puenta do złudzeń (w wersji optymistycznej) tych polityków polskich, którzy jak mantrę powtarzali, że właśnie w relacjach z Berlinem musimy szukać naszego bezpieczeństwa. Oferowanie Niemcom kolejnych kawałków polskiej suwerenności, zachęcanie ich do dalszego zwiększania kontroli nad Unią Europejską, złożenie na tym ołtarzu nawet polskich relacji z USA - to była główna linia polityki zagranicznej i zasadniczy pomysł na przyszłość Polski wedle panów Tuska, Sikorskiego, Sienkiewicza.
To był też drugi po kłamstwie rzekomego Polexitu argument podnoszony przeciw rządom obozu Jarosława Kaczyńskiego - dowodzono, że skoro nie chce on z Niemcami pod pachę, to chce z Rosją.
Podobnie myśleli Ukraińcy. Pod jakim parasolem warto schronić się przed agresją rosyjską, jeśli nie pod niemieckim? Wszak to rdzeń obecnej Europy.
Niestety, w naszej części Europy to najgorsze z możliwych złudzeń. Geopolityczne przyciąganie Berlina i Moskwy jest tak duże, że łamie wszelkie zastrzeżenia. Kiedyś dynastyczne, potem ideologiczne (niechęć do bolszewizmu), teraz te związanie z przerażeniem wobec napaści na sąsiada. Rzekomy parasol niemiecki okazuje się sekatorem, którym dzieli się wpływy i interesy z Moskwą.
Dobrze się stało, że od 2015 roku Polska nie kontynuuje tego eksperymentu i świadomie, z pełną mocą, buduje inne filary bezpieczeństwa: samodzielną siłę militarno-gospodarczą, wzmacnianie NATO, postawienie na trwałą i wyraźną obecność amerykańską w Polsce. Koszty kontynuowania iluzji parasola niemieckiego mogłyby być równie gorzkie jak te właśnie konsumowane przez Ukraińców.
CZYTAJ TEŻ: Legutko: „Zagrożenie ze strony rosyjskiej nie jest traktowane w Europie serio”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/452951-niemcy-zdradzily-ukraine-bardzo-kosztowne-zludzenie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.